21. zmiana v2 + problemy

39 1 1
                                    

od autora
kochani moi w tym rozdziale będzie sue dziać bardzo dużo, jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy jak ja to z tego miejsca was przepraszam jak doprowadziłem was do łez
___________________________________________
Pov. Netheo

nie chciałem robić więcej problemów Yolo i patrzyłem jak Mery przytulała Yolo, przez to że poczuła się źle przeze mnie. poszedłem do pokoju bez słowa. przebrałem się w dość luźne ubrania i podszedłem do lustra patrzyłem na siebie i po chwili na włosy
N: mała zmiana nie zaszkodzi..- powiedziałem bardzo cicho, związałem włosy i znów popatrzyłem w lustro
N: wygladam jak dziewczyna- zacząłem sie śmiać z tego.

ściągnąłem gumke i założyłem buty, wziąłem słuchawki założyłem je i wziąłem telefon, włączyłem sobie muzyke, wziąłem sobie jeszcze portfel i poszedłem do fryzjera. wyszedłem szybko z domu.

gdy szedłem usłyszałem znajomy głos, odwróciłem glowe
Mt: Natek dawno ciebie nie widziałem w tym miejscu
N: no dawno..- szedłem z Martyną do fryzjera
Mt: po co idziesz do fryzjera?- chyba widziała po mojej twarzy po co- oh. Natek.. wszystko okej?
N: wydaje mi sie że Yolo mnie nie kocha
Mt: myślałeś o tym żeby chodzić do psychologa?- olśniło mnie
N: nie, nie myślałem a może powinienem chodzić?
Mt: jeśli chcesz o tym pogadać to wiesz gdzie mieszkam to możesz przyjść
N: dziękuję, ja już będę iść- przytuliłem ją, odwzajemniła uścisk.

Martyna poszła w inną stronę a ja wszedłem do fryzjera, usiadłem i czekałem na swoją kolei

godzina później

wstałem i poszedłem do krzesła usiadłem. powiedziałem panu że chce mieć ****** kolor włosów. zapomniałem dodać że powiedziałem mu że chce koncowki jak lis.

5 godzin później

fryzjer skończył robić mi włosy, powiedziałem że są ładne i zapłaciłem. wyszedłem z budynku, przed 5 ostatnich godzin Lufer i Smolax dzwonili. szczerze.. czuje się źle z tym że ta randka z Yolo nie wyszła.. poszedłem nad most i usiadłem na górze, szukałem przychodni gdzie moge chodzić do psychologa, znalazłem numer i zadzwoniłem

~rozmowa~
pani- P

P: dzień dobry w czym można pomóc
N: em.. chciałem zapytać czy można się zapisać do psychologa
P: jasne że tak, jeśli pan chce można przyjść do przychodni i tam wszystko ustalić
N: dobrze.. przyjde.. dowidzenia
P: dowiezienia

~koniec~

patrzyłem się w wodę, zachciało mi sie płakać. widziałem że Lufer i Smolax będą mnie szukać więc no. usłyszałem samochód a po chwili usłyszałem głos Lufra i Smolaxa,
L: Natek zejdź stamtąd
N: nie.. ja nie chce już tak żyć! nie chce i tyle!..
S: żyj na Yolo ! żyj na niej, tylko dla niej - chciałem skoczyć żeby oni mieli spokój

patrzyłem w wode, usłyszałem po chwili policję, wstałem i zeszedłem, po chwili wbiegłem w las z płaczem. chyba zemdlałem bo obudziłem sie już z chyba rana dodatku w szpitalu, leżałem tak godzinę aż przyszedł doktor, odwróciłem glowe
D: proszę pana Netheo
N: nie. nie chce o niczym gadać.. a i ekipy też tu nie chce..
D: no to pani Marysia przyjdzue cie zbadać- wyszedł a po chwili weszła mery
Mr: znów ten stan Natek?
N: aż tak to widać?..
Mr: i to bardzo. stałeś sie wredny i przybity.. ty tego nie widzisz ale odczuwasz, pozwolisz sobie pomóc?
N: miałem dziś iść do przychodni żeby się zapisać do psychologa ale zapewnie nie wyjde przez tydzień
Mr: jeśli chcesz ja będę mogła iść ciebie zapisać
N: dziękuję Marysiu.. a i powiedz ekipie że nie chce ich widzieć..
Mr: jeśli sobie tak życzysz,  a teraz czas na badania

