🥀~Rozdział 10~🥀

59 14 0
                                    

🥀~Pojedynek~🥀

Perspektywa Sawyera

Podczas robienia żartów trzeba być pewnym czy to co chcemy zrobić faktycznie każdego rozśmieszy.  Niekiedy sądzimy, że pewne zachowania są zabawne, ale prawda jest taka,że nie są...

Każda impreza istot nie kończyła się spokojnie, jakby ktoś mógłby uważać. Lubimy sobie robić nawzajem żarty. Szczególnie grupa diabłów aniołów. Nic nie można poradzić, że niebiańskie istoty są nudne i nie znają się na dobrej zabawie. Nie mogłem przestać się śmiać widząc, jak biały kolor skrzydeł Lorelai zmienia się na czerwony. I musiałem przyznać, że charakterek też się jej zmienił. Już nie była taka spokojną i opanowaną, jak wcześniej. Te tabletki nie powinny wywołać aż takiej zmiany. Używałem jej już nie raz i zazwyczaj anioły tylko były zdenerwowane, ale nic z tego sobie nie robiły, a Lorelai wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć.

— Chcesz pojedynku, proszę bardzo -- powiedziała i rzuciła we mnie kulą energii. Na szczęście w porę się odsunęłam przez co nie zostałem trafiony. Nie sądziłem, że ma takie pokłady w sobie.

— Ja bym się przeniósł na lepsze miejsce — po tych słowach pstryknąłem palcami i dzięki temu znaleźliśmy się na polanie. — Sama tego chciałaś.

Po tych słowach w mojej dłoni pojawił się płomieniach ognia, nie mogłem się doczekać, gdy zobaczę spalone skrzydła anielicy. Jednak Kiery w nią celowałem, z prędkością światła unikała moich mocy. W pewnym momencie rozłożyła skrzydła i schowała się za nimi. Nie sądziłem, że tak można. Może trochę przeceniłem ją.

— Coś słabo ci idzie — zaśmiała się, a z nią jej pobratymcy.

Była aniołem, który wkurzał mnie jak nikt inny,ale z drugiej strony ciekawił. Jednak nie zamierzałem jej odpuścić. Skumulowałem swoją energię oraz patrząc w jej oczy zatrzymałem jej ruch. Widziałem jak stała sparaliżowana.  Wykorzystałem ten moment i wyrzuciłem swoją cała energię w jej stronę. Uśmiechnąłem się widząc, jak powala ją na ziemi, a gdy ledwo zaczęła się podnosić, a potem i pada. Wiedziałem, że wygrałem.

— Co tutaj się dzieje? — usłyszałem nagle, a wtedy w nasza stronę zaczęli lecieć nauczyciele. Skrzywiłem się lekko, czułem że nie będzie tak łatwo. — Oczywiście Sawyer i anielica. Kiedy ty w końcu zmądrzejesz — pokręcił nauczyciel, a ja wzruszyłem ramionami. — Rozejść się!

Po tych słowach każdy zaczął się wzbijać w powietrze, ale ja musiałem zostać, nauczyciel niebiański podszedł do Lorelai I zaczął oceniać jej szkody. Widziałem jak się krzywi widząc kolor jej skrzydeł.

— Nieźle ją wykończyłeś, ale nie pochwalam tego zachowania — wyznał piekielny opiekun, a ja się uśmiechnąłem. — Zostaniesz po lekcjach i ona tak samo. Będziecie mieć dość czasu, żeby nauczyć się swojego towarzystwa.

Po tych słowach odlecieli, a ja się uśmiechnąłem dla anielicy, która próbowała groźnie na mnie patrzeć.

To jeszcze nie koniec aniołku...

**********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐌𝐮𝐬𝐢𝐬𝐳 𝐰𝐲𝐛𝐫𝐚ć"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz