Rozdział 12: Urodziny Ziemi

168 14 13
                                    

Neptun poprawił ciaśniej swój szalik, gdy zimny, zimowy wiatry smagnął go po twarzy.

— Aż tak źle się czułeś, że musiałeś iść? — Dopytywał się Jowisz.

— Ta — odparła krótko ósma planeta. — A co wy mu w końcu kupiliście?

— Nie zgadniesz. — Odpowiedział Jowisz i urwał na chwilę, a gdy zauważył, że Neptun nie ma zbytnio ochoty na jakieś zgadywanki, dodał: — bieżnię.

Neptun  aż musiał zatrzymać się i wbić w niego zszokowane spojrzenie.

— Mieliście jedno zadanie... — wymamrotał, pokręcił głową i ruszył do przodu.

Jowisz zaśmiał się z jego reakcji i zaczął iść obok niego. Przez resztę drogi Neptun wypominał mu, że mogli kupić mu poprostu sześciopak piwa i trzecia planeta byłaby wprost w niebie. W końcu dotarli na miejsce docelowe i zadzwonili do drzwi, w których po chwili ukazał się wesoły Ziemia.

— Witajcie! — Wykrzyknął, uradowany. — Co dla mnie macie?

Jowisz prychnął.

— Złożyliśmy się z Saturnem na prezent, więc jak on przyjedzie, to zobaczysz...

— Saturn już jest i dał mi sam prezent! — Przerwał mu rozbawiony Ziemia. — Ale jeszcze nie otworzyłem. Wszystko rozpakuję jutro.

Neptun wywrócił oczami; co za menda z tego Saturna.

— Możemy już wejść? — Zapytał, a gdy skalista planeta się przesunęła, wszedł do środka, a zaraz za nim Jowisz.

Aktualnie dom Ziemi wyglądał jak jakiś bar. Skalista planeta ustawiła na wielkim stole pełno flaszek z różnego rodzaju alkoholem, więc łatwo było się domyślić, że raczej jutro nie będzie w stanie ich pootwierać.

Minęło już parę godzin. Neptun stał w rogu i obserwował znudzony członków imprezy. Wenus, Ziemia i Księżyc, który kręcił się nieustannie wokół swojej planety, oczywiście pili piwo, czyli nie robili nic nadzwyczajnego. Jego wzrok przykuł nagle Makemake, który klęczał z pierścionkiem Eris. Neptun o mało nie wypluł wody, którą właśnie pił, gdyż nie miał zbytniej ochoty na alkohol. Eris pisnęła radośnie, wzięła pierścionek i obięła radośnie drugą karłowatą. Neptun odwrócił wzrok, by zmienić obiekt obserwacji; nie lubił patrzeć na takie sceny, gdyż czuł zbyt dużą i przytłaczającą zazdrość o taką relację. To, co zobaczył, wcale nie było lepsze. Był tutaj cały Układ Słoneczny, czyli oczywiście musiała być tutaj na nierozłączna parka planet, a mianowicie Merkury i Mars, którzy śmiejąc się, tańczyli razem i wygłupiali się. Neptun wywrócił oczami, odstawił swoją szklankę w pierwsze lepsze miejsce i skierował się do tylnego wyjścia, prowadzącego za dom, do ogrodu, będącego wciąż na orbicie Ziemi. Gazowa planeta podeszła do ściany, po czym oparła się o nią i wyciągnęła papierosa, którego szybko zapaliła i wsadziła do ust. Było mu strasznie zimno, bo nie wziął ze sobą szalika, jednak nie chciało mu się po niego wracać i wolał już marznąć. Minęło parę minut, gdy nagle Neptun usłyszał ciche kroki.

— Tutaj jesteś! — Gdy Neptun odwrócił się gwałtownie, zauważył Jowisza. — Szukałem cię wszędzie! Dlaczego wyszedłeś?

Neptun nic mu nie odpowiedział, tylko pokazał mu papierosa, którego trzymał. Jowisz wywrócił oczami i podszedł do niego bliżej.

— Walony palacz — wymamrotał do siebie.

Neptun praktycznie zignorował go, wciąż poprostu paląc i wpatrując się przed siebie. Czuł na sobie wzrok drugiej planety, więc przymknął na chwilę oczy.

— Coś nie tak? — Zapytał cicho Jowisz, zaniepokojonym tonem.

Ósma planeta parsknęła cicho i odwróciła się do niego.

— Czy ja wyglądam, jakby coś mi było? — Zapytał ironicznie.

— Zdecydowanie — mruknął w odpowiedzi gazowy olbrzym. — Gadaj.

Neptun wpatrywał się w niego chwilę i nic nie mówił. Ciężko było mu ubrać w słowa to, co czuł.

— Mi możesz przecież powiedzieć... — Dodał cicho Jowisz, podchodząc do niego bliżej i niespodziewanie lekko obejmując. — Spróbuję ci pomóc, bo widzę, że coś jest na rzeczy.

Ósma planeta przymknęła na chwilę oczy. Było mu teraz tak dobrze i tak przyjemnie... Jednak wiedział, że nie może teraz tak stać tu do rana i poprostu milczeć.

— Zazdrość, dobra — wymamrotał, odrywając się od niego i wkładając papierosa do ust. — Za dużo się na nich napatrzyłem i mam ból dupy.

— Na kogo? — Dopytywał Jowisz. — I przestań, do jasnej cholery przy mnie palić.

— A to już nie jest ci do życia potrzebne — odparł pospiesznie Neptun, ignorując drugą część wypowiedzi gazowego olbrzyma.

Jowisz prychnął, niego rozbawiony i szybkim ruchem wyrwał z ręki Neptuna papierosa, bardzo podobnie, jak wcześniej.

— Hej! — Wrzasnął Neptun i podskoczył, próbując odebrać swoją własność.

Jowisz uniósł do góry rękę i zaśmiał się cicho.

— Wyglądasz niemiłosiernie zabawnie, jak tak podskakujesz — mruknął, po czym skierował swój wzrok na fontannę kawałek przed nimi. — Patrz, widzisz tą fontannę?

Neptun przestał skakać i odwrócił się.

— Ta — odparł krótko, po czym wrócił spojrzeniem do Jowisza. — A co?

— To patrz — odparł gazowy olbrzym, po czym sprawnym i silnym ruchem wrzucił papierosa do wody.

— Nienawidzę cię — burknął Neptun ironicznie i wlepił swoje zirytowane spojrzenie w drugą planetę.

Jowisz zaśmiał się i przyciągnął Neptuna bliżej do siebie, podobnie, jak to zrobił na moście. Ósma planeta pisnęła cicho, nie spodziewając się takiego ruchu.

— Zawsze, gdy będę widział, że palisz, będę to robił — powiedziała piąta planeta, szczerząc się wrednie.

Neptun naturalnie wywróciłby oczami i rzuciłby pewnie jakaś ciętą ripostą, jednak coś teraz go powstrzymało i poprostu tkwił w ciszy, jak i druga gazowa planeta. Poprostu wpatrywali się w siebie. Neptun czuł dziwną chęć przysunięcia się do niego bliżej, która z każdym momentem rosła coraz bardziej. Wiedział, że byłoby to głupie, ale było to strasznie silne. Ósma planeta aż odskoczyła w tył, o mało się nie przewracając, słysząc nagły krzyk.

— Wenus, patrz, całują się! — Ziemia wyskoczył jak poparzony z domu, a zaraz za nim Wenus.

— Przecież widzę, że nie, ty tępa pało — fuknęła na niego. — Co mnie oszukujesz?

— No... Prawie się całowali. Ale super! — Upierał się Ziemia.

Neptun zerwał się szybko i spiorunował dwie planety skaliste wzrokiem.

— Idioto — wycedził przez zęby w stronę trzeciej od Słońca planety. — Z której strony to wyglądało na całowanie?

— Z każdej — upierał się wciąż Ziemia, szczerząc się przy tym wrednie. — Wszedłbym minutę później, a już byście się...

— Zaraz stworzę huragan i wybombię Cię w powietrze! — Wrzasnął zdenerowany Neptun.

Jowisz szybko podszedł do niego i złapał to za barki, by odciągnąć od Ziemi.

— Spokojnie — wymamrotał — twoje huragany są zbyt silne; jak potraktujesz nimi Ziemię, to z chłopa nic nie zostanie.

Neptun nie odpowiedział, tylko wpatrywał się wciąż w trzecią planetę, mordując go wzrokiem.

— Chodźmy do środka i bawmy się dalej — kontynuował Jowisz.

Wenus wzruszyła ramionami i szturchnęła łokciem Ziemię, by dać znak, że wracają już do środka. Gdy dwie skaliste planety wróciły do domu, Neptun, nic nie mówiąc również skierował się ku drzwiom.

— Na pewno nie mogę go strzelić z huragana? — Upewnił się.

Jowisz zaśmiał się.

— Zmartwię cię, ale nie — odpowiedział, a potem wrócili na imprezę.

Opuszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz