Obudziła się.
Znowu.
Zastanawiała się, kiedy w końcu nadejdzie dzień, w którym nie otworzy oczu. Ta myśl pojawiała się w jej głowie codziennie, odkąd skończyła siedem lat, a miała już ich dwadzieścia cztery. Uważała, że trwało to zdecydowanie za długo.
Tak dokładnie o siedemnaście lat.
Sięgnęła po wizytówkę leżącą na stoliku nocnym i zaczęła się w nią wpatrywać, chociaż znała już każdą literę i cyfrę na pamięć. Myślała o tym od wczoraj. Nie spodziewała się tego, ale może w końcu los się do niej uśmiechnął i próbował przekazać, że ma spróbować? Może to nareszcie pomoże jej żyć normalnie?
Zerwała się z łóżka, szybko ogarnęła się w łazience, żeby choć trochę wyglądać jak człowiek, porwała z krzesła lekką, dżinsową kurteczkę i zamarła z klamką na ręce. Zawahała się. A co, jeśli to zły pomysł?
Pokręciła głową. Nie. Musiała chociaż spróbować.
Wyszła z sypialni i podążając za charakterystycznym zapachem, który mógł oznaczać tylko jedno, przeszła do kuchni, gdzie Aniela gotowała jej słynne spaghetti bolognese. Laura oparła się bokiem o wyspę kuchenną i zanim opuściła ją odwaga, oznajmiła:
– Zdecydowałam.
Aniela przestała mieszać w garnku i zwróciła się przodem do Laury, w ręku nadal trzymając łyżkę od sosu.
– Co mnie ominęło?
– Chcę nauczyć się walczyć.
Kilka kropli sosu spadło na podłogę. Zanim jednak Laura zdążyła zwrócić Anieli uwagę, ta zapytała:
– W tym klubie walki? Z wizytówki?
Mogła wybrać inne miejsce, ale to właśnie tam był mężczyzna z parku. Laura czuła, że musi się z nim spotkać, chociażby po to, aby przekonać się, czy jego dotyk naprawdę nie przywoływał przeszłości.
– Tak – odpowiedziała. – Uważasz, że to zły pomysł?
– Nie wiem, co o tym myśleć. – Aniela ruszyła ręką, żeby podeprzeć się blatu i kolejne kropki czerwieni ozdobiły drewnianą jodełkę. – Wiesz, że nie musisz pytać mnie o zdanie, prawda? Zawsze wyrażę swoją opinię, jak będziesz chciała lub jeśli uznam, że popełniasz totalne głupstwo, ale ostateczna decyzja należy do ciebie. To twoje życie, nie moje.
– Ja... – Znowu się zawahała.
– Uważasz, że to może ci pomóc? Choć w małym stopniu?
– Nie wiem. Może? – Spuściła wzrok i popatrzyła na swoje dłonie. – Zawsze byłam bezbronna. Może świadomość, że umiem się bronić, złagodziłaby moje reakcje na dotyk?
– No to na co czekasz? Idź i pomachaj trochę kończynami. Naucz się jakiś niebezpiecznych chwytów i pokaż, jaka jesteś silna. Tylko nie przesadzaj – pogroziła, machając łyżką, przez co kolejne krople sosu spadły na podłogę. – Bo zanim się obejrzysz, sam James Bond będzie chciał zwerbować cię na misję.
Laura zaśmiała się szczerze.
– Myślę, że to mi nie grozi.
– Tylko nie mów później, że miałam rację. – Obie się zaśmiały, jednak Aniela zaraz spoważniała. – Chcesz, żebym tam zadzwoniła?
– Do Jamesa Bonda?
– Nie, głuptasie. Do klubu walki. No, wiesz, żeby powiedzieć im o twoim problemie, rozeznać się w sytuacji, dowiedzieć się co i jak. Podstawy.
CZYTASZ
A imię jej szeptał wiatr | ZOSTANIE WYDANE
RomanceOna walczy z przeszłością. On walczy o przyszłość. Pięć lat temu Laura uwolniła się z piekła. Od tamtego czasu dziewczyna boryka się z problemem, który rzutuje na każdy aspekt jej życia. Pewnego ranka ona i bokser spotykają się w parku. I od tego mo...