po badaniach

N: Mery.. co jeśli będę musiał pojechać do psychiatryka?.. ja nie chciałbym..
Mr: jeśli sie nie uzależnisz od samokaleczenia to nie powinieneś tam pojechać
N: ale ja się nie tne!..
Mr: Natek, widziałam blizny jak ciebie przebierałam
N: przepraszam.. te dwa lata gdy was nie było.. czułem sie taki wolny.. i przyszedł taki koleś.. chyba on jest tylko w moich myślach.. i powiedział że "ej Netheo weź nóż zrobisz to tylko raz nie pożałujesz" i od tamtej pory.. robiłem to codziennie
Mr: Natek.. mogłeś napisać do mnie
N: on mówił że mam nikomu nie mówić..- popatrzyłem na nią- byś mogła przepisać mi leki?
Mr: em.. bym musiała sie spytać innych lekarzy ale zapewnie bym mogla
N: dobrze.

odwróciłem się na bok i zamknąłem oczy. zasnąłem chyba bo sie obudziłem chyba o 20.. ciemno było i no.. przytuliłem poduszke. leżałem tak dalej.. nagle wbił do sali Lufer
L: Netheo!.
N: c-co?..
L: jak mogłeś się tnąc!? jak tak kurwa można!?- milczałem patrząc na Mery
N: nie ważne..- powiedziałem pod nosem
L: co powiedziałeś!?
N: nie ważne kurwa!- nie chciałem krzyczeć ale ten typ zaczął mną kierować i przez niego krzyknąłem..
L: twoi rodzice sie wszystkiego dowiedzą.- spuściłem glowe i zacząłem mówić pod nosem
N: miałem zacząć wcześniej.. wszystko przez to że krzyczcie na mnie.. przez to że Yolo mnie nie kocha.. przez wszystko co mi robicie!..

wstałem i wybiegłem z sali do lazienki, usiadłem i zacząłem się trząść, ciężko mi sie oddychało, traciłem pomału przytomność, usłyszałem czyiś głos.. znajomy mi ale nie umiałem rozpoznać kogo, ta osoba do mnie podeszła i przytuliła, położyła dłoń na mojej i położyła moją i swoją na swoje serce a drugą rękę położył mi na sercu. zacząłem się uspokajać. po chwili spojrzałem na tą osobe.. była to Yolo
Y: co sie stało?..
N: nie ważne..
Y: ważne, Natuś co się stało
N: dostałem ataku paniki przez moje głupie myśli.. sam jestem głupi, nie powinnaś być z takim idiotą jak ja..
Y: Natek, kocham tego idiote o którym mówisz, po prostu ciebie kocham całego i nie tylko za twój wygląd za twój cudny charakter- zarumienilem się delikatnie

wstałem i przytuliłem ją mocno. bez słowa wróciliśmy do sali, usiadłem na łóżku a Yolo obok na krześle

położyłem sie tyłem do wszystkich (ekipa stała przy drzwiach)
N: zle się czułem że już wszyscy wiedzą że sie tnąłem.
Y: Natek.. mogłeś powiedzieć po prostu Marysi że nie chcesz żeby mówiła
N: skąd wiesz o czym myślałem?
Y: powiedziałeś to na głos..
N: oh..- zacząłem przytulać poduszke, lubię przytulać poduszki przed snem, kocham poduszki.

tydzień później

patrzyłem jakoś smutnie na łóżko w szpitalu. szkoda że już muszę wychodzić ale wole siedzieć w domu. wyszedłem z sali i poszedłem jeszcze do gabinetu Marysi żeby przepisała mi leki. wszedłem i usiadłem
M: jak sie czujesz?
N: mogło być lepiej- uśmiechnąłem sie delikatnie, Mery pisała coś na kartce- to na mnie?
M: tak, a i psychologa będziesz miał w środy o 14
N: oki, mi pasuje- patrzyłem jak pisze- o której dziś będziesz w domu?
M: sama nie wiem, Lufer zabierze mnie na randke.. odziwo dopiero teraz
N: czyli nie bedzie was dziś w domu?..
M: prawdopodobnie tak- odwróciłem wzrok.

po chwili Marysia, przybiła pieczątkę i dała mi, wziąłem. pożegnałem sie i poszedłem do domu. wyszedłem z szpitala i ktoś mnie zawołał, nie znałem głosu ale coś kojarzyłem.

°|°Yolonea x Netheo?°|°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz