XXII. Powrót do szkoły

10 1 2
                                    

- Michał - zaczęła Holly, zastanawiając się dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała. - Chyba nie powinniśmy szukać w jego domu. To znaczy... Nie od razu. Myślę że powinniśmy wrócić do szkoły.

- Skąd taki pomysł? - Zapytał podejrzliwie, gdy zacisnęła dłoń na framudze drzwi.

Nie umknęło to jego uwadze i spiął się jeszcze bardziej. Ona również się zdenerwowała. Musiała trzymać emocje na wodzy i nauczyć się nad nimi panować. Asmodeusz wraz z Gabrielem siedzieli w kuchni, a oni stali w salonie, rozmawiając ściszonymi głosami. Dzielił ich korytarz.

- Lucyfer ma w szafie przejście do czegoś. Taki kamienny tunel o którym dowiedziałam się przez przypadek.

- Kiedy się dowiedziałaś? - Zapytał natychmiast, podchodząc bliżej. - Od jak dawna o nim wiesz?

- No... - Cofnęła się o krok, oglądając się na drzwi kuchni i przełykając głośno ślinę. - Od wtedy kiedy spotkaliśmy Boga.

Zauważyła jak zamknął oczy i potarł je dłońmi. Sama nie wiedziała czemu jej to wcześniej umknęło. Tyle się działo, że nie zastanawiała się nad tym. To był olbrzymi błąd. Nie umiała sobie z nimi radzić. Tak było i tym razem.

- Minęło parę dni - zaczął, opuszczając dłoń. - I dopiero teraz uznałaś że warto mi o tym powiedzieć?! - Powiedział uniesionym tonem głosu.

- Zapomniałam o tym! - Wkurzyła się, w ostatniej chwili powstrzymując się aby go nie popchnąć.

Michał zauważył jej ruch dłonią, którą cofnęła nim było za późno. Westchnęła ciężko i odsunęła się. Zamknęła na chwilę oczy.

- Muszę wrócić do szkoły. Ezechiel gdzieś tam może być. Nie mogę go tak zostawić - dodała już ciszej, czując lęk na samą myśl o internacie. - A jeśli nie on to może to berło albo nie wiem... Do czegoś ten tunel prowadzi. Trzeba to sprawdzić.

- Tak, Vain, trzeba to sprawdzić - odpowiedział z sarkazmem, po chwili wychodząc do kuchni i zostawiając ją samą.

*
Stanęła przed bramą szkoły, zestresowana jak wtedy, kiedy pierwszy raz przekroczyła jej progi. Tym razem u jej boku nie było Ezechiela, a Michał, który uparł się aby jej towarzyszyć. W tym samym czasie Gabriel wraz z Asmodeuszem mieli sprawdzić dom Lucyfera, a ten drugi miał go z niego wywabić.

- No, to do dzieła - powiedziała, wzdychając ciężko.

Obejrzała się na Michała, który nic na to nie odpowiedział. Po chwili wielka brama otworzyła się i weszli na teren internatu. Świeciło słońce, z oddali słychać było śpiew ptaków, dzień wydawał się piękny.

- Nie mogę... - Holly cofnęła się nagle, łapiąc Michała kurczowo za ramię. - Nie dam rady... Co jeśli on tam jest? - Zaczęła panikować, kręcąc głową.

Nie wiedziała czemu Lucyfer wzbudzał w niej takie emocje i strach. Michał na początku zdziwił się, ale później westchnął i odwrócił się aby stanąć naprzeciw niej. Schylił się, zrównując się z nią i złapał ją po obu stronach ramion.

- Uspokój się - powiedział, gdy rzuciła mu mordercze spojrzenie. - Jestem tu i nie pozwolę mu cię skrzywdzić. Cokolwiek o mnie myślisz, obiecałem to Ezechielowi i zamierzam dotrzymać słowa.

- Już raz Lucyfer prawie mnie zabił, a ty mówiłeś że nawet cię to nie obchodzi!

Zamknął na chwilę oczy i zastanowił się. W tym samym czasie zabrzmiał dzwonek i drzwi szkoły się otworzyły. Natychmiast na zewnątrz zaczęli wychodzić uczniowie i uczennice. Dzień był idealny na spacery i spędzanie czasu na zewnątrz. Dawno nie było aż tak ciepło.

W Internacie złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz