•XI•

120 10 8
                                    

Pov: Wilbur

Oczywiście nie przeszkadzało mi w żaden sposób to, że mnie przytula. Nie przesadziłbym, jeśli bym powiedział, że było to całkiem fajne i miłe z jego strony. Przez ostatni rok czy dwa byłem trochę zrażony do tego. Strasznie przypominało mi to moją dawną dziewczynę. Nie tylko przytulanie się. Każda rzecz typu trzymanie się za rękę i inne takie trochę mnie stresowała, choć z czarnowłosym nic mnie przecież nie łączyło. Mam wrażenie, że jestem trochę przewrażliwiony. Powinienem się ogarnąć.

Zajebiście, ponownie doszliśmy do momentu, gdzie moje myśli nie dają mi spokoju. Chłopak obok mnie ewidentnie to zauważył. To nic dziwnego, skoro przez kilka minut się nie odzywałem i patrzyłem w jeden randomowy punkt.

—Znowu to samo? — spytał. Kiwnąłem głową pokazując, że ma rację. Westchnąłem cicho. Nie chciałem rozpoczynać kolejnej rozmowy o takich tematach. — Chodź tu — znowu mnie przytulił. W tym momencie jakoś o wiele bardziej mi to pod pasowało.

Niższy gładził mnie po plecach. Czułem się słaby. Jestem starszy, wyglądam na o wiele bardziej dojrzałego, a to on musi mi pomagać. Nienawidzę siebie za to, jak bardzo bezradny jestem.

Po chwili udało mi się uporządkować wszystkie moje myśli. Dotyk chłopaka napewno mi w tym pomagał.

—Lepiej?.. — zapytał szeptem. Znów tylko przytaknąłem. Nie lubię za dużo mówić.

Trzymał mnie jeszcze przez chwilę w objęciach. Puścił mnie dopiero po niecałej minucie. Wyszeptałem tylko ciche „dziękuję", a czarnowłosy uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłem.

————

Rozmawialiśmy o jakiś głupotach, śmiejąc się. Gadanie z nim sprawiało mi ogromną przyjemność. Dawno nie miałem tak dobrego przyjaciela.

—Chyba będę musiał pomalować sobie od nowa paznokcie— stwierdziłem po chwili, patrząc na zdarty już lakier.

—Możesz teraz, ja chętnie popatrzę jak to robisz — zaśmiał się i wzruszył ramionami.

Na jego słowa wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki, biorąc stamtąd mój lakier. Wróciłem siadając przy biurku. Chłopak usiadł obok mnie. Zacząłem starannie i ze skupieniem malować swoje paznokcie. Zauważyłem kątem oka, że czarnowłosy cały czas się mi przygląda. Przewróciłem oczami i zaśmiałem się.

—Po co ci te rękawiczki? — na chwilę przestałem, aby na niego spojrzeć. Na rękach miałem założone czarne rękawiczki bez palców.

—Mówiłem ci, że nie chcę już niczym zamartwiać taty. Nie wiem jakby zareagował, gdyby zobaczył te moje wszystkie rany — wzruszyłem ramionami i wróciłem do malowania. — Do tego mój kochany braciszek Tommy nie umie dotrzymywać żadnych tajemnic, więc jakby to zobaczył to nie byłoby za ciekawie.

Przytaknął słysząc moje wypowiedzi, a na tą drugą cicho się zaśmiał.

—Chcesz? — spytałem z uśmiechem, gdy skończyłem już swoje paznokcie.

Niższy nic nie odpowiedział tylko podał mi swoją dłoń. Z początku bałem się, że uzna to za głupie, więc ucieszyłem się, że się zgodził. Robiłem to wszystko z jeszcze większym skupieniem, co chłopak napewno zauważył, gdyż zaśmiał się parę razy.

—Nie śmiej się. Dekoncentrujesz mnie.. — westchnąłem zażenowany, lecz po chwili sam zrobiłem to samo co on.

—No przepraszam.. — swoją wolną ręką roztrzepał mi włosy. Spojrzałem się na niego morderczym wzrokiem, a ten zaczął się jeszcze bardziej śmiać. Westchnąłem cicho i wróciłem do swojej roboty.

—Podoba ci się? — po parunastu minutach skończyłem. Spojrzałem uśmiechnięty na czarnowłosego.

Pov: Quackity

Popatrzyłem zadowolony na dzieło szatyna i odwzajemniłem uśmiech.

Bardzo, dziękuję— wpadłem na okropnie głupi pomysł. Lekko przysunąłem się do niego, całując go w policzek. Szybko się odsunąłem. Chłopak wyglądał na tak zdezorientowanego, że ciężko było mi się powstrzymać od śmiechu — Boże, przepraszam! — zasłoniłem buzię ręką. Kiedy zauważyłem jego zaróżowione policzki, zacząłem śmiać się jeszcze bardziej. — To było silniejsze ode mnie.. okej..?

————————————————————————
567 słów

Dwa rozdziały aż dzisiaj!!

Vote??

My rescue || QuackburOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz