Czterdzieści

5K 254 16
                                    

Laura widziała swojego potwora na końcu chwiejnego mostu, którego kładkami były wspomnienia. Widziała, jak łączy ich wspólna, bolesna przeszłość.

Śniło jej się, że spaliła most.

A jedyne, co zostało z jej wspomnień, to popiół.

***

Kiedy Laura otworzyła oczy, życie wydało jej się inne. Lepsze.

Na chwilę przestała oddychać, gdy zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy tak ekstremalna myśl pojawiła się w jej głowie.

Leżała w bezpiecznych, znanych ramionach, które tworzyły dla niej, i tylko dla niej, wyjątkowe schronienie. Patrzyła na pogrążonego we śnie Mira i czuła spokój. Prawdziwy, słodki spokój. W jej umyśle nie szalała już burza. Ciemne chmury przeobraziły się w czyste, świetliste niebo.

Czy Mir naprawdę uwolnił ją od wspomnień?

Czy uwolnił ją z jej własnego więzienia?

– Wstawaj – powiedziała cicho, trącając jego policzek nosem. – Zaspałeś na poranną przebieżkę.

Mir mruknął coś niezrozumiałego w odpowiedzi i przyciągnął ją bliżej do siebie. Laura zaśmiała się.

– Nigdzie nie idę. Zostaję tu z tobą na zawsze.

Serce zabiło jej szaleńczo na jego słowa. Nie wiedziała tego wcześniej, ale w końcu zrozumiała, że każdy moment z Mirem przynosił jej szczęście. Odczuwała je inaczej niż inni, ale jednak było tam. Towarzyszyło im na każdym kroku.

Uszczęśliwiali się wzajemnie swoją obecnością.

Tak po prostu.

– Nigdy się tak nie czułam – szepnęła, zagrzebana twarzą w jego szyi.

Nie musiała precyzować. Doskonale wiedział, o czym mówiła.

– Ja też – powiedział, głaszcząc ją po policzku i chociaż go nie widziała, wyczuła, że lekko się uśmiechał. – Ja też.

Nagle poruszył się i przewrócił ją na plecy. Wydała z siebie zdumiony okrzyk, a Mir zaśmiał się głośno, wisząc nad nią. Ręce trzymał po bokach jej głowy i przyglądał jej się z figlarnym błyskiem w oczach. Laurze po raz kolejny mocniej zabiło serce.

– Co powiesz na wspólny prysznic?

Dziewczyna poczuła buchające w policzki gorąco i ścisnęła kołdrę w pięści, zakrywając się nią prawie pod samą brodę. Mir od razu zrozumiał, o co chodziło i ugiął ręce w łokciach, zbliżając się do jej ucha.

– Jesteś najpiękniejszym stworzeniem, jakie chodzi po świecie – szepnął i ucałował wrażliwe miejsce na jej szyi, na co zadrżała. – Codziennie czuję się porażony twoją urodą. Nie masz się czego wstydzić, Laura. Podziwiam każdy kawałek twojego ciała.

Obsypał pocałunkami wciąż czerwoną twarz, a ona myślała, że jej serce tego nie przetrwa i zaraz wybuchnie z nadmiaru emocji. Mir powoli zaczął ściągać z niej kołdrę, a ona nie miała pojęcia, dlaczego się na to godzi, wiedząc, ile jej ciało posiada mankamentów przy tak idealnie wyrzeźbionym ciele jak jego.

Chociaż w sumie wiedziała. W jego oczach czuła się piękna. Doceniona.

Mir muskał palcami jej skórę, a podziw i gorące uczucie, jakie widziała w granatowych tęczówkach, ściskały jej pierś. Przesunął się w dół i dotknął blizn po wewnętrznej stronie ud.

– Skąd się wzięły? – spytał.

Zamknęła na moment powieki, znów czując wstyd. Według niej blizny wyglądały okropnie, napinając naskórek i odcinając się kolorem od zdrowej skóry.

– To była moja kara – powiedziała w końcu.

Mir zesztywniał, lecz zaraz ponownie znalazł się nad nią. Ujął jej policzek w dłoń i pogłaskał kciukiem.

– Za co?

– Za zgłoszenie na policję tego, co mi robił. Przypalanie zapalniczką miało nauczyć mnie dyscypliny – szepnęła, odwracając wzrok.

Mir nie wiedział, jak przetrwał kolejną dawkę bólu, którym się z nim podzieliła. Nienawidził tego, że nie odnalazł jej wcześniej i nie mógł uratować. Patrzył na nią i widział każdą łzę, którą wylała. Widział każdą bliznę w jej duszy. Widział całe cierpienie, które zniosła.

Widział w s z y s t k o.

I to wszystko chciał zabrać, żeby już nigdy nie czuła bólu.

– Laura... – Znowu pogłaskał ją po policzku. – Hej, skarbie, spójrz na mnie.

Powróciła do niego wzrokiem, a on patrzył na nią z taką czułością, że prawie się rozpłakała.

– Jesteś piękna – powiedział żarliwie. – Te blizny tworzą ciebie, a ja kocham każdy skrawek twojego ciała, twojej duszy. Jesteś idealna. Czasami nie wierzę, że mogę tak po prostu na ciebie patrzeć i przebywać w twojej obecności.

– Mir...

Nie zdążyła dokończyć, ponieważ mężczyzna przesunął się i zaczął składać pocałunki na jej bliznach. Każdej jednej bez wyjątku. Laura zaczęła szybciej oddychać i próbowała powstrzymać Mira.

– Daj mi podziwiać – mruknął zagrzebany między jej nogami. – Daj mi się tobą rozkoszować.

Poczuła kombinację jego ust i języka i myślała, że nie zniesie tej bliskości. Wydawało jej się to zbyt cudowne, zbyt niesamowite. Zaczęła drżeć, a kiedy osunęła się w otchłań, on ją trzymał.

I nie puścił.

Trzymał ją w swoich ramionach, blisko serca, a ona powoli się uspokajała.

– Mogę cię zatrzymać? – zapytał cicho. – Możesz już na zawsze być moja?

Uniosła głowę i spojrzała na niego wzrokiem pałającym uwielbieniem.

– Wszystko, co zostało z mojego serca, należy do ciebie – wyszeptała.

Z uśmiechem pochylił się w jej stronę i pocałował ją lekko, delikatnie, wprawiając cząstki jej serca w trzepotanie. Przyciągnął ją mocno do siebie i trwali tak, splątani w swoich objęciach.

Mir był jej wybawieniem.

Od bólu.

Od potwora.

Od życia w strachu.

Nigdy nie miała się w nim zakochać. Nie sądziła, że to w ogóle możliwe.

Ale kochała tego mężczyznę.

I było to najpiękniejsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doznała.


A imię jej szeptał wiatr | ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz