•XX•

93 8 10
                                    

Pov: Quackity

Wróciliśmy do domu, po parunastu minutach. Atmosfera zdążyła się trochę rozładować, ale ja wciąż myślałem o naszym wcześniejszym pocałunku. Tak bardzo pragnąłem to powtórzyć. Był taki cudowny.. Wierzyłem w to, że Will podziela moje zdanie.

Aktualnie jednak nie rozmawialiśmy ze sobą. Nie było to spowodowane niczym niezręcznym, po prostu byliśmy już zmęczeni, ponieważ zbliżała się pierwsza w nocy. Szatyn czytał jak zawsze jakąś kolejną, nudną książkę, którą zabrał z domu, a ja przeglądałem media społecznościowe na swoim telefonie. Szybko mi się to jednak znudziło.

- Poczytał byś coś ciekawszego, a nie jakieś stu letnie romanse, które do tego jeszcze są napisane wierszem.. - byłem załamany. - Kto w ogóle czyta takie coś?

Wyższy popatrzył na mnie z zażenowaną miną, ale ja naprawdę nie widziałem nic ciekawego w tym wszystkim. Tego się nawet nie da zrozumieć i samo czytanie pewnie wprowadziłoby mnie w sen zimowy.

- Ja czytam. Jak dorośniesz, to zrozumiesz, za młody jesteś - oburzyłem się, bo nie lubię, gdy ktoś nazywa mnie dzieckiem. Chłopak zaczął śmiać się ze mnie cicho śmiać.

- Jesteś tylko o rok starszy ode mnie! - powiedziałem podirytowany.

- To nie istotne. Ważne, że po prostu jestem - dumnie się uśmiechnął, na co ja już tylko przewróciłem oczami, bo nie zamierzałem się z nim teraz sprzeczać.

Po chwili stwierdziłem, że pójdę się już przebrać i umyć. Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Udałem się szybko do łazienki i ogarnąłem się do spania. Wilbur zdążył zrobić to wcześniej, więc gdy wróciłem, odrazu mogliśmy się położyć. Wróciłem do pokoju z szerokim uśmiechem na twarzy.

Nie mogłem się powstrzymać od zrobienia tej jednej rzeczy przed snem. Powolnym krokiem podszedłem bliżej do szatyna, a on uniósł wzrok znad książki, patrząc na mnie pytającym wzrokiem. Usiadłem na jego kolanach, kładąc swoje dłonie na jego ramionach tak, jak wcześniej. Tym razem bez zawahania, złączyłem delikatnie nasze usta.

Poczułem, jak wyższy zaczyna odrobinę pogłębiać pocałunek. Nie byłem przyzwyczajony do takich rzeczy, więc po prostu objąłem go lekko za szyję, jeszcze bardziej zbliżając się do niego. Ręce Willa zjechały powoli na moją talię, przez co trochę się spiąłem, lecz po chwili wszystko było już dobrze. Kocham być blisko niego, a teraz odpowiadało mi to jeszcze bardziej.

Chłopak odsunął się ode mnie dopiero po paru minutach. Dalej jednak czułem jego ciężki oddech na swoich ustach. Uśmiechnąłem się do niego, a on wtopił jedną z dłoni w moje włosy, lekko się nimi bawiąc. Uwielbiam jego dotyk, w chyba prawie każdy możliwy sposób.

- Masz bardzo ładne oczy, Alexis - odezwał się, gdy jego oddech się wyrównał. Poczułem ciepło na moich policzkach. Ciepło, które tylko ten jedyny wysoki szatyn potrafi wytworzyć. Uśmiechnąłem się czule do niego, odrobinę odsuwając włosy z jego twarzy, które podczas pocałunku zasłoniły prawie całe jego oczy.

- A ty cały jesteś piękny, Williamie - szybko musnąłem jego usta. Na jego ustach również można było zobaczyć niewielki, lecz napewno szczery uśmiech.

Zdecydowaliśmy, że udamy się już spać. Niby był jutro weekend, ale niedługo wracali moi rodzice i nie chciałem aby zauważyli, że nie jeszcze nie śpimy. Tak właściwie to nie opowiadałem im za dużo o Willu. Oczywiście widywali go czasami, lecz nigdy nie zdążyłem im go jakos bardziej przedstawić. Wiem jednak, że powinienem, skoro jesteśmy już na etapie całowania się.

Pov: Wilbur

Od początku wiedziałem, że dzisiejsza noc nie będzie należała do tych najłatwiejszych. Myślałem o dzisiejszym wieczorze, a raczej o czarnowłosym. Czy ja coś naprawdę poczułem? Czy on w takim razie czuje to samo? Wiedziałem, że gdy niższy zauważy, że znów tak bardzo intensywnie myślę, będzie kazał mi przestać i iść spać. Ja po prostu nie mogłem, dopóki nie poznam odpowiedzi na wszystkie te dziwne pytania, znajdujące się w mojej głowie.

Minuty mijały i mijały, a myśli nie dawały mi zasnąć. Leżałem na plecach, wpatrując się w sufit. Nie miałem nawet okazji ujrzeć, że Alex wcale nie śpi, tylko się mi przygląda.

- Czemu nie śpisz? - spytał po chwili, a ja spojrzałem kątem oka na niego. - Robi się naprawdę późno Will.. Lepiej, abyś poszedł spać, bo rano będziesz niewyspany.

- Ja wiem, ja po prostu.. - westchnąłem cicho. - Nie ważne, już idę spać. Dobranoc.

- Nie, to bardzo ważne. Chcesz pogadać, to mów - usiadł, a ja zrobiłem to samo.

- Czy ty coś do mnie w ogóle czujesz? - spytałem bez żadnego zawahania w głosie. Potrzebowałem znać prawdę w tym momencie. Chciałem wiedzieć, czy to ma sens.

- Gdybym nie czuł, to bym cię chyba nie całował, czyż nie? - zaśmiał się, a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem. - Ale czy ty cos do mnie czujesz?

Czyli on naprawdę mnie kocha..?

- A czy odpowiedź nie wydaje ci się oczywista? - uśmiechnąłem się delikatnie.

- Skoro oboje to czujemy to.. - przerwałem mu, bo miałem wrażenie, że to ja powinienem zadać to pytanie.

- Chciałbyś zostać moim chłopakiem?

——————————————————————
766 słów

Mamy to!! (Przepraszam za przerwę niczym z Polsatu..)

Oczywiście to nie jest jeszcze koniec książki. Nie mam na razie jakiś szczegółowych pomysłów na zakończenie, ale wydaje mi się, że będzie jeszcze z przynajmniej dziesięć rozdziałów.

Vote???

My rescue || QuackburOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz