Rozdział 3: Wizyta u Wenus

243 17 1
                                    

Neptun szybko opuścił pas Kuipera i minęła krótka chwila, gdy znalazł się już za swoją orbitą. Szybkim krokiem przemierzał przez orbitę lodowego olbrzyma, ciesząc się z że nie było go tu w tej chwili. Już miał zniknąć za rogiem, kiedy jednak usłyszał dygoczący głos.
— Neptun? — Wywołany odwrócił się gwałtownie i przygryzł wargę, widząc Urana. — Czyżbyś postanowił w końcu ruszyć się z orbity i żyć jak normalna planeta?
Neptun wywrócił oczami.
— Coś w tym stylu — odparł na jego kpinę. — Przeszkadza ci to jakoś?
— A co mnie obchodzisz ty i twoje sprawy? — Zapytał lodowy gigant, otwierając gazetę, którą trzymał w ręce. — Rób se co chcesz, mnie to nie obchodzi.
Uran zaczął powoli się oddalać, z nosem w swojej gazecie, więc Neptun zrobił to samo. Cieszył się, że bladoniebieski, gazowy olbrzym nie był aż taki wredny i czepialski jak dwie, małe planety skaliste, chociaż mogło to wynikać jedynie z tego, iż kiedyś, dawno w dzieciństwie się przyjaźnili. Zanim pojawił się Saturn. Saturn i jego durne pierścienie, które wepchały się do jego życia i odebrały jedynego przyjaciela, jakiego miał. Niebieska planeta pamiętała wszystko do dziś i cały czas tliła w sobie ogromną urazę do planety z pierścieniami. Był spokojny dzień, a mały Neptunek i Uranek bawili się w chowanego na kosmicznym placu zabaw. Była kolej lodowego giganta na liczenie, więc druga planeta schowała się za zjeżdżalnią, gdzie siedziała dość długi czas. Neptunek w końcu strać cierpliwość i wyszedł z kryjówki, a wtedy zobaczył, że Uranek zagadał się z jakąś nową planetą o fajnych pierścieniach. Okazało się, że był to Saturnek. Gdy byli już w nastoletnim wieku, nikła przyjaźń Urana i Neptuna wciąż trwała, aż do jednego momentu. Saturn poprosił Urana, by ten został jego chłopakiem, a on się zgodził. Wtedy lodowy gigant tak bardzo ograniczył czas spędzany z Neptunem, poświęcając większość czasu dla Saturna, aż w końcu przyjaźń dwóch niebieskich olbrzymów się zakończyła, co Neptun wspominał w bólem w sercu. Zwłaszcza bolało go to, że ich związek trwał tylko trzy miesiące, a potem, z tego co niebieska planeta słyszała od Haumei, zakończył się, bo Saturn się zachowywał, jakby mu nie zależało, czy coś takiego; Neptun już dokładnie nie pamiętał tek historii.
Jego rozmyślenia przerwał moment, gdy zatrzymał się przed orbitą tej jednej planety, u której miał dług za pomoc. Jowisz. Rozejrzał się na boki. Nigdzie nie widział największej planety Układu Słonecznego, więc na głębokim wdechu, szybko zaczął biec przez jego orbitę. Serce waliło mu jak szalone, ale w końcu udało mu się ją opuścić i zatrzymał się, zdyszany, przed pasem asteroid.
— Co ty tu robisz? — Neptun aż podskoczył, słysząc czyiś głos. Był dość wysoki, więc z wdzięcznością Słońcu stwierdził, że to nie może być Jowisz.
Gazowy rozejrzał się wokół, jednak nikogo nie dostrzegł. Dopiero, gdy spojrzał w dół, zauważył malusieńki, okrągły kształt. Wywrócił oczami i przemieścił się, by wyminąć szybko rozgadaną karłowatą.
— Ceres, nie mam czasu — odparł, omijając ją.
