Neptun stał przed lustrem i wpatrywał się w nie. Miał nadzieję, że nie wygląda aż tak źle, bo to była w końcu pierwsza, porządna impreza, na którą wybierał się z planetami, a nie z Karłowatymi albo samotnie. Gazowy chwycił szczoteczkę, nałożył pastę i zabrał się za czyszczenie swoich idealnie biały zębów, a potem za układanie swoich nietypowych brwi. Miał cichą nadzieję, że spotka w barze Jowisza, któremu w końcu podziękuje, a może nawet się zaprzyjaźni, bądź złapie jakikolwiek inny kontakt, oczywiście nie biorąc pod uwagę tych negatywnych, które towarzyszyły Neptunowi przez większość życia.
W końcu ostatnia planeta wyszła z łazienki, a potem ze swojej orbity, z uśmiechem na twarzy skierowała się w stronę miasta. Była noc, a na ulicach panował spokój. Jedynie było słychać co jakiś czas ktoś przechodził po ulicy, prawdopodobnie wracając z pracy, by w końcu wrócić do domu i móc odpocząć.
Neptun zatrzymał się przed barem i spojrzał na znany mu szyld baru Makemake. Zastanowił się chwilę, zanim postanowił pchnąć drzwi i wejść do środka. Gdy w końcu to zrobił, zastał go widok taki sam jak ostatnio; pełno planet, Karłowatych i innych ciał niebieskich, bawiących się, śmiejących albo robiących jakieś dziwne akcje po kątach baru. Neptun wolał nie wnikać w to, co się tam działo, więc stanął gdzieś pod ścianą i wyciągnął telefon, po czym zaczynał przeglądać bez celu Instagrama. Co jakiś czas unosił wzrok do góry, jednak nie widział nikogo poza Wenus, Ziemią i durnym Saturnem. Spędził pod ścianą jakieś dwadzieścia minut, dopóki ktoś nie złapał go za ramię. Neptun szybko poderwał wzrok i ujrzał błękitną planetę.
— Przyszedłeś się bawić, czy stać w kącie samemu? — Zapytał Ziemia, dość niewyraźnie, co mogło być spowodowane alkoholem, który już wypił. — Chodź się napić czegoś dobrego i zacznij się bawić!
Trzeci od Słońca obiął Neptuna ramieniem i zaprowadził w stronę baru, w którym jednak nie było Makemake, a jakieś inne ciało niebieskie. Ziemia zamówił szybko coś do picia, a Neptun rozejrzał się ponownie po barze. Pomimo, że już miał jakiekolwiek towarzystwo, to czegoś mu tutaj brakowało. Ziemia stuknął go w ramię, aby pokazać, że ma już swojego drinka, którego niebieska planeta wzięła i wypiła parę łyków. Szybko jednak Neptun wykrzywił się i wbił spojrzenie w ziemię.
— Czemu to jest takie mocno? Coś ty zamówił? — Parsknął, kaszląc lekko. — Jutro łeb mi będzie pękał od tego!
Ziemia zaśmiał się.
— Jutro będzie jutro, teraz trzeba się baaawić! — Odparł, przeciągle.
Ziemia szybko wypił swój alkohol, za co Neptun podziwiał go, gdyż był naprawdę mocny i zauważywszy Wenus, zeskoczył ze stołka i poszedł chwiejnie w jej stronę. Neptun wywrócił oczami oraz wziął kolejnego łyka drinka. Po chwili usłyszał kroki i odwrócił się, a gdy zobaczył, kto do niego przyszedł, o mało się nie zachłysnął.
— Znowu sam przyszedłeś? — Zapytał Jowisz i usiadł na stołku obok niego. — Słyszałem od skalistych, że zabierają cię tu dzisiaj.
Neptun przeskanował pospiesznie wzrokiem drugą planetę, po czym skinął pospiesznie głową.
— Ta — odparł krótko — jestem z nimi, tylko poszli teraz tańczyć razem, czy coś...
— Nie wyglądasz, jakbyś był z nimi — przerwał mu gazowy, uśmiechając się lekko. — Obserwuje cię parę minut i Ziemia przylazł do ciebie tylko na parę krótkich chwil.
Neptun wzruszył krótko ramionami.
— I tak nie jest źle — odpowiedział i dopil do końca drinka; musiał przyznać, że dawno nic nie pił i strasznie mu tego brakowało.
— Mogę powiedzieć z tobą jakiś czas, jeśli to ci nie przeszkadza — zapytał gazowy olbrzym, wciąż uśmiechając się. — Też nie mam zbyt wielkiej ochoty na gadanie Wenus i Ziemi.
Niebieski gazowy uśmiechnął się niepewnie i skinął twierdząco głową.***
Minęło parę godzin; było już ostro po północy, coś w okolicach trzeciej w nocy. Neptun wyszedł z baru razem z Jowiszem, Wenus i Ziemią, dość głośno się śmiejąc i czując dość dobrze, co wzmacniał w nim krążący w żyłach alkohol. Neptun wypił trochę zbyt dużo, przez co strasznie chwiał się i nie mógł złapać równowagi. Z Ziemią było chyba jeszcze gorzej, jednak Wenus w miarę się trzymała i mogła podtrzymywać oderwanego od teraźniejszości przyjaciela, który mamrotał co jakiś czas coś do siebie. Planety skaliste udały się w przeciwną stronę; bliżej słońca, a Jowisz szedł z Neptunem, spokojnym krokiem, w stronę ich orbit. Zatrzymali się na orbicie Jowisza, gdyż musieli się tu rozstać.
— No to było miłooo... — Powiedział dość głośno i przeciągle Neptun.
— Ta — odparł krótko Jowisz. — Ty jesteś pewien, że dojdziesz na koniec Układu Słonecznego sam? Wyglądasz, jakbyś zaraz miał się tu przewrócić.
Neptun prychnął głośno i machnął ręką na znak, że gazowy olbrzym ma dać sobie spokój.
— Oczywiście — odparł pewnie. — Do zobaczenia!
Zanim Jowisz zdążył mu odpowiedzieć, niebieski gazowy odwrócił się i przeszedł parę kroków, po czym zakręciło mu się w głowie i upadł jak długi. Jowisz wydał cichy dźwięk, po czym podbiegł do potrzebującego i złapał go za rękę, by pomóc mu wstać.
— Właśnie widzę, jak leżysz gdzieś za Pasem Kuipera albo gdzieś jszcze dalej — prychnął Jowisz, stawiając go na nogi. — Powodzenia.
Neptun złapał się za głowę.
— Może jednak przyda mi się eskorta — mruknął cicho i podparł się niepewnie na gazowym olbrzymie.
Szli dość wolnym tempem, a Neptun już pod koniec drogi zaczął skarżyć się na ból głowy. W końcu dotarli na orbitę ostatniej planety Układu Słonecznego i rozdzielili się tam.
CZYTASZ
Opuszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM I]
RomanceNeptun jest ostatnią planetą Układu Słonecznego. Z nieznanych mu powodów, inne planety zbytnio go nie szanują. Inne, oprócz jednej, która broni go przed wyzwiskami ze strony reszty. Neptun, gdy szedł w to miejsce, nie spodziewał się, jak potoczy się...