🥀~Rozdział 39~🥀

31 5 0
                                    

🥀~Rozmowa~🥀

Perspektywa Lorelai

  Może na początku było nam trudniej wszystko zrozumieć. Tutaj też panowały różne zasady, jednak nie żałowałam tego. Wspólnie dawaliśmy każdego dnia radę.  Najważniejsze to robić małe kroki. Za pierwszym razem mało co się udaje ,jednak później gdy nabieramy doświadczenia idzie nam coraz lepiej...

Tutaj jedzenie inaczej smakowało, jak u nas, jednak było tak samo dobre,jak w moim dawniejszym domu. Wiedziałam, że z czasem będę trochę zapominać co się działo, kiedy byłam w postaci anioła, ale do puki pamiętałam, starałam się pomagać naszej podopiecznej. Podobnie, jak Sawyer. Będąc tutaj może tęskniłam tylko za swoją współlokatorką i mamą. Chciałam jej zadać wiele pytań, jednak czułam  że i tak by mi nie odpowiedziała. Z moich obserwacji wynika że ludzkie rodziny zazwyczaj cały czas są obok dzieci. Miło się na to patrzyło, kiedy mama pomagała wstać swojemu synowi, który upadł. U nas tak nie ma. Niby rodzice się opiekują nami, ale później gdy jesteśmy już więksi  i mają pewność,że damy sobie radę beż nich, wracają do swoich obowiązków. Chociaż niekiedy tęsknimy za nimi, to trzeba się przyzwyczaić. Ale tutaj było inaczej i cieszyłam się z tego. Nasza podopieczną natomiast nadal miała różne wątpliwości. Trochę jej współczułam. Nikt nie zasługiwał na tyle przykrości.

Jednak Bóg jest zawsze sprawiedliwy, miałam nadzieję, że w końcu jej pomoże i da jedną z lepszych dróg. My tylko mogliśmy ja wspierać, to od niej zależało, którą drogą pójdzie.

Przyglądając się samemu Sawyerowi zauważyłam, że jego piekielny charakter trochę zmalał. Niekiedy denerwował się, jednak nie tak bardzo, jak wcześniej. Nie dało się przecież zmienić od tak diabła, jednak w nie których sytuacjach stawał się łagodniejszy oraz wyrozumiały. A dla mnie było po prostu najważniejsze to,że starał się i próbował. Nawet jeśli niekiedy wybuchał i nie odzywaliśmy się do siebie przez chwilę. Ale już tacy byli ludzi. Może niekiedy brakowało mi latania i skrzydeł, ale to już nie było takie ważne. Cieszyłam się, że możemy w końcu być razem z Sawyerem. Nie musieliśmy się obawiać o żaden zakaz czy konsekwencje. My sami za siebie odpowiadaliśmy.

Dzisiaj Sawyer pojechał wcześniej do pracy, a ja postanowiłam zobaczyć co u naszej podopiecznej. Sama też musiałam znaleźć pracę,jednak Sawyer nie chciał, żebym pracowała. Nie wiedziałam dlaczego, jednak tak łatwo mu z tym nie odpuszczę.

— Co tam dzisiaj? — zapytałam,kiedy dostrzegłam ją siedzącą na ławce.

— W porządku,  do naszej klasy dołączył nowy uczeń. Wydaje się w porządku, ale na pewno pójdzie di tych popularnych — wyszeptała, a ja się skrzywiłam.

— Może zagadaj do niego. Nie skreślaj tak go. Czasami jest warto zaryzykować.

— A co jeśli będzie się że mnie śmiać? Ja nie jestem taka fajna, jak tamte — wyszeptała.

— Jesteś dużo lepsza. Niczego ci nie brakuje. Musisz tylko uwierzyć w siebie.

Nawet jeśli to było trudne, wiara w siebie dawała dużo możliwości. Nikt nie miał prawa kogoś poniżać...

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐌𝐮𝐬𝐢𝐬𝐳 𝐰𝐲𝐛𝐫𝐚ć"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz