V. Przełom

15 2 1
                                    

Musiała usiąść żeby przetrawić informacje, które przekazał jej Mike.

- Powtórz to jeszcze raz - powiedziała, niedowierzając.

- Smith to Lucyfer - zawiesił się. - W skrócie jest synem Boga z którym się pokłócił. Zszedł na złą stronę i teraz się mści...

Przetarła twarz dłonią i zamknęła na chwilę oczy. Gdy je otworzyła, usłyszała jak ktoś wchodzi do domu. Po chwili zauważyła Ezechiela trzymającego za ramię speszonego Aleksa. 

- Spotkaliśmy się w ogrodzie - powiedział wujek, patrząc na nią intensywnym wzrokiem. - To chyba twój gość jak mniemam.

Znów zamknęła oczy.

Wzruszyła ramionami, nie wiedząc co powiedzieć. Zaczęła żałować, że wciągnęła go w ten syf bez jego wiedzy. Nadal miała nóż schowany z tyłu spodni i zamierzała wykorzystać go jeśli zaszłaby taka potrzeba. Zaczynała im wierzyć, ale nie ufać.

- Cudownie - usłyszała ironiczny ton głosu Gabriela, który poklepał ją po plecach.

Wzdrygnęła się, mając na uwadze co chowała w tamtym miejscu.

- Aleksander wyjaśnił mi już jak się tutaj dostał - kontynuował Ez, patrząc na niego gniewnym wzrokiem. - Tym samym dowiedziałem się z kim mamy doczynienia.

- To znaczy? - Wtrącił się Mike. Podszedł bliżej, wyciągając z kieszeni nóż, podobny do tego który chowała Vain. - Czy on jest...

- To anioł - przerwał mu Ez, podnosząc dłoń aby go powstrzymać.

Opuścił broń i odwrócił się do Holly.

- Wiedziałaś? - zapytał, marszcząc czoło.

- Żartujesz? - Zdziwiła się, zaczynając żałować, że go polubiła. - Skąd niby miałam wiedzieć?

Poczuła się rozczarowana.

- Skąd wiesz, że jest aniołem? - zapytała, przyglądając mu się. - Przecież tego nie widać.

- Słyszę to - odpowiedział zagadkowo, puszczając mu ramię. - Słyszę jego myśli.

- Czytasz w myślach? - przeraziła się.

- Tylko innych aniołów, ale on...

- Okej, przestańmy udawać że mnie tu nie ma - wtrącił się Aleks, prostując się i poprawiając białą koszulę. - Okłamałem cię, pewnie jesteś zła - zwrócił się do Vain, czekając na odpowiedź, która nie nadeszła. - Wiedziałem kim jesteś od samego początku.

- Jakim cudem nie słyszałeś jego myśli jak byliśmy w szkole? - zapytała, próbując się w tym wszystkim połapać.

- Zablokował je i najwyraźniej mnie unikał...

- Ten nóż, który masz w dłoni... - zwróciła się do Mike'a, który stał najbliżej niej. - Czy on zabija anioły?

- Uhm... Tak, też - potarł szyję dłonią i schował go z powrotem do kieszeni.

Zaczynała intensywnie myśleć jak to rozegrać. Chciała stamtąd uciec. Musiała mieć plan.

- Mogę wam pomóc - odezwał się nagle Aleks. - Słyszę myśli wszystkich, nie tylko aniołów.

Poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Kompletnie się tego nie spodziewała, ale to wiele wyjaśniało. "Mam nóż" - pomyślała, czekając na jego reakcję. Nie miała szans działać przeciwko niemu. I tak by się o wszystkim dowiedział.
Posłał jej znaczące spojrzenie. Zrozumiał.

- Jeśli nie wrócę do szkoły to on się wszystkiego domyśli. Przecież nie wie, że ja wiem - zaczęła, zwracając się do Eza. - To nam daje przewagę, cokolwiek chcecie zrobić.

Ezechiel pokręcił głową z dezaprobatą.

- Nie - odpowiedział krótko.

- W sumie ma rację. - Blondyn wyszedł naprzeciw, odwracając się do niej. - Skoro już musimy ich niańczyć, to niech się chociaż do czegoś przydadzą...

- Gabe! - skarcił go Ez, gdy ten wzruszył ramionami i schował dłonie do kieszeni.

Nie miała wątpliwości kto był z tej trójki decyzyjny. Zaczynała się zastanawiać jakie relacje ich łączyły. Mike miał na oko dwadzieścia siedem lat, Blondyn koło trzydziestu, a wujek ponad czterdzieści.
Poprzyj mnie - powiedziała w myślach do Aleksa, który natychmiast na nią spojrzał, dając do zrozumienia, że to usłyszał.

- Ona ma rację - powiedział po chwili, patrząc na Eza. - Ma także nóż, który wam zabrała, idioci - dodał, gdy otworzyła usta z niedowierzaniem. - To chyba wystarczający dowód na to, że możecie nam zaufać?

Westchnęła głęboko, wyciągając sprawnym ruchem ostrze zza pleców.
Pomachała nim i skierowała jego czubek na Gabriela.

- Zgadzamy się, więc przekonaj go - powiedziała, wskazując na Ezechiela.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że mogę ci go odebrać w mniej niż sekundę? - zapytał zirytowany, gdy rzuciła go na ziemię.

- Jest twój - powiedziała i kopnęła go w stronę Gabriela. - Przekonaj go - powtórzyła z nadzieją, zwracając się do niego ostatni raz.

*

- Lucyfer specjalnie zatrudnił się w szkole, tworzy swoją armię - powiedział Ezechiel, przecierając czoło dłonią. - Młodymi ludźmi łatwiej jest sterować. Chciał cię zastraszyć, bo wie kim jestem.

Zrobił pauzę, podczas której pogrążyła się w myślach, zastanawiając co powinna zrobić dalej. Byli w pokoju sami.

- Inverness jest jednym z miast z najwyższym wskaźnikiem morderstw - powiedziała po chwili, poważniejąc. - Czy ma to związek z nim lub z tobą?

Nie była pewna czy chciała usłyszeć odpowiedź na to pytanie.

- Trwa wojna. Anioły walczą z demonami. Nie jest kolorowo...

- Jak mogę pomóc? - zapytała wprost, prostując się i patrząc mu w oczy.

Było jej już wszystko jedno. Nie mogło być gorzej.

- Lucyfer ukrywa gdzieś w szkole miecz, koronę cierniową i berło, które musimy odzyskać i zniszczyć - powiedział po chwili, kładąc jej dłoń na ramię. - Będzie próbował dzięki nim stać się potężniejszy. Możliwe, że ma jeszcze jakiś inny przedmiot na którym wyryte są zaklęcia, których nie będę potrafił odczytać, ale ty tak.

Nie uśmiechała jej się walka z siłami zła. Czy skazywała się na samobójstwo? Być może. Ale i tak było to lepsze od nie robienia niczego i udawania że nic się nie stało.

- Aleks może odczytać jego myśli więc również zaklęcia - powiedziała po chwili. - Możliwe, że nie będziecie mnie potrzebować.

- Możliwe - powtórzył po niej. - Ale nie wiadomo czy Smith sam będzie potrafił je odczytać. Wydaje nam się, że szuka kogoś kto zrobi to za niego - rzucił jej znaczące spojrzenie i posmutniał. - Nie chciałem cię w to mieszać - dodał, odsuwając się.

- Wiem - powiedziała, kładąc dłoń na jego ręce. - Ale już za późno i chyba siedzimy w tym razem.

W Internacie złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz