Samael przetarł powoli dłonią policzek w który go uderzyła. Holly stała naprzeciw niego oddychając ciężko. Była zła i przerażona jednocześnie. Nigdy wcześniej nie uderzyła nikogo w twarz, a już na pewno nie Archanioła który mógł z nią zrobić co chciał. Spojrzał na nią wściekłymi, czarnymi i prawdopodobnie bezdusznymi oczami. Cofnęła się o krok.
- Należało ci się - powiedziała mimo to, zachrypniętym od płaczu i krzyku głosem.
Nachylił się i złapał ją za rękę. Bała się, że ją uderzy ale pociągnął ją za sobą i dosłownie wrzucił do sypialni z ogromną siłą. Opadła na łóżko mając nadzieję że zamknie drzwi ale nie zrobił tego. Poczuła jak mocno zabolały ją plecy, nie wspominając już o ręce na której miała duży bandaż przesiąknięty krwią. Samael wszedł do pokoju rozpinając brudnymi dłońmi poplamioną koszulę. Chciała coś powiedzieć ale głos ugrzązł jej w gardle. Była przerażona. Przesadziła. Przekroczyła granicę której nie powinna była przekraczać. Zrobiła dokładnie to co robiła za każdym jednym razem, później żałując. Nigdy jednak nie stało jej się nic poważnego. Koszula Samaela zsunęła się na podłogę. Podszedł do niej powoli, stukając butami o drewnianą podłogę. Był to dźwięk który miała zapamiętać do końca życia.
- Należało mi się? - Zapytał, nie odrywając od niej wzroku. - Chyba nie masz pojęcia z kim rozmawiasz. A jeśli masz to był to ogromny, ogromny błąd... - Powiedział, łapiąc ją za nogę i przyciągając do siebie.
Oddychała ciężko, próbując się wyswobodzić ale jednym pstryknięciem związał jej dłonie i przytrzymał je jedną ręką. Drugą sięgnął do jej bluzki i rozdarł ją jednym szarpnięciem.
- Przepraszam - powiedziała piskliwym głosem, próbując się wyswobodzić. - Przepraszam, przesadziłam, przepraszam... - Jego ciemne oczy wydawały się rozmazane i zorientowała się, że znów płakała.
Jej słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie. Zauważyła że uśmiechnął się, jednak jego oczy pozostały zimne i bez wyrazu.
- Dziewczynko - powiedział, nachylając się nad jej uchem. - Zapomniałaś że wiem kiedy kłamiesz - wyszeptał, rozrywając jej spodnie.
****
Wstała, czując jak cały świat wirował jej w głowie. Czuła się brudna i obolała. Przetarła dłonią zapłakaną twarz. Samael wyszedł, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Zorientowała się że usnęła bo na dworze zrobiło się już jasno. Była naga i wyczerpana. Ledwo mogła oddychać. Zauważyła kilka siniaków na brzuchu, udach i ramionach. Promienie słońca padły jej na twarz i odwróciła się bo słońce zaczynało ją razić. Na brzegu łóżka leżało jakieś ubranie po które sięgnęła i włożyła na siebie. Była to biała, prosta sukienka przed kolano z dużym dekoltem. Musiała się złapać szafy aby utrzymać się na nogach. Położyła zranioną dłoń na kolanie i odetchnęła ciężko, zamykając mocno oczy.
- Ogarnij się, zaraz jedziemy do Michała. - Usłyszała głos Samaela który stanął w drzwiach.
Otworzyła oczy. Natychmiast poczuła jak coś mocno ścisnęło jej się w żołądku. Podniosła głowę i wyprostowała się. Nie potrafiła określić jak bