Holly Vain siedziała na kanapie z głową schowaną w dłoniach. Pierwszy szok minął, Mike pocieszał ją trzymając jej dłoń na ramieniu, a Gabriel klęczał naprzeciw jej twarzy mówiąc jakieś słowa które w ogóle do niej nie docierały. Ezechiel naprawdę nie żył. Nie mógł już wrócić, nie był w niebie ani czyśćcu. Władca Piekieł uśmiercił go na dobre, wraz z jego duszą którą zabrał na wszelki wypadek ze sobą.
- Zostawcie nas - usłyszała zimny głos Michała, który wyrwał ją z letargu.
Nadal oddychając ciężko, ze spuszczoną głową, poczuła jak Mike zabrał dłoń z jej ramienia i usłyszała jak Gabriel wstał powoli z podłogi. Otworzyła oczy ale obraz wydawał jej się zamglony. Długo płakała i jeszcze nie do końca otrząsnęła się z tej sytuacji. W końcu uniosła głowę i przetarła powieki. Michał stał oddalony kilka metrów od niej. Ubrany był w białą koszulę i czarne, eleganckie spodnie. Ona natomiast wyglądała koszmarnie. Miała na sobie brudny od krwi dres, jej włosy były rozczochrane i splątane a oczy zapuchnięte od płaczu i podkrążone. Przyzwyczaiła się już do tego że zawsze czuła się przy nim gorsza; teraz jednak pomijając wygląd pokazała o ile głupsza i bardziej bezmyślna od niego była. Widziała po jego twarzy że był wściekły. W końcu uspokoiła się na tyle że wstała. W pokoju byli sami, na dworze zrobiło się już ciemno więc w pomieszczeniu również zapanował mrok. Ogień w kominku zgasł.
- I co teraz? - Zapytała, widząc jak podchodził powoli w jej stronę.
Jej wzrok przyzwyczaił się już do zmroku i dobrze widziała wyraz jego twarzy. Ciężko było patrzeć mu w oczy wiedząc jak bardzo wszystko zepsuła. Michał lubił obwiniać kogoś pomijając w tym swój udział.
- Nie jesteś pełnoletnia - odpowiedział, zatrzymując się metr od niej. - Ktoś będzie musiał przejąć nad tobą opiekę.
Przełknęła ślinę bojąc się tego co chciał jej przez to powiedzieć. Nie otrząsnęła się jeszcze po śmierci wujka a już następna sprawa musiała zawrócić jej w głowie i zniszczyć dotychczasowe życie. Znów łzy napłynęły jej do oczu. Miał się ziścić najgorszy z możliwych scenariuszy.
- Nie mówisz chyba, że...
-...przejmę nad tobą opiekę? - Dokończył, wchodząc jej w słowo. - Tak właśnie będzie. Obiecałem to Ezechielowi a ja dotrzymuje słowa, w odróżnieniu od większości ludzi.
Prawie zapomniała że nie był człowiekiem. Wiedziała natomiast że był to przytyk do niej. Wiele razy okłamała go i nie dotrzymała słowa. Odkąd się poznali przeszli chyba przez wszystkie etapy znajomości zaczynając od nienawiści, po przemoc, współczucie, sympatię i kończąc znowu w punkcie wyjścia. Wiedziała że Michał był kilkaset lat starszy od niej i mądrzejszy.
- Nie zapytasz mnie o zdanie? - Oddychała ciężko, czując jak łzy spływały jej z policzków.
Zrobił kilka kroków w jej stronę i zrobił coś czego się nie spodziewała. Przytulił ją do swojej piersi i objął ramionami. Widziała jak jej łzy spływały po jego koszuli. Zrobił dla niej dokładnie to samo co ona kiedyś gdy byli w piwnicy. Nagle pomyślała o Bogu i tym że może mógłby ożywić jakoś Ezechiela. Cofnęła się gwałtownie, ocierając twarz. W nikłym świetle księżyca zauważyła że poplamiła mu krwią śnieżnobiałą koszulę.
- Może Bóg mógłby...
- Nie - przerwał jej Michał, poprawiając brudne mankiety. - Dusza Ezechiela jest już poza jego zasięgiem.
- Ale...
- Nie - znów przerwał jej stanowczym głosem, prostując się. - Prześpij się i umyj, ja załatwię sprawy z pogrzebem i nadaniem opieki.
![](https://img.wattpad.com/cover/334595673-288-k458315.jpg)
CZYTASZ
W Internacie zła
Novela JuvenilPo śmierci rodziców Holly Vain trafia pod opiekę tajemniczego wujka do luksusowego internatu w Szkocji. Jej życie wywraca się do góry nogami gdy dowiaduje się, że ktoś chce ją zabić. Ezechiel robi wszystko aby do tego nie dopuścić. *Za sprawą wujka...