Trzydzieści jeden

4.9K 261 23
                                    

Na zegarku wybiła równo czwarta rano. Pod koniec września słońce wschodziło później niż na początku lata, więc niebo jeszcze w pełni pokrywała noc, którą ledwo co rozjaśniały słabe światła latarni. Dziewczyna siedziała na huśtawce w parku i wpatrywała się w pokryte ciemnością rozłożyste korony. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz przyszła porozmawiać z drzewami, ale gdy obudziła się dziś rano, wiedziała, że musiała znowu podzielić się z nimi swoją historią.

Jeszcze nie tak dawno temu sądziła, że to właśnie ból jest najgorszym uczuciem. Co mogło być gorszego? Ale gdy doznała pustki, tej wszechogarniającej i bezlitosnej pustki, wiedziała, że się myliła. Ten brak czegokolwiek w duszy był gorszy niż ból, ponieważ nic nie przynosiło jej szczęścia. Nie czuła kompletnie niczego, gdy ludzie wokół niej się śmiali. Nie czuła żadnych emocji, gdy dostała prezent na urodziny. Nie miała marzeń ani pragnień, oprócz tego by żyć bez ciągnącego się za nią cierpienia, z którym przez tyle lat nie mogła sobie poradzić.

Chciała to po prostu zakończyć.

Pojawienie się Mira w jej życiu to zmieniło. Ale zdarzało się, że czuła się winna, gdy patrzyła na Anielę. Przecież to przyjaciółka wyciągnęła ją z piekła. Dlaczego więc Mir tak bardzo ją zmieniał? Dlaczego przy nim zaczynała c z u ć?

Dziś jednak przeklinała wszystkie możliwe emocje. Dziś czuła za dużo. Jego obecność w jej głowie, tego potwora, czasami była zbyt prawdziwa, a ból, który czuła we wspomnieniach, czasami wydawał się zbyt realny.

Mówiono jej, że z czasem wszystko minie. Dlaczego więc czas nie pomagał? Dlaczego jeszcze nie zapomniała o tym potworze? Dlaczego nie mógł odejść wtedy, kiedy uciekła? Dlaczego wspomnienia nie chciały zostawić jej w spokoju?

Dlaczego nie mogła wymazać tamtych zdarzeń?

I dlaczego tak bardzo rzutowały na jej codzienne życie?

Jedzenie straciło smak, przypominając suchy papier, który ostrymi krawędziami kaleczył jej język. Niechęć do wstania z łóżka przygniatała ją niczym stos ciężarówek. Bałagan w pokoju robił się coraz większy i choć nienawidziła na niego patrzeć, nie mogła zmusić się do posprzątania. Kołtuny w jej włosach zawijały się pętlą wokół szyi, dusząc ją. Brudne zęby przyprawiały o mdłości, lecz nie była w stanie wstać i się umyć.

Zastanawiała się, czy przez ten ból kiedykolwiek pozwoli się dotknąć bez osłony. Czy wspomnienia odpuszczą na tyle, że zacznie żyć normalnie. Czy było to dla niej możliwe, czy potwór odebrał jej wszystko, nawet nadzieję na zwykłą przyszłość z Mirem?

Milion myśli kotłowało się w jej głowie, gdy nagle ucichły, kiedy zobaczyła znajomą sylwetkę na horyzoncie. Szok, niedowierzanie, ból. Wszystkie możliwe emocje przepłynęły przez jej wnętrze.

Wstała.

Zrobiła chwiejny krok do przodu.

– Co tu robisz? – szepnęła.

Mir zbliżył się.

Cienie nie zdołały zasłonić bólu malującego się na jego twarzy, tak samo jak nie zdołał przyćmić go nieznaczny uśmiech.

– Czułem, że możesz mnie potrzebować.

Laura, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, prawie się rozpłakała.

***

Po kilku dniach Laura wróciła do treningów, w których pojawiało się coraz więcej chwytów, niekoniecznie z samoobrony. Sambor włączył się do szkolenia i wyjaśniał dziewczynie różne techniki z różnych sztuk walki. Laura nie wiedziała, że znał aż tyle stylów. Mir najbardziej znał się na boksie, ale potrafił także odnaleźć się w ćwiczeniach, które pokazywał trener. Sambor nawet coś przebąkiwał, że Mir powinien w przyszłości spróbować swoich sił w MMA, ale bokser nie chciał go słuchać.

A imię jej szeptał wiatr | ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz