Neptun stał pod samą sceną i poprawił swój szalik, by oplatał go ciaśniej. Było jeszcze zimniej, niż kiedy wstał i miał nadzieję, że ten cały koncert, za którym każdy szalał, skończy się w miarę szybko. Obok niego stali Wenus i Ziemia, gadając cały czas o tym, jakie mają szczęście, że są w jednym układzie ze sławnym Jowiszem.
— Czy to nie wspaniałe? — Zapytała Wenus, podskakując wesoło. — Przyjaźnić się z gwiazdą!
— Ta — odparł krótko Neptun.
— Inne ciała niebieskie mogą nam tylko zazdrościć! — Wtrącił się Ziemia, poprawiając swoją czapkę.
— Ta — odparł ponownie Neptun.
W końcu wszyscy na chwilę zamilkli, gdy na scenie pojawił się ostry błysk kolorowych świateł. Gdy do wszystkich dotarło, że koncert się zaczyna, tłum zajął się potwornie głośnym wrzaskiem i piskiem, a ósma planeta zakryła sobie na ten moment uszy rękoma, gdyż nienawidził głośnych i zatłoczonych miejsc. W końcu na scenę wyszedł raper w ciemnych okularach i mikrofonem w jednej ręce.
— Joł joł Jowisz, największy olbrzym gazowy — zarapował, a zgromadzony tłum znowu zaczął krzyczeć w radości, co wciąż irytowało Neptuna.
Niebieski gazowy starał się wyciszyć w głowie tłum i skupić się na występującym przyjacielu, co było dość ciężkim wyzwaniem, gdy przypadkowe ciała niebieskie skakały i krzyczały wokół niego.
— Piąty od Słońca, na pewno nie przeoczysz — Jowisz dalej rapował i spojrzał na Neptuna, puszczając mu w przypadkowym momencie oczko.
Neptun poprostu się na niego patrzył spod przymkniętych powiek.
Nigdy więcej takich koncertów — pomyślał.***
Minęły parę długich godzin i było już koło dwudziestej trzeciej. Tłum został zmuszony się rozejść; zostali tylko Jowisz, Neptun, Ziemia oraz Wenus. We czwórkę również po jakimś czasie opuścili miejsce koncertu i szli sobie ulicami miasta.
— Wiecie co? — Odezwała się nagle Wenus. — Ten koncert był wspaniały! Uczcijmy go jakoś!
Ziemia uśmiechnął się znacząco.
— Idziemy się bawić! — Zaproponował, a raczej zadecydował za wszystkich. — Idziemy chlać!
Neptun zatrzymał się i skrzyżował ręce na piersi.
— O nie — zbuntował się krótko. — Ledwo jeden kac mi się skończył i nie mam zamiaru mieć kolejnego.
Jowisz zaśmiał się cicho.
— Nikt ci nie każe pić... — wtrącił się, jednak oburzony Ziemia wszedł mu w zdanie.
— Bez picia nie ma zabawy!
Wenus szybko przytaknęła przyjacielowi, na co Neptun jedynie wywrócił oczami.
— Może jednego, słabego drinka, ale nic więcej — upierał się.
Jeśli niebieski gazowy miał być ze sobą szczery, to musiałby przyznać, że tak naprawdę to z chęcią by się czegoś napił. Może dopiero dziś poczuł się w miarę dobrze, a cierpienia związane z poprzednią imprezą się dopiero zakończyły, lecz nic takiego się przecież nie stanie od jednego drinka.
— Ja jakoś nie piję często i bawię się świetnie — stwierdził Jowisz, szczerząc się, by „wkurzyć” jezvze bardziej Ziemię. — Chociaż dziś mogę wznieść toast za siebie.
Za jakieś piętnaście minut cztery planety dotarły w końcu do ukochanego baru Makemake. Dziś nie było tu aż tak wielkiego tłumu, gdyż większość ciał niebieskich wybawiła się już na koncercie gazowego olbrzyma. Ziemia i Wenus od razu pobiegli w podskokach w stronę baru, na co Jowisz zaśmiał się pod nosem.
— Czasami się zastanawiam, jakim cudem oni jeszcze żyją — mruknął do Neptuna, nachylając się do niego do takiego stopnia, że ósma planeta poczuła na swojej twarzy jego ciepły oddech. — Oni tyle chleją w jeden dzień, ile ja w jakiś miesiąc.
Przez Neptuna przeszło dziwne uczucie, wywołane tą niewielką bliskością, jednak szybko otrząsnął się.
— Ja po ostatniej imprezie umierałem parę dni, a oni są już jak nowonarodzemi. — Ósma planeta prychnęła. — Ale wypijemy dziś ten toast za ciebie, no nie?
Jowisz odsunął się i zaśmiał dużo głośniej.
— Oczywiście — odpowiedział szybko, gdy opanował śmiech i ruszył w stronę baru. — No chodź!
Neptun wywrócił oczami i poszedł zaraz za gazowym olbrzymem, który już stał i coś zamawiał dla nich dwóch. Ósma planeta miała nadzieję, że nie zrobi tego, co Ziemia zrobił mu ostatnio i nie zamówi najmocniejszego drinka ma sam początek, bo chyba Neptun by się załamał. Po paru chwilach zamówienie było gotowe. Niebieski wziął swojego drinka i z ulgą poczuł, że nie jest aż tak mocny. Przymknął oczy i zaczął pić. W końcu dość szybko wypił cały napój o odstawił kieliszek na blat.
— Wiesz co? — Zagadnął nagle Jowisz, więc Neptun wbił w niego swoje spojrzenie. — Masz ładne oczy.
Neptun przez chwilę się nie odzywał, tylko otworzył lekko usta, nie spodziewając się takiego komplementu ze strony gazowego olbrzyma.
— Dziękuję... — Odpowiedział, uśmiechając się. — Ty... Ty też masz ładne.
Jowisz zaśmiał się cicho.
— Ja również dziękuję, Neptunie — odpowiedział mu.
Neptun wziął w płuca więcej powietrza i rozejrzał się po barze w poszukiwaniu reszty przyjaciół. Nagle dostrzegł coś, czego kompletnie się nie spodziewał, a gniew od razu pojawił się w każdym zakamarku jego ciała. Z boku, przy jednym ze stolików siedział Uran i rozmawiał z kimś. Nie byłoby to nic niesamowitego, gdyby to nie była planeta o jasnej, żółtawej barwie, pięknych, grubych pierścieniach wokół i czarującą urodą. Saturn.
Jowisz musiał dostrzec, że coś jest nie tak, gdyż zapytał, zaniepokojony:
— Wszystko w porządku?
Neptun potrząsnął głową i oderwał wzrok od dwóch pozostałych gazowych planet.
— Oczywiście, a czemu miałoby nie być w porządku? — Odparł, wymuszonym radosnym tonem. — Zamyśliłem się.
Jowisz wzruszył krótko ramionami i wstał ze stołka obok blatu.
— Chodź odnaleźć Wenus i Ziemię, bo znowu gdzieś zaginęli i zaraz odwalą coś po pijaku — mruknął i skierował się w stronę tłumu.
Neptun ruszył za nim, jednak jego myśli krążyły wokół jednego. Dopiero co odzyskał przyjaciela z dzieciństwa i najprawdopodobniej znowu do straci z tego samego powodu.
CZYTASZ
Opuszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM I]
RomansaNeptun jest ostatnią planetą Układu Słonecznego. Z nieznanych mu powodów, inne planety zbytnio go nie szanują. Inne, oprócz jednej, która broni go przed wyzwiskami ze strony reszty. Neptun, gdy szedł w to miejsce, nie spodziewał się, jak potoczy się...