Neptun stanął przed lustrem i zmierzył się wzrokiem. Po krótkiej chwili złapał za swój ciemnoczerwony szal i owinął się nim szczelnie. Potem wyszedł z domu, zamknął drzwi i opuścił orbitę, kierując się w stronę miasta. Śnieg wciąż prószył z nieba, jednak Neptuna już to nie cieszyło; było zdecydowanie za zimno. Ósma planeta kichnęła cicho i pociągnęła nosem; zimowa pogoda od małego nie działała na niego zbyt dobrze, gdyż zawsze w ciągu tej pory roku chorował parę razy. Gdy dotarł do parku, usiadł na ławce i wyjął telefon. Miał spotkać się ze swoją małą paczką, jednak jak zwykle był przed czasem. Po krótkim czasie oderwał wzrok od telefonu, gdy usłyszał dość wysoki, jednak męski głos. Od razu go rozpoznał i napiął się lekko.
— Neptun! — Wykrzyknął radośnie Saturn, szczerząc się tymi idealnie równymi zębami o przymykając oczy. — Jak ja cię dawno nie widziałem!
Neptun również przymknął oczy i zaczął się w niego wpatrywać.
— Jakoś mi to zbytnio nie przeszkadzało — wycedził przez zęby.
— Jesteśmy w jednym układzie, powinniśmy widywać się częściej — Saturn ziewnął leniwie, mówiąc to, co jeszcze bardziej zirytowało ostatnią planetę. — Ale teraz muszę spadać; spieszę się do Urana.
Neptun poczuł, jak gniew zalewa go coraz bardziej.
— A od kiedy ty znowu gadasz z Uranem? — Warknął niekontrolowanie; sam widok tej jakże „idealnej” planety wprawiał go w złość.
— Pogodziłem się z nim — odparł mi Saturn, jakby było to logiczne. — Dobra, muszę naprawdę lecieć, nie chcę się spóźnić. Do zobaczenia!
Planeta z pierścieniami zaczęła się oddalać, a zdenerowany Neptun pokazał mu środkowy palec. Gdy Saturn odwrócił się w jego stronę, szybko odwrócił się, jakby nigdy nic.
— Cholera — mruknął do siebie i kopnął zdenerowany śnieg.
Niebieska planeta wyciągnęła znowu telefon i sprawdziła godzinę; zaraz wszyscy powinni się zjawić, więc do Neptuna dotarło, że musi się uspokoić. Westchnął ciężko i znowu usiadł na ławkę, po czym zaczął przeglądać TikToka.
— Siema, Neptun — wywołana planeta gwałtownie podniosła wzrok, a gdy ujrzała Wenus, uśmiechnęła się lekko.
— Witaj — odpowiedział Neptun i schował telefon. — A gdzie masz ten rzep na tyłku?
Wenus prychnęła, rozbawiona i usiadła się obok niego na ławce.
— Że Ziemia? — Dopytała, by się upewnić. — Miał iść jeszcze do sklepu coś kupić i przyjść.
— Nie zdziwię się, jak wróci z wódką — wymamrotał Neptun, a Wenus znowu zaśmiała się.
Rozmawiali jeszcze jakieś dziesięć minut, gdy w końcu dołączył do nich Jowisz. Neptuna przeszło dziwne uczucie, gdy go zobaczył, jednak nie rozumiał, co to do końca było, więc wlepił wzrok w ośnieżony chodnik i zastanawiał się nad sobą. Jowisz musiał zauważyć jego milczenie, bo wlepił w niego pytające spojrzenie i zamrugał parę razy.
— Wszystko dobrze? — Zapytał cicho i otworzył buzię, by coś jeszcze powiedzieć, jednak Neptun mu nie dał.
— Tak — odparł pospiesznie i uśmiechnął się, dość sztucznie.
Jowisz skrzywił się na chwilę i przymknął oczy, jednak postanowił nie drążyć tematu, za co ósma planeta była mu niezmiernie wdzięczna. W końcu przybył do nich Ziemia, trzymając ręce za plecami.
— Nie zgadniecie co mam — planeta uśmiechnęła się wesoło i nie czekając na odpowiedź, wyciągnęła ręce przed siebie, w której był... Bon na darmowe zamówienie w budce z goframi.
Wenus wytrzeszczyła na niego oczy.
— Myślałam, że przyniesiesz piwo! — Steknęła i oparła się o oparcie ławki. — Zawiodłam się na tobie.
Ziema prychnął.
— Cicho, bo zaraz nawet gofra nie dostaniesz — odparł jej, po czym zwrócił się do dwóch gazowych planet. — No ruszcie te tyłki, idziemy po gofry!
Neptun zaśmiał się pod nosem i podniósł. Szedł razem z gazowym olbrzymem nieco dalej za Wenus i Ziemią, więc korzystając, że ich zbytnio nie słyszą, wyszeptał:
— Przemiana wewnętrzna bohatera literackiego.
Jowisz parsknął śmiechem i o mało się nie wywrócił.
— Dobre — wydusił w końcu, wciąż się śmiejąc.
Po parunastu minutach byli już przy budce, a jedna z planet skalistych, na której jest woda, zamawiała już zamówienie. Trzy inne planety usiadły się przy stolikach przed budką. Neptun siedział obok Jowisza, a Wenus naprzeciwko nich. W końcu Ziemia w podskokach do nich dołączył i usiadł obok przyjaciółki.
— Musimy zaczekać jakieś piętnaście minut — oznajmił, opierając się o tył ławki. — Jakieś pomysły na zajęcie?
— Nie wysiedzisz w spokoju nawet dziesięciu minut? — Prychnęła Wenus i trzepnęła go lekko w tył głowy. — Baran
— Spadaj na drzewo — odgryzł się Ziemia, na co Jowisz zaśmiał się cicho.
Neptun spiorunował przyjaciela wzrokiem i szturchnął go łokciem w bok.
— Spadaj na drzwo — wydukał Jowisz, śmiejąc się.
Mniejszy gazowy rzucił mu mordercze spojrzenie.
— Wenus, oni coś ze sobą kręcą — stwierdził dość głośno Ziemia, by gazowe planety to usłyszały.
— Widać — przyznała mu rację wulkaniczna planeta, szczerząc się przy tym wrednie.
Neptun przymknął oczy i pokazał im środkowy palec. Chciał coś powiedzieć, jednak rozległ się głos z budki, świadczący o tym, że gofry są do odebrania. Ziemia szybko wstał i potruchtał do budki, wziął gofry, po czym wrócił do przyjaciół, stawiając jedzenie na stoliku. Wszyscy zaczęli jeść, jedynie Wenus gadała coś cały czas o jakimś przypadkowym ciele niebieskim, które ostatnio ją podrywało na imprezie, dodając, że ma już kogoś na oku, na co Ziemia skrzywił się, lecz na jakiś ułamek sekundy, co zauważył tylko Neptun.
Uran i pluton mieli rację – przeszło mi przez myśl — jak oni nie będą razem, to miłość nie istnieje. W końcu, mając dość tej paplaniny, Ziemia szturchnął przyjaciółkę łokciem w bok, na co ta pisnęła, a gofr z jej ręki spadł na śnieg.
— Ty tępa pało! — Fuknęła, zdenerowana, na co Jowisz znowu cicho się zaśmiał. — Kupujesz mi jeszcze jednego.
Ziemia wstał i wyciągnął rękę w jej stronę.
— Więc niech księżniczka ruszy dupę i powie mi, co chce, bo tylko w ten sposób mogę prosić o wybaczenie — miauknął poważnym tonem, na co Wenus zachichotała i poszła z nim w stronę budki.
Dwie gazowe planety zostały same. Nagle i niespodziewanie, Jowisz przysunął się nieco do Neptuna i objął go swoim ramieniem.
— W czasie monologu Wenus wymyśliłem idealnego rizza — mruknął cicho, by dwie skaliste planety nie doslyszaly.
Neptun przymknął oczy.
— Już się boję — odparł jedynie, na co Jowisz znowu się zaśmiał.
— Jesteś hot jak temperatura na Wenus! — Powiedział w końcu i o mało nie spadł w ławki w śmiechu. — Nawet nie wiesz, ile czekałem, żeby sobie poszła i żebym mógł się tym z kimś podzielić.
Neptun parsknął cicho.
— To słuchaj tego — zaczął, chrząknął i wyszczerzył się wrednie. — Pobiję cię. Jesteś hot jak Słońce...
— A ty zimny jak temperatura na Uranie — przerwał mu Jowisz i strzelił mu pstryczka w nos. — Bum.
Neptun otworzył buzię, by znowu coś powiedzieć, jednak Ziemia i Wenus wrócili i przerwali im tą jakże ciekawą i mądrą rozmowę.
— Jak oni nie będą razem, to miłość nie istnieje — mruknął Ziemia do Wenus, po czym wrócili do stolika i kontynuowali tą rozmowę i spotkanie.
![](https://img.wattpad.com/cover/357841683-288-k87924.jpg)
CZYTASZ
Opuszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM I]
Roman d'amourNeptun jest ostatnią planetą Układu Słonecznego. Z nieznanych mu powodów, inne planety zbytnio go nie szanują. Inne, oprócz jednej, która broni go przed wyzwiskami ze strony reszty. Neptun, gdy szedł w to miejsce, nie spodziewał się, jak potoczy się...