Osiem

5.6K 260 11
                                    

Laura siedziała na skraju ringu i pochłaniała drugą butelkę wody. Nie spodziewała się, że zaplanowany przez Mira trening okaże się tak trudny i skomplikowany. Podczas nauki oddechu, Mir wprowadził podstawy uderzeń i boksu.

I wszystko, łącznie z wypuszczaniem powietrza z płuc, robiła źle. Nawet stać nie potrafiła poprawnie. Albo za bardzo rozszerzyła nogi albo za mało. Ręce trzymała za wysoko lub za nisko. Za bardzo spinała ramiona i garbiła się tak, że Mir określił to:

– Wyglądasz, jakby głowa miała ci zaraz wejść w szyję. Popraw się.

– Myślałam, że będziesz mnie uczył samoobrony – wysapała.

– Chciałaś nauczyć się walczyć. – Opuścił ręce z tarczami na dłoniach, a ona w końcu mogła chwilę odetchnąć. – Pokażę ci najlepsze chwyty, uderzenia i sposoby, aby kogoś powalić. Ale najpierw musisz zapanować nad ciałem. Nie znasz go. Nie wiesz, ile tak naprawdę masz siły i jak ją wykorzystać. Kiedy przebrniemy przez najgorszy do nauki moment, nauczę cię, jak pokonać nawet najstraszniejszego przeciwnika.

Serce w jej piersi zgubiło rytm. Nie tylko w tonie głosu Mira, ale również w oczach skierowanych prosto na nią wyczuła obietnicę. I, niech jej Bóg świadkiem, pragnęła w to uwierzyć. Mir nie zdawał sobie z tego sprawy, ale w jego słowach Laura zobaczyła ukryte znaczenie – jej prawdziwym i najstraszniejszym przeciwnikiem był własny umysł.

Całą sobą chciała, żeby słowa Mira okazały się prawdą. Żeby pokazał jej, jak wygrać tę nierówną walkę, którą toczy zdecydowanie za długo. Potrzebowała zapewnienia, że w końcu jej się uda i uwolni się od przeszłości.

Ale jak zwykle zaczęła wątpić.

Skończyła pić i wpatrując się w szerokie plecy mężczyzny, zadała nurtujące ją odkąd założyła rękawice na dłonie pytanie:

– Czego ma mnie to nauczyć? Ta praca z oddechem? Przecież podczas ataku paniki nie będę akurat, no wiesz, boksować.

Mir odłożył rękawice i tarcze na parapet, po czym zwrócił się do niej przodem. Założył ręce na piersi, a materiał bluzy napiął się na wytrenowanych mięśniach.

– Masz nauczyć się kontroli – powiedział powoli. – Zdać sobie sprawę, że to ty panujesz nad oddechem, a nie na odwrót. Wiele razy będziesz chciała dać za wygraną, ale w końcu przebrniesz przez punkt załamania i zdobędziesz kontrolę.

Czuła w brzuchu mieszające się ze sobą emocje – nadzieja z odrobiną strachu i dużą dawką niepewności.

– Czy to zadziała?

– Jeśli będziesz wątpić, na pewno nie. – Opuścił dłonie i spojrzał na nią twardo. – Zacznij od umysłu. Boks to styl życia. Jeśli chcesz cokolwiek osiągnąć, musisz być konsekwentna i gotowa, by poświęcić się ciężkiej pracy. Tylko tak przezwyciężysz własne ograniczenia. A kiedy robi się ciężko i myślisz, że już dłużej nie dasz rady, właśnie wtedy przekraczasz granicę i walczysz dalej. Do skutku. Aż zobaczysz najmniejsze efekty. I pchasz dalej, aż do swoich największych celów.

Determinacja. W jego głosie brzmiała determinacja, a w oczach płonął ogień. Miała przed sobą człowieka, który nigdy się nie poddawał i nie pozwalał wytworzyć w swoim umyśle żadnych wątpliwości. Był pewny siebie, a przez to niesamowicie potężny. Władza, którą posiadał nad ciałem i umysłem, wzbudzała w Laurze czysty podziw.

– A co, jeśli nigdy nie będę na tyle pewna siebie, żeby się udało?

Jego spojrzenie zmiękło.

– Jeśli trudno ci uwierzyć w siebie, uwierz we mnie. Resztę zostaw mi.

Poczuła ściskanie w piersi. Tymi dwoma zdaniami dawał jej do zrozumienia, że w nią wierzy. Mieli za sobą dopiero jeden trening, całkiem beznadziejny, jeśli Laura miałaby go określić, ale Mir nie spisał jej na straty.

Wierzył w nią.

Wierzył, że mogła wygrać z dotykiem.

Dlaczego więc ona nie potrafiła i gdzieś w środku czuła niepewność? Dlaczego musiała przekonywać samą siebie, że da radę? Wiedziała, że się nie podda, ale nie wierzyła, że tak naprawdę uda jej się zapanować nad oddechem. Dlaczego cały czas wątpiła?

– I jak? – zapytał Mir, zbliżając się. – Zdecydowałaś się?

Popatrzyła na niego zdezorientowana.

– Na co?

– Na spacer – przypomniał. – Z psem.

Myślała o tym od wczoraj. Aniela sądziłaby pewnie, że ze względu na swoją przeszłość powinna być ostrożna i poczekać aż lepiej go pozna, ale Laura miała już dość tych ciągłych obaw. Przy Mirze czuła się dobrze i chciała zobaczyć, gdzie ją to zaprowadzi. Nie zamierzała rezygnować. Zamierzała być odważna i sprzeciwić się własnym myślom, żeby zacząć robić to, czego chciała, nie poddając się strachowi, który pragnął nią kierować.

Za długo jednak zwlekała z odpowiedzią, ponieważ Mir zaczął:

– Słuchaj, nie musimy...

– Nie! – natychmiast zaprotestowała. – Chcę pójść na spacer.

Uniósł brew, ale towarzyszył temu również lekki uśmiech.

– Dobrze. Pasuje ci w parku? Przy muszli koncertowej? O dwudziestej?

Poczuła ekscytujące kołatanie w piersi i odpowiedziała:

– Idealnie.

Uśmiech sam wypłynął na jej usta i zdała sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu nie może doczekać się spotkania z mężczyzną.


A imię jej szeptał wiatr | ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz