Neptun owinął się swoim szalikiem, po czym wziął klucze z szafki, wyszedł na orbitę i zakluczył dom. Westchnął cicho, kierując się w stronę orbity swojego przyjaciela, o ile jeszcze nim w ogóle był. Wiedział, że jeśli nie chce go znowu stracić, to musi w końcu zadziałać, zanim Saturn ponownie owinie sobie prawie wszystkich wokół palców. Jeśli tak się stanie, Neptun najprawdopodobniej znowu zostanie sam jak palec, z chęcią ucieknięcia z tego głupiego układu planetarnego, w którym się znalazł. Gdy w końcu dotarł na orbitę sąsiada, zadzwonił dzwonkiem i poczekał, aż otworzy mu drzwi.
- O, część Neptunie - powiedział zdziwionym tonem lodowy gigant, jednak uśmiechał się. - Nie spodziewałem się, że dziś do mnie przyjdziesz.
- Postanowiłem poprostu przyjść - wyjaśnił ciepłym tonem. - Chyba, że jesteś zajęty, to mogę iść...
- Nie, nie! - Przerwał mu pospiesznie Uran i odsunął się, by druga planeta mogła wejść do środka. - Jasne, że możesz wejść, przecież nie wyrzuciłbym z przed drzwi mojego kochanego przyjaciela. Jest u mnie Saturn i zanim zmienisz decyzję o odwiedzinach, to proszę, wiedz, że lubię was obu i chciałbym, żebyście się w końcu pogodzili i zapomnieli o tej sytuacji z wigilii i o wszystkich innym.
Neptun skrzywił się, dość mocno i widocznie, wahając się chwilę. Odnowienie w tym momencie byłoby pewnie niekulturalne i zwyczajnie mówiąc chamskie, jednak ósma od Słońca planeta nie wyobrażała sobie w ogóle siedzieć znowu w towarzystwie tej głupiej planety z pierścieniami.
- Dzięki, ale... Chyba poprostu przyjdę innym razem - zdecydował, odwracając wzrok.
Uran westchnął cicho, jednak nie zaprotestował.
- To... Do zobaczenia - odparł jedynie, dość zawiedzionym tonem i odwrócił się, zamykając drzwi.
Neptun chwilę stał w miejscu, po czym nagle zerwał się i kopnął dość mocno w śnieg, odchodząc z orbity.
- Cholera! - Wrzasnął do siebie, kierując się w stronę bliżej Słońca. - Walony Saturn.
***
- I nie zgadniesz, co wtedy usłyszałem - kontynuował swoją emocjonującą historię Neptun, siedząc na kanapie i wymachując do tego energicznie rękoma.
- Uran wywalił cię z domu, bo stwierdził, że jesteś zbyt nerwowy i musisz dotknąć śniegu? - Zgadywał żartobliwie Jowisz, pijąc spokojnie herbatę i siedząc obok swojego chłopaka.
Neptun prychnął i energicznie podniósł się, stając na podłodze i prostując się.
- Ha! - Krzyknął, nie wiedząc dokładnie, z czego się tak cieszył. - Właśnie nie. Powiedział, że jest u niego Saturn, ale chce, żebyśmy się pogodzili, a ja se poszedłem.
Jowisz westchnął i oparł na chwilę czoło ręką.
- Bardzo mądre - stwierdził powoli, wracając spojrzeniem do Neptuna. - Czasami się zastanawiam, ile ty masz mentalnie lat.
- Więcej niż ty - wypalił szybko mniejszy gazowy, siadając z powrotem na miejscu. - Ale tak serio, za nic nie wysiedziałbym z Saturnem chociażby w jednym pokoju! Patrz, co stało się na wigilii, jak próbowałem go znosić.
Gazowy olbrzym skinął jedynie głową, wizaż pijąc swój ciepły napój. Gdy skończył, odstawił kubek na stoliku przy kanapie.
— Może bym to zrozumiem, gdybym wiedział, o co chodzi z tym „wcześniej” — odparł jedynie.
Neptun momentalnie odwrócił wzrok i przygryzł wargę.
— Kiedyś ci powiem — obiecał po raz kolejny.
Jowisz skanował go wzrokiem przed dłuższą chwilę, zanim postanowił odezwać się ponownie. W końcu westchnął i niespodziewanie przesunął się do niego, zamykając w objęciach. Neptun zaśmiał się mimowolnie, ale cicho i również obiął gazowego olbrzyma.
— Musisz mnie puścić — stwierdził, rozbawiony — bo zaraz wyparuje tu Ziemia z szokowaną miną; zawsze to robić, gdy coś takiego się dzieje.
Jowisz parsknął śmiechem.
— A niech wchodzi nawet oknem, jak chce — stwierdził, wciąż pomurkując śmiechem. — Zobaczy zbyt wiele i Wenus będzie musiała zbierać to, co z niego zostanie.
Neptun znowu zaśmiał się, tylko głośniej, i ujął w ręce twarz drugiej planety.
— Jesteś głupi — stwierdził sarkastycznie.
— Przynajmniej ja nie mam Czarnych Dziur w głowie — stwierdził Jowisz, nawiązując do ich wcześniejszej rozmowy.
Mniejszy gazowy przymknął na chwilę oczy, próbując zrobić rozsądną minę.
— Tsa, teraz to ja je mam — odpowiedział i szybko zamknął odległość między nimi.
Gdy Jowisz odwzajemnił pocałunek, Neptun poczuł, jakby zaraz miałoby coś w nim wybuchnąć z nadmiaru szczęścia i tyłu innych uczuć na raz; chyba nigdy nie czuł się tak... wspaniale.
— Masz rozdwojenie jaźni — stwierdził Jowisz, gdy w końcu oderwali się od siebie. — Albo rozpiątnienie. Przychodzisz wkurzony, wyglądasz, jakbyś miał zaraz się poryczeć, potem zaczynasz się śmiać, robisz się smutny i nagle mnie całujesz. Ile ty masz osobowości?
Neptun prychnął, udając urażonego.
— Coś ci w tym przeszkadza? — Spytał krótko.
— Tak — gdy ósma planeta to usłyszała, uniosła jedną brew w zdziwieniu. — To, że jak się do mnie zbliżasz, go śmierci ci z gęby papierosami.
Ósmy od Słońca wywrócił jedynie oczami. Nie miał zamiaru rzucać palenia, nawet dla Jowisza, gdyż zbyt bardzo się już do tego przyzwyczaił; ci wszyscy sprzeciwnicy palenia mieli rację, to naprawdę uzależnia, ale cóż, życie.
— Miałbyś coś przeciwko, gdybym został dziś u ciebie na noc? — Zapytał po chwili, kierując wzrok w stronę najbliższego okna. — Nie chce mi się wracać.
— A czy mam jakiś wybór? — odpowiedział pytaniem Jowisz.
— Nie — zadecydował za niego Neptun i poprawił się wygodnie, rozkładając na kanapie. — To co teraz?
Gazowy olbrzym chwilę popatrzył się w niego w milczeniu, aż w końcu, jakby go olśniło, poderwał się, złapał za pilota i odpalił Netflixa. Neptun uśmiechnął się szeroko.
— Jak dobrze ty mnie znasz.
CZYTASZ
Opuszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM I]
RomanceNeptun jest ostatnią planetą Układu Słonecznego. Z nieznanych mu powodów, inne planety zbytnio go nie szanują. Inne, oprócz jednej, która broni go przed wyzwiskami ze strony reszty. Neptun, gdy szedł w to miejsce, nie spodziewał się, jak potoczy się...