•XIV•

117 10 8
                                    

Pov: Wilbur

Siedziałem z Alexem na moim łóżku. Czarnowłosy leżał całkowicie wtulony we mnie, a ja bawiłem się jego włosami. Uważałem ten widok za bardzo uroczy. Uśmiechałem się do siebie patrząc na chłopaka. Było już bardzo późno. Dokładnie to coś około drugiej.

—Zmęczony? — spytałem, widząc, że tamten zaczyna przysypiać.

—Troszkę.. — odmruknął w moją klatkę piersiową, przez co jego głos był stłumiony. W końcu niższy się ode mnie odsunął. Przeciągnął się i cicho ziewnął.

Zaprowadziłem go i pokazałem gdzie jest łazienka. Sam wróciłem do pokoju, czekając na chłopaka. Przeglądałem Instagrama na telefonie. Czułem, jak znowu niszczę sobie psychikę patrząc na te wszystkie szczęśliwe pary, całujące się przy tym jakże romantycznym zachodzie słońca nad brzegiem morza.. Muszę się chyba pogodzić, że do końca życia będę sam.

Czarnowłosy w końcu wrócił. Zacząłem się cicho śmiać, widząc jego piżamę w kaczki.

—Co cię tak śmieszy, hm? — brzmiał na podirytowanego, na co ja zacząłem się jeszcze bardziej śmiać.

—Nic, nic.. — westchnąłem i zaśmiałem się pod nosem.

Zwróciłem po chwili uwagę na to, że niższy wciąż ma czapkę na głowie. Mogłem się domyślić, że bardzo ją lubi, ale trochę dziwne mi się wydawało, jeśli miałby w niej spać.

—A ty będziesz spał w tej czapce..? — spytałem odrobinę zdezorientowany.

—Nie no spokojnie, nie będę.. — chłopak przewrócił oczami, po czym ściągnął nakrycie głowy. To był chyba pierwszy raz, gdy widziałem go bez czapki. Jego przydługie, czarne włosy były lekko odstające, co wyglądało trochę śmiesznie. Przyglądałem się mu, co ten chyba dostrzegł, ponieważ się uśmiechnął. Odwróciłem wzrok, a Alex zaśmiał się pod nosem.

————

Poszedłem do łazienki, aby się umyć. Ściągnąłem z siebie ubrania. W lustrze zobaczyłem to okropne ciało. To oczywiście było moje ciało. Nienawidzę go. Każdy zawsze mi je wytykał. Nie zastanawiałem się nawet nigdy dlaczego, ale wiedziałem jedno. Ja po prostu muszę schudnąć.

————

Wróciłem do pokoju gdy skończyłem się myć. Chłopak spojrzał na mnie tylko kątem oka, co mnie ucieszyło, bo nie lubię gdy ktoś się na mnie gapi. Dobrze jednak wiem, że sam często to robię.

—Dobra, będę spał na materacu, a ty śpisz na moim łóżku — stwierdziłem najnormalniej w świecie. Starałem się stawiać jego komfort ponad ten mój. Chciałem, aby po prostu mnie lubił, więc robiłem wszystko co mogłem, żeby niższemu podobało się moje towarzystwo tak samo, jak mi jego.

—No chyba cię coś boli, nie będę zajmował ci łóżka.. — w jego głosie było słychać, że jest lekko zażenowany. Trochę się zdziwiłem na to, że wcale tak nie chciał.

—Ale jesteś gościem.. — wzruszyłem ramionami i cicho westchnąłem. — Dobra niech ci bę- — w tym momencie czarnowłosy mi przerwał.

—A miałbyś problem z tym, abyśmy spali na jednym łóżku? Wtedy żaden z nas nie będzie poszkodowany— zaśmiał się pod nosem. Nie jestem do końca pewny dlaczego, lecz poczułem, że na moich policzkach ukazał się delikatny róż. Szczerze, wcale nie był to taki głupi pomysł. Tak naprawdę, to sam wcześniej bałem się o to spytać.

—Oczywiście, że.. oczywiście, że nie, to w sumie.. całkiem dobry pomysł— Alex chyba spostrzegł moje rumieńce oraz usłyszał, że trochę się zająknąłem, ponieważ zachichotał.

Przewróciłem na to tylko oczami. Podszedłem do szafy, wyciągając drugą pościel, bo raczej nie spalibyśmy pod tą samą. Rozścieliłem łóżko, a następnie wygodnie się w nim ułożyłem. Niższy zrobił to samo, przykrywając się szczelnie kołdrą. Odwróciłem się do niego plecami, aby nie przeszkadzać mu w zaśnięciu, ani nic z tych rzeczy.

Przymknąłem oczy i już miałem je całkowicie zamknąć, a następnie zasnąć, lecz w tym momencie poczułem, jak ktoś przytula mnie od tyłu. Spiąłem się w pierwszym momencie, przez co trochę poluzował uścisk. Był to oczywiście nie kto inny jak Alex. Z automatu położyłem dłonie na tych jego oraz powoli i delikatnie je gładziłem.

—Jest dobrze? — spytał na co ja odwróciłem głowę po to, aby spojrzeć na niego kątem oka.

—Mhm.. — wróciłem do poprzedniej pozycji i ponownie przymknąłem oczy. — Dobranoc Alex — wymamrotałem pod nosem.

—Dobranoc Willy — byłem zbyt zmęczony, żeby zareagować na to jak mnie nazwał. Zaśmiałem się tylko pod nosem i po chwili zasnąłem.

Chłopak wtulił się w moje plecy, a po niedługiej chwili sam zasnął.

————————————————————————
668 słów

Vote????

My rescue || QuackburOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz