Rozdział 33: Ciemniejsza noc niż zwykle

166 14 32
                                    

Powrót do swojego domu na samym końcu Układu Słonecznego był naprawdę czymś bardzo przyjemnym. Neptun z satysfakcją poukładał swoje rzeczy, które miał ze sobą podczas pobytu u Jowisza, idealnie na swoich miejscach. Pozamiatał podłogę i starł kurze z mniejszych mebli, kochał taki porządek. Wciąż był zadowolony, że Uran w końcu mu uwierzył u jutro nareszcie rozprawią się z tym idiotą, mieszkającym na szóstej orbicie.

Ósmy od Słońca wziął szybki prysznic, przy okazji owijając swoją rękę nowym bandażem, zjadł małą kolację i wrócił do swojego pokoju, gdzie od razu rzucił się na upragnione łóżko. Musiał przyznać,  że już dawno nie cieszył się tak z powrotu do domu; tęsknił trochę za tym cichym, spokojnym miejscem, oddalonym od większości hałaśliwych ciał niebieskich i innych dźwięków.

Resztę wieczoru spędził dość spokojnie, a dokładnie na przeglądaniu Tik Toka, Instagrama i paru rundkach w Brawl Stars. Gdy poczuł się zmęczony, dokładniej koło pierwszej, odłożył telefon i po paru minutach zapadł w sen.

Nagle ze snu wyrwał go główny trzask, jakby huk. Przerażony gazowy podskoczył i o mało nie wyleciał z łóżka, nie miał pojęcia, co się właśnie stało. Szybko zrzucił z siebie kołdrę, złapał w rękę telefon, włączył latarkę i wyszedł na korytarz; pusto.

— Chyba coś mi się przesłyszało... — Mruknął do siebie i już miał wracać do łóżka, gdy usłyszał cichy dźwięk na dole.

Neptun ścisnął mocniej telefon w ręce. Po chwili dotarło do niego, że Jowisz ma zapasowy klucz do jego domu i pewnie postanowił sprawdzić, czy wszystko w porządku, chociaż... O trzeciej w nocy? Ostatni w Układzie Słonecznym pokręcił głową i szybko zszedł schodami na dół, a gdy otulił go nagły chłód, od razu pobiegł do kuchni i zatrzymał się, zdezorientowany jeszcze bardziej. Okno było szeroko otwarte, a rzeczy, na blacie pod nim, były rozrzucone, a niektóre leżały na ziemi. Neptun chwilę tkwił w bezruchu. Po paru sekundach podszedł do blatu i zamknął okno.

— Nie wiem, czy ty jesteś ślepy, czy głupi — ósmy od Słońca podskoczył, przerażony, gdy usłyszał zimny jak lód głos za sobą.

Neptun wytrzeszczył oczy i oparł się o blat. Od razu rozpoznał właściciela tego głosu. Milczał, nie wiedząc, co ma w ogóle zrobić.

— Ja już nie wiem, co mam z tobą zrobić — Saturn mierzył to spojrzeniem, stojąc bez ruchu. Jego twarz była chłodna, ale w jego oczach tlił się... Żal? — Już tyle razy prawie pozbyłem się problemu, którym jesteś ty, ale zawsze musisz przeżyć! Co za nieśmieszny żart.

— O c-czym ty mówisz..? — Wydusił w końcu, bardzo cicho, mniejszy gazowy.

Planeta z największymi pierścieniami w Układzie Słonecznym zaśmiała się, nagle i głośno.

— Nie jestem takim idiotą, jak ty! — Parsknął, rozbawiony, po czym urwał, a jego twarz skamieniała, w oczach zapłakał gniewny ogień. — Nie dam się wykluczyć, nie licz na to, a na pewno nie odbierzesz mi, ani ty, ani inni, go po raz kolejny!

— Nikogo nie chcę ci odbierać! — Zaprzeczył w panice Neptun. — To ty masz do mnie jakiś problem...

— Bo kłamiesz! — Wrzasnął, zbulwersowany szósty od Słońca, podchodząc krok bliżej. — Nie żyję pierwszy raz, dobrze wiem, jak to wszystko wygląda! Ty zawsze chciałeś mnie wykluczyć, pozbyć się mnie. Wszyscy przychodzą i odchodzą, gdy inni się zjawią, o swoje miejsce w życiu trzeba walczyć, więc to kurwa robię! Dobrze widziałem tego jednego dnia, dawno, dawno temu, o czym rozmawiałeś z Uranem. Widziałem i słyszałem. Może było to trzy, prawie cztery lata temu, ale cały czas to pamiętam. Wtedy udało mi się ciebie pozbyć, ale teraz zrobię to skuteczniej. Zrobię to już w stu procentach!

Neptun słuchał tego, z rosnącym przerażeniem. Dopiero po chwili dotarło do niego, o jakim wydarzeniu mówił Saturn, a kolejna rana z przeszłości w jego sercu się otworzyła. Jej ból może nie był już duży, bo to wszystko, co było kiedyś, minęło, miał teraz Jowisza i był po części szczęśliwy, ale wspomnienia uderzyły go z ogromną siłą.

— Do zobaczenia — fuknął większy gazowy, wyciągając rękę zza pleców, w której trzymał duży, zaostrzony nóż. Uniósł ją do góry, jakby chciał rzucić w drugą planetę. — Będę z tobą szczery w tej ostatniej chwili twego istnienia. Mam nadzieję, że nawet po drugiej stronie cię nie zobaczę!

Ósmy od Słońca zacisnął mocno powieki, w panice. Nie miał pojęcia, co się teraz stanie, działo się ostatnio zdecydowanie zbyt wiele! Może to sen? To tylko koszmar? Otworzył oczy. Nie, Saturn cały czas przed nim stał, a sekundy ciągnęły się jak godziny, godziny jak doby. Zamknął znowu oczy, wciąż przerażony, gdy nagle usłyszał kolejny hałas. Szybko otwarł je ponownie i zobaczył, że Saturn leży na ziemi, a nad nim zobaczył zarys innej planety, która trzymała patelnie w dłoniach.

— Nie wierzę, że to zrobiłem — wyszeptał lodowy gigant, roztrzęsionym głosem. — Nie wierzę, że on to zrobił.

Opuszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz