XVII. Petros Eni

1 1 1
                                    

Cały tydzień Holly Vain spędziła w domu. Nie śmiała nawet znów złamać obietnicy, którą dała Michałowi. Miała wystarczająco dużo czasu aby przemyśleć wszystko co się ostatnio wydarzyło. Ciągle oglądała telewizję i słuchała nowych wiadomości. Pożary, zaginięcia, dziwne morderstwa - było tego coraz więcej. Mike i Gabriel prawie nie wracali do domu, czasami nie było ich nawet w nocy. Nie wiedziała również co robił wujek bo nie rozmawiała z nim od trzech dni. Zaczynała rozumieć zachowanie Michała, a raczej irytację, która narastała wraz z każdym lekceważącym słowem, które wypowiadała w jego stronę - często również przy innych ludziach. Nie twierdziła, że zasłużyła na to co wydarzyło się w piwnicy, ale sama do tego doprowadziła, prowokując go kolejny i kolejny raz.

Szóstego dnia siedziała samotnie na kanapie w salonie, opierając policzek o dłoń. Było już późno, włączyła kolejny raz ten sam serial i prawie zasnęła, przykryta grubym kocem, gdy usłyszała za sobą czyiś ruch. Na chwilę zamarła, a później otworzyła szerzej oczy i od razu się odwróciła, widząc znajomą jej już sylwetkę, stojącą w półmroku.

- Mam dla ciebie robotę, Vain - powiedział Michał, podchodząc bliżej.

Stanął nad nią i po chwili podał jej glinianą tabliczkę na której widniały różne symbole.

- Rozszyfruj te znaki, to ważne.

Przyjrzała się jej bliżej, od razu w głowie mając słowa i obrazy, które zaczynały układać się w znajomy jej sposób. Nie zawsze tak miała, jednak tak było tym razem.

- To starożytny język Egipcjan - powiedziała, wskazując na pierwsze trzy znaki.

Michał podszedł jeszcze bliżej i usiadł obok niej. Starając się zapanować nad stresem i strachem w jego obecności nachyliła się i przyjrzała się im bliżej, kładąc ją na stole.

- Te znaki niżej... Nigdy takich nie widziałam.

- Dasz radę to odczytać? - Zapytał, gdy w końcu spojrzała mu w oczy i pokiwała twierdząco głową.

- To może chwilę potrwać - powiedziała, mając nadzieję że zostawi ją samą.

- Poczekam ile będzie trzeba - odpowiedział, gdy zawiedziona znów zwróciła się w stronę tabliczki.

Michał wyciągnął z kieszeni spodni kartkę i długopis, kładąc je na stole. Ich dłonie niemalże się zetknęły, więc mimowolnie się wzdrygnęła. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo się go bała od momentu wizyty w piwnicy. Zauważył jej zachowanie, jednak nie skomentował go.

- Ten znak - wskazała na kilka kresek, kropek i coś co przypominało słońce - on oznacza drogę, ścieżkę lub coś podobnego.

Zastanowiła się przez chwilę, zamykając mocniej oczy aby się skupić.

- Ten natomiast mówi o tym że to do czegoś prowadzi, że coś się wydarzy - wskazała na kolejny. - A ten symbolizuje dobro, zadowolenie lub szczęście. Zależy jak się to zinterpretuje.

Zapisała wszystko na kartce, zastanawiając się nad sensem tego co widzi.

- Droga co szczęścia? Może do nieba? - Michał zaangażował się, próbując jej pomóc.

Patrzyła chwilę na słowa, które wydawały jej się bez sensu, ale szybko w jej głowie zrodziła się myśl, która mogła pasować do całości.

- Jest takie powiedzenie, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu - powiedziała, patrząc na niego. - Myślisz że to ma sens?

- Nie wiem Vain, co jest dalej?

- To symbolizuje coś świętego, ale nie osobę. To natomiast wskazuje na jakiegoś apostoła. A na końcu mamy znak, który oznacza dosłownie podłogę, ziemię, coś na czym się stoi.

W Internacie złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz