wróciliśmy z Yolo do domu, wszyscy mnie przytulili. moje dłonie zaczęły się trząść, przypomniałem sobie mój sen.
N: przepraszam..
L: Natek nie masz za co przepraszać
N: mam.. zaczynając od samego początku tutejszego pobytu. pierwszy dom jaki zbudowaliśmy. byłem wtedy jebanym bachorem..– milczeli.. wszyscy milczeli.. ja sie kurwa trząsłem.. było to czuć..
L: spokojnie Natek.. już jest wszystko dobrze. wróciłeś do domu. nic ci tutaj nie grozi..
N: przepraszam.. jestem głupim bachorem który nie umieł powiedzieć przepraszam od razu gdy coś złego zrobi..–upadłem na kolana.. nie umiałem ustać..S: wiemy o tym Dawidzie. Ty umiesz przeprosić ale w swoim czasie.
E: nigdy nie było momentu gdzie nie przeprosiłeś
N: może i ale nadal. Byłem, jestem i będę tym samym rozpieszonym bachoremPrzytulili mnie mocniej
N: moge dostać wreszcie normalny pokój?
Y: możesz mieć pokój ze mną– wszyscy na nią popatrzyli
N: za nim zaczniecie krzyczeć że to zły pomysł i wogóle to mam coś dobrego żeby was przekonać.– stanąłem obok Yolo– Yolucha ma juz 17 a ja mam 19 czyli jesteśmy dorośli i możemy decydować już sami
T: ale ktoś chce sie wyspać niż słuchać krzyków z "waszego" pokoju– Lufer sie zaśmiał, chyba pomyślał o jakiś zboczonych krzykach
N: nie będziemy się ruchać. Yolo nie jest za bardzo gotowa, plus dopiero był jej pierwszy raz i jej wystarcz.
Y: tak.Lufer się zgodził. Yolo sie tak bardzo ucieszyła że zaczęła skakać i ja dostałem w nos.
N: ał..– Yolo popatrzyła na mnie.
Y: przepraszam..– przytuliła mnie mocno. Odwzajemniłem jej uścisk.Po jakimś czasie poszliśmy do naszego pokoju. Usiadłem na łóżku.
N: będziemy mieć razem łóżko. A i nie że coś ale kolor ścian zmienimy, dobrze?
Y: dobrze.Jakiś dłuższy czas później
Siedzieliśmy z ekipą przy stole, jedliśmy śniadanie chociaż Yolo.. mmm..
N: chcesz pójść do pokoju zjeść?– spytałem tak żeby tylko ona usłyszała, pokiwała głową– skończymy jeść w pokoju– powiedziałem tak żeby ekipa słyszała.
V: dlaczego?
N: po prostu. Nie wasz interes.Wziąłem talerz Yolo i swój i poszliśmy do pokoju. Położyłem jej i swój talerz na biurku obok siebie więc musiałem wziąć krzesło. Wziąłem i położyłem obok. Yolo usiadła a ja chwile po niej. Zaczęła jeść.
N: Yolo, wydaje mi się że trzeba ci załatwić psychologa
Y: wiem o czym mówisz.. wygladam marnie..– JADŁA DALEJ
N: nie dlatego.. po prostu martwie sie o ciebie głuptasie. Chce mieć pewność że będziesz w dobrych rękach i przydzieli ci dobrą diete żebyś jadła.
Y: przecież ja dużo jem ostatnio.
N: cieszę sie z tego strasznie ale zazwyczaj jesz w pokoju. W twoim komfort miejscu
Y: to dobrze
N: właśnie chciałbym żebyś też jadła przy ekipie– spojrzała na mnie.
Y: nie lubie patrzeć jak jem..
N: jakbyś nie lubiła to byś siedziała tutaj sama
Y: ale ty jesteś moją komfort osobą i przy tobie mogę jeść.. czuje sie przy tobie bezpiecznie.Patrzyłem na nią a ona na mnie.
Skończyliśmy jeść po chwili i wziąłem talerze do kuchni Yolusia też poszła ze mną. Włożyłem do zmywarki i ją nastawiłem. Yolo robiła sobie herbate. Poprosiłem ją zeby mi zrobiła kawe.
Czekaliśmy na wodę i sie przytulaliśmy.
Mr: postanowiliśmy z ekipą że jutro pójdziemy na pizze całą Ekipą
Y: c-co?.. ja nie moge..
N: ej Yolo spokojnie..– wtuliłem ją w siebie
Mr: powiedziałam coś nie tak?..
N: nie ale Yolo ma problem z jedzeniem i nie chce jeść przy was..– Yolo mnie uderzyła w brzuch delikatnie.– przepraszam.
Mr: oh.. to zapakujemy ci do domu. Ale pójdziesz z nami?
Y: nie.. ja myślę że najlepiej by było gdybyście zamówili do domu i bym wzięła sobie jeden kawałek. Bym zjadła w pokoju.– Mery nie odpowiedziała.Yolo zalała nam kubki. Ja jeszcze wlałem sobie mleko i poszliśmy do pokoju grac.
Miesiąc później
Umówiłem sie z Yolo na randke w jej urodziny. Mam plan sie jej oświadczyć.
Yolonea się ubrała w przepiekną jaskrawoniebieską suknie. Ja akurat ubrałem sie na czarno ale krawat miałem podobny do jej sukni. Poszliśmy do auta. Otworzylem jej drzwi. Wsiadła i zamknąłem za nia drzwi. Wsiadłem z strony kierowcy. Pojechaliśmy do restauracji. Nie. Nie tam się oświadcze. Najgłupszy pomysł żeby sie jej tam oświadczać. Wogóle sie nie powinno oświadczać w restauracji.
Wysiedliśmy. Otworzyłem jej drzwi o restauracji i poszliśmy do stolika. Ładny był widok ponieważ wybrałem taką godzinę żeby jak będziemy wychodzić to będzie zbliżona godzina do zachodu i pojedziemy wtedy nad jezioro żeby patrzeć na zachód. W niespodziewanym momencie oświadczę sie jej.
Po jakieś godzinie wyszliśmy z restauracji i udaliśmy sie na plażę.
Stanęliśmy i patrzyliśmy na słońce które nas ogrzewało..
Y: bardzo ładnie tutaj, prawda Natek?– popatrzyła na mnie, klęczałem już z otwartym pudełeczkiem.
N: czy umożliwisz mi szansę żebym był najszczesliwszym mężczyzna na wsześwicie?
Y: Tak!..– popłakała sie, wstałem i pocałowałem ją. Założyłem jej pierścionek...N: i tak zakończyła sie nasza historia.
D: czyli.. tak teraz jesteś z mamą?
N: tak Dimitri.
D: mamooo!
Y: tak słońce?
D: czy to wszystko co powiedział tata to prawda? Że poznał ciebie w szkole, wprowadziłaś sie z ciocią z twoimi koleżankami i z gejem z ktorym był później tata, to że tata chciał sie zabić?
Y: tak. to prawda.Ja z Yoloneą wzięliśmy ślub gdy okazało sie że jesy w ciąży. Ja mam 30 a Yolo 28 lat. Dimitri to nasz syn, był ciekawy jak się stało że się poznaliśmy.
Aktualnie Yolo jest w drugiej ciąży. Ciesze się że mam taką cudną żonę.
D: a jak sie robi dzieci?
Y: jesteś jeszcze za młody żeby wiedzieć.
D: mam już 5 lat!.. jestem dorosły..
N: też tak mówiłem i wiem teraz że poprosiłem o to tate i tata mnie straumatyzował tym że nie chce ci opowiadać jak sie robi je.
D: mam pytanie. Wy sie kochacie po tym wszystkim co przeszliście?Spojrzałem na Yolo. Na moją piękną Julie.
N: kocham ją bardzo mocno i nikomu jej nie oddam– widziałem że się uśmiechnęła.
___________________________________________
Od autoraJednak jeszcze nie koniec!!!
zrobie wam Epilog i może może będą dodatki?
Chcecie dodatki?
CZYTASZ
°|°Yolonea x Netheo?°|°
FanfictionNetheo ma dużo problemów na głowie ale nagle spotka dziewczyne Yolone. Natek myślał że wszystko bedzie się dobrze układało ale jednak. jego chęci do wszystkiego znikły, został wiekszym hamem i wiele razy chciał sie zabić jednak gdy wszystko znów sie...