🥀~Rozdział 18~🥀

44 11 0
                                    

🥀~Rozmowa~🥀

Perspektywa Lorelai

W niektórych momentach ludzie mnie po prostu zaskakiwali. Może tym, że bali się powiedzieć o swoich uczuciach lub smutnej sytuacji komuś bliskiemu? Czasami niedomówienia są z tego,że boimy się jak ta druga zareaguje na nasze wiadomości. Zatajanie prawdy nie zawsze jest dobre. W nie których sytuacjach zatajamy ją, bo nie chcemy zrobić komuś przykrości. Ktoś może odebrać to za kłamstwo. Ale.czy naprawdę tak jest...?

Coraz częściej lubiłam schodzić na ziemię. Oczywiście najważniejsza była dla mnie moją podopieczna. Ale wśród ludzi czułam się wolna. Jedyne czego mi brakowało to były skrzydła. Podczas przemiany mój strój zmieniał się w zależności od tego, w czym chodzi Violet. Czytałam, że dzięki temu można łatwiej nawiązać kontakt z drugą osoba. U aniołów czegoś takiego nie było. Pod jednym względem byliśmy do siebie podobni. Jednak na Ziemi była inna moda. Tutaj każdy chciał wyglądać jak najlepiej. Wygląd u większości stał na pierwszym miejscu. Dopiero później liczyły się inne wartości. Kiedy zobaczyłam moją podopieczną oraz jej byłego chłopaka, było mi jej szkoda. Zakochanie, a miłość to są dwie inne uczucia. Nie którzy nie potrafią ich zrozumieć I wychodzą złe sytuację. Najgorsze jest widzenie osoby, takiej jaką nie jest. Czasami zmieniamy jej charakter, albo nawet wygląd dobierając inaczej słowa. Widziałam, że Sawyer jest wybuchowy, ale nie sądziłam, że będzie w stanie pobić śmiertelnika.

Kodeks nic o tym nie mówił, ale martwiłam się, że będzie miał przez to problemy. Ktoś powie,że jie powinnam współczuć swojemu wrogowi, ale inaczej nie potrafiłam. Nie którzy właśnie się cieszą, że osobie, której mniej lubimy idzie gorzej, ale nigdy nie wiadomo, kiedy nasza dobra passa się odwróci i to my będziemy w takiej sytuacji, jak nasz przeciwnik.

Próbowałam pocieszyć moją podopieczną, ale była niezbyt w dobrym momencie. Widząc jej smutek sama to czułam. Do tego jeszcze Sawyer odszedł, a ja musiałam mu coś powiedzieć.

— To twój chłopak? — zapytała Violet, spoglądając w stronę gdzie odszedł od nas diabeł.

— Nie nie, no co ty — machnęłam ręką i próbowałam się nie zaśmiać.

— Jednak pasujecie do siebie. Widać, jak on na ciebie patrzy — zaczęła i jeszcze bardziej pogrążała się w smutku. — Chciałabym,żeby mnie też tak bronił.

— Nie potrzebujesz mężczyzny, żeby się bronić. To ,że jesteśmy kobietami nie oznacza,że jesteśmy słabsze. Musisz uwierzyć w siebie — zaczęłam, a ona pokręciła głową.

— Dzięki, ale do tego trzeba mieć odwagę, a ja nie mam jej — wyszeptała, a ja się skrzywiłam. — Muszę już iść, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

— Na pewno, ale postaraj się pomyśleć o tym,że jednak jesteś silna i dasz radę z przeciwnościami losu.

— Dobrze.

Po tych słowach poszła w swoją stronę, a ja ruszyłam w swoją.  Musiałam już wracać, za niedługo kończył mi się czas przemiany, a nie chciałabym być bez energii.

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐌𝐮𝐬𝐢𝐬𝐳 𝐰𝐲𝐛𝐫𝐚ć"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz