zobaczyłem Yolonee, podszedłem powoli
N: Yolo?..
Y: jesteśmy tutaj razem..— jej brązowe włosy falowały.. jakoś czułem że moje serce zaczęło bić, słyszałem jej bicie serca i moje— Aktualnie leżymy razem w szpitalu, Wiktor którego znałeś on nie przyjechał
N: najwięcej rzeczy dzieje sie mi.. a wy tak po prostu sie o mnie troszczycie.. to nie ma sensu..
Y: ma Netheo, tylko ty musisz zacząć ufać sobie, nie ufasz sobie, mi i każdemu z ekipy
N: nie umiem ufać.. mówiłem ci o tym..
Y: wiem o tym— odwróciła sie do mnie, miała taki duży czarny uśmiech, czarne oczy z których wyciekała jakaś czarna maść. wystraszyłem się trochę..zacząłem sie cofać a ona lub TO COŚ szło do mnie. robiło się ciemno, traciłem równowagę. w jednym momencie podłoga pod moimi nagimi się załamała, leciałem w dół.. słyszałem coraz i to glosniejsze głosy. zamknąłem oczy i spadałem dalej.
obudziłem siadając szybko na łóżku szpitalnym. moje źrenice szybko sie powiększyły.
N: co tu sie do cholery dzieje?..
Mr: sama bym chciała wiedzieć Dawidzie
N: ehhh.. jakoś czuję sie jakbym mógł odlecieć i chce odlecieć z tego świata.. ale jakoś nie moge moje skrzydła zaczynają płonąć gdy chce sie dostać do nieba.. szczerze mówiąc.. chce sie zabić bo myślę że moje miejsce jest niebo albo piekło..– nie odpowiedziała.. siedzieliśmy tak przez dłuższy czas w przyjemnej ciszy przynajmniej na mnie.po jakiś 30 minutach wstała i odeszła w głąb sali. Marysia coś przygotowywała a ja wolałem sie upelnic co sie dzieje i sie spytałem:
N: co się stało że jestem tutaj?
Mr: Lufer powiedział że nie kontaktowałeś przez większość z nagrywek i zawsze siedziałeś na kanapie.. patrzyłeś na wszystko nieobecnym wzrokiem..– zamurowało mnie to.. WSZYSTKO!.
N: zawsze tak wyglądam jakbym był nie obecny.
Mr: ale to nie wszystko, ciebie w domu nie było przynajmniej 5 miesięcy– zdziwiłem sie..
N: 5.. m-miesiecy?..
Mr: ta.. Lufer poinformował policje chyba po 4 dniach jak ciebie nie było. policja ciebie znalazła przed wczoraj i tutaj przywiozła bo byłeś cholernie zimny– podeszła do mnie z wodą w kubeczku i z lekami, dała mi i kontynuowała:– jak ciebie zobaczyłam to odrazu ciebie daliśmy na sale z powodu zadrapań o różnych głębokościach.. i tak się okazało że wszystko jest dobrze ale nie możesz za szybko sie ruszać. musisz brać przeciwbolówki 2 razy w dzień, z rana i wieczorem. jak spałeś to ci nie dawaliśmy typowo tabletek. mówiąc o spaniu spałeś przez 56 godzin
N: czyli 2 dni i 8 godzin?– spytałem sie jej na jasności.wziąłem lek który mi przygotowała i dobrze że mi dała bo już odczuwałem ten ból na całym ciele.
Mr: Ekipa jeszcze nie wie że zostałeś znaleziony.. chociaż powinni wiedzieć jako pierwsi.
N: a muszą wiedzieć?..
Mr: muszą. wogóle co ci sie śniło że sie obudziłeś i się spociles przy tym?
N: obudziłem sie w hotelu rybki i poszedłem do łazienki ułożyć włosy i zobaczyłem że mam naturalny kolor włosów.. wróciłem do pokoju i widziałem dużą czerwoną plame krwi..– połknąłem głośno i ciężko śline i kontynuowałem:– pobiegłem do domu i zobaczyłem Yolo na srodku domu, też miała naturalny kolor. stała do mnie tyłem i mówiła że leżymy razem w szpitalu i że Wiktor nie przyjechał.. nie uwierzyłem jej.
Mr: kto?
N: Wiktor, mój dawny najlepszy przyjaciel
Mr: em.. on przyjechał żeby sie z tobą spotkać i wy se poszliście i wtedy zniknalłeś. ciebie znaleziono pierwszego a Wiktora.. znaleźli później i on nie żyje.
N: a nie dziwie sie. daj mi dokończyć mój sen. powiedziałem że najwięcej rzeczy dzieje sie mi i wy sie o mnie troszczycie. odpowiedziała mi że mam zacząć ufać sobie.. nie umiem ufać.. tak jej powiedziałem. i wtedy się odwróciła, miała duży czarny uśmiech i oczy.. z nich wyciekała czarna maść.. zacząłem sie cofać a ona lub TO COŚ szło do mnie. robiło się ciemno, traciłem równowagę. w jednym momencie podłoga pod moimi nagimi się załamała, leciałem w dół.. słyszałem coraz i to glosniejsze głosy. zamknąłem oczy i spadałem dalej no i wtedy sie obudziłem
Mr: bardzo pojebany sen. chcesz się zobaczyć z Yoloneom? jest w szpitalu ogólnie
N: dlaczego w szpitalu
Mr: przyszedł do niej psycholog i powiedziała mu że bała sie że coś ci sie stało, że umarłeś i chciała dołączyć do ciebie
N: oh.. możesz ją tutaj przyprowadzić?
Mr: jasne– wyszła z sali a ja czekałem spokojnie.po jakiś 10 minutach przyszły, Yolo stała i się patrzyła na mnie a ja na nią. podeszła powoli i położyła sie obok mnie. wtuliła sie mocno
Y: nie zostawiaj mnie.. nigdy prosze..
N: już nigdy więcej.. już nigdy wiecej..
Y: przepraszam..– słyszałem w jej głosie że zaraz zacznie płakać
N:nie masz za co Yoluś i nie płacz wszystko będzie dobrze.uspokoiła sie, nie trzęsła się już
Y: gdzie byłeś przez aż tak długi czas?..
N: podobno znaleziono mnie w lesie
Y: w lesie?
N: tak.. nie wiem jak sie to stało..– patrzyłem w jej ładne szmaragdowe oczy– kocham cie Yolo
Y: ja ciebie też..– przybliżyła sie do mnie i pocałowała***
wyszedłem z Yolo już z szpitalu i kierowaliśmy sie do domu, przynajmniej mi sie tak wydawało. poszliśmy nad most.
Y: pamiętam jak tam prawie wskoczyłeś głuptasie
N: Martyna mnie wtedy uratowała.. wiesz co Yolo
Y: co jest Natuś?
N: przepraszam.. za wszystko co ci zrobilem. te wszystkie zdrady, nie zdrady..
Y: to ja powinnam przeprosić..– coś tak jeszcze mówiła ale jej nie słuchałem, podszedłem i pocałowałem żeby była o troche ciszej, żeby wogóle nic nie mówiła, staliśmy tak przez chwile i oderwaliśmy sie– wracajmy już___________________________________________
OD AUTORA
kochani moi wiem że rozdziały pojawiają się rzadko ale są one tego wart. po skończeniu tej książki zajmę sie innym shipem nie z lcp. jeśli są tutaj fani Aftg to spodoba sie nowa książka którą pisze teraz!
miłego wieczoru
pozdro
~Yokeneko
CZYTASZ
°|°Yolonea x Netheo?°|°
FanfictionNetheo ma dużo problemów na głowie ale nagle spotka dziewczyne Yolone. Natek myślał że wszystko bedzie się dobrze układało ale jednak. jego chęci do wszystkiego znikły, został wiekszym hamem i wiele razy chciał sie zabić jednak gdy wszystko znów sie...