— Zaczekaj! — Pisnęła karłowata. — Tak dawno nikt nie przyszedł do mnie do pasu asteroid, to takie emocjonujące! Planeta w pasie asteroid, pomiędzy Marsem, a Jowiszem!
Słysząc imię swojego wybawiciela, Neptun wzdrygnął się krótko.
— Teraz nie mogę, naprawdę — upierał się, odwracając do karłowatej. — Obiecuję, że później się zobaczymy, ale teraz muszę coś ważnego załatwić.
Ceres wyglądała wciąż na niepocieszoną, jednak postanowiła dłużej nie protestować i poprostu weszła w prąd różnych asteroid i zniknęła w ich tłumie. Neptun czuł się źle, że musiał zostawić teraz jedną ze swoich karłowatych przyjaciółek, jednak wiedział, że musi najpierw poukładać swoje życie.
Bez większego problemu, Neptun przeszedł przez orbitę Marsa, który akurat spał. Zatrzymał się dopiero przed orbitą Ziemi. Wziął głębszy oddech i po chwili wszedł na nią, jednak nikogo nie zastał. Okrążył pośpiesznie Słońce po orbicie Ziemi, która była dla niego dość krótka, biorąc pod uwagę orbitę ostatniej planety. Neptun skrzywił się.
Zawsze go pełno, ale jak chcę to w końcu poukładać, to on musi zniknąć! — Pomyślał, zirytowany i wyruszył w dalszą drogę.
Neptun wciąż wędrował do przodu, ku orbicie Wenus. Gdy tylko się do niej zbliżył, z daleka usłyszał donośny śmiech wulkanicznej planety, a chwilę później dodatkowy głos, Ziemi.
Skoro są razem, to będę miał mniej trudnych rozmów — przeszło Neptunowi przez myśl, gdy starał się dotrzeć pozytywy.
Gdy gazowy zbliżył się tylko trochę, dwie planety skaliste od razu go dojrzały i zamarły, zdziwione widokiem Neptuna, który nigdy się nie zagłębia w okolice Słońce, a co dopiero na orbitę Wenus.
— Witajcie — przywitał się Neptun, dość chłodnym głosem. — Chciałem z wami porozmawiać.
Wenus przymknęła oczy i zaśmiała się cicho.
— Dawaj — parsknęła — już się boję, czego chcesz.
Ziemia, równie rozbawiony, tracił przyjaciółkę barkiem.
— Daj mu dojść do słowa, może powie coś ciekawego — mruknął do niej, odkładając karty Uno, w które właśnie grali.
Neptun przełknął gwałtownie i gorączkowo ślinę i przemieszczał się spojrzeniem z Wenus, na Ziemię. W końcu wziął wdech i zaczął rozmowę.
— Chciałem was zapytać, dlaczego mnie tak wyzywacie i wszystkiego się czepiacie? — Zadał pytanie, na co Wenus prychnęła.
— Taki ma charakter — odparła od razu wulkaniczna planeta. — Przyczepiam się do każdego, a że ciebie zbytnio nie znam i nigdy się nie zadawałam, to wyzywam cię najbardziej.
Neptun uniósł jedną ze swoich zakręconych brwi.
— Trochę głupie — stwierdził krótko. — Nie lepiej to zakończyć? I żyć w zgodzie.
Wenus wzruszyła ramionami.
— Spoko — odparła z uśmiechem i podała mu kartkę z adresem. — Skoro jesteś już w naszym teamie, to wbijaj jutro na imprezę.
Skalista puściła mu oczko, po czym wróciła do gry w Uno. Neptun uśmiechnął się, pomachał im, po czym oddalił się, radosnym krokiem. Nigdy nie pomyślałby, że będzie to takie proste, a planety tak naprawdę go nie nienawidzą. Było to coś wspaniałego! Neptun w końcu będzie miał przyjaciół w śród planet!
Gazowy udał się w spokoju ducha ja swoją orbitę, gdzie poddał się codziennym czynnością, dzwoniąc do Plutona, dzięki któremu postanowił w końcu zrobić coś ze swoim dotychczasowym życiem.

Opuszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz