Rozdział 5: Cierpienia po imprezie

214 12 5
                                    

Neptun opierał się łokciami o stół, po czym złapał się za głowę, stękając przy tym boleśnie.
— Więcej nie się na imprezę z Wenus i Ziemią — mruknął. — Nigdy więcej.
Uran zaśmiał się i wstał, by powędrować do kuchni.
— Świetny pomysł — krzyknął w jego stronę. — Wody?
— Z miłą checią — odparł krótko Neptun.
Gazowa planeta pomyślała, że skoro raz rozmawiała z sąsiadem, to niezłym pomysłem byłoby odnowienie jakiegokolwiek kontaktu. Aktualnie Neptun leżał oparty o stół Urana i cierpiał na między innymi silny ból głowy.
— Więcej nie piję — mruknął jedynie.
Nagle jego telefon zawibrował, więc Neptun szybko wyjął go z kieszeni i zerknął na wyświetlacz.

Pluton: Gdzie ty znowu jesteś?

Gazowy szybko wystukał odpowiedź.

U Urana.

Pluton: Powiedz mu, że zaraz też przyjdę.

— Pluton pisze, że wpadnie dzisiaj — krzyknął Neptun.
Uran po chwili wrócił o postawił szklankę wody przed cierpiącym przyjacielem.
— Chcesz coś na ból głowy? — Zapytał, siadając.
— Nie, bo wziąłem już tyle, że sobie narządy uszkodzę — jęknął z bólem Neptun, po czym wziął szklankę i pośpiesznie wypił z niej całą wodę. — Naprawdę, więcej nigdzie z nimi nie idę.
Lodowy gigant wyglądał na dość rozbawionego stanem drugiej planety.
— Już to powiedziałeś — odparł.
Neptun wywrócił oczami i znowu oparł się o stół, mamrocząc pod nosem skargi na ból głowy. Po jakiś piętnastu minutach rozległ się dzwonek do drzwi, a gdy gospodarz siódmej orbity wstał i przyprowadził gościa, okazał się to Pluton, co nie było zbyt niespodziewane. Karłowaty trzymał w ręce telefon i cały czas wystukiwał w nim wiadomości, nawet nie witając się z dwoma gazowymi planetami. Po chwili usiadł do stołu obok ciemnoniebieskiego.
— Z kim tak wypisujesz? — Parsknął Neptun, choć w głębi duszy był dość zainteresowany, dla kogo jego przyjaciel poświęcał taką uwagę.
— Nie twoja sprawa — mruknął Pluton, wciąż wpatrując się w ekran telefonu. — Lepiej powiedz mi, jak było na imprezie.
W tym czasie Uran wrócił do stołu, przynosząc przy okazji butelkę z wodą. Neptun musiał przyznać, że wyglądał dość zabawnie, odwrócony bokiem.
— Odpowiedź najpierw na moje pytanie, to ja odpowiem na twoje — postawił warunek, szczerząc się wrednie i wlewając wodę do szklanki.
Pluton odłożył telefon na stół i rzucił przyjacielowi spojrzenie spod byka.
— Z Haumeą — wyznał w końcu, po czym znowu wziął telefon w ręce.
Neptun otworzył szeroko oczy i wypluł szybko wodę, którą miał w ustach.
— Idioto! — Krzyknął Uran i wstał. — Będziesz wycierał ten stół!
— Z tą fasolą?! — Neptun aż wstał z niedowierzania. — Zakochałeś się w fasoli?!
Pluton rzucił mu tym razem mordercze spojrzenie.
— Po pierwsze, nie nazywaj jej fasolą — wycedził przez zęby — a po drugie, to nie, poprostu... To ona do mnie cały czas wypisuje, więc ja nie chcę być nie miły.
Neptun prychnął i wziął chusteczki, które przyniósł mu Uran, po czym zaczął wycierać stół.
— Wyglądasz na kogoś, kto wypisuje do niej — zaśmiał się cicho lodowy gigant. — Uwierz, wiem, jak wyglądają zakochani albo poprostu przyjaciele. Mam doświadczenie.
Na te słowa Neptun aż cały się spiął. Przeklęty Saturn. Przeklęty Saturn, który zabrał mu jedynego przyjaciela; prawdopodobnie to przez tą urzekającą i milusią planetę z pięknymi pierścieniami cierpiał przez tyle lat, kompletnie odrzucony przez inne planety. Gazowy przygryzł wargę zdenerwowany.
— Zamknij się — warknął karłowaty znad telefonu. — Gówno tam wiesz.
Uran wywrócił jedynie oczami.
— Ty tym bardziej — odparł, po czym zerknął na sąsiada. — Wszystko w porządku? Coś się chyba zawiesiłeś...
— Tak? — Przerwał mu pospiesznie Neptun, po czym zwinął mokrą chusteczkę w kulkę i rzucił w stronę śmietnika, trafiając do jego środka i uśmiechając się triumfalnie.
Pluton parsknął, uśmiechając się lekko w stronę ekranu.
— Pluton znalazł sobie fasolę. — Mruknął cicho w stronę Urana, szczerząc się wrednie.
Uran wywrócił jedynie oczami. Obie gazowe planety podskoczyły nagle, gdy Pluton wstał i krzyknął, podekscytowany.
— Jowisz ma jutro koncert! — Oznajmił, uśmiechając się. — Zaklepał mi, Wenus Ziemi, Uranowi i Neptunowi miejsca specjalne!
Neptun otworzył szerzej oczy.
Dla mnie? — Zapytał siebie samego w myślach. — Co ja takiego zrobiłem...
— Myślisz, że Wenus zechciałaby ze mną iść? — Wypalił od razu Uran w stronę drugiego gazowego.
Neptun wzruszył ramionami.
— Zapytaj jej — doradził.
Uran wyszczerzył się radośnie, po czym wstał od stołu.
— Ogarnę się trochę i pójdę zaprosić ją osobiście! — Wyjaśnił radośnie, biegnąc do łazienki.
Pluton jedynie popatrzył się na niego, po czym mruknął do Neptuna:
— Nie ma szans. Z daleka widać, że Wenus leci na Ziemię.
Neptun prychnął.
— Wątpię — stwierdził krótko.
— Przyjrzyj się następnym razem! — Nakazał mu karłowaty. — Cały czas biegają za sobą nawzajem i robią wszystko razem, cały czas u siebie przesiadując. Jak nie będą razem, to nie wierzę w miłość.
— Jak ty nie będziesz z Haumeą, to miłość nie istnieje — odpowiedział Neptun, szturchając go łokciem i uśmiechając się głupawo, na co Pluton pokazał mu jedynie środkowy palec i wrócił do prowadzenia konwersacji.

Opuszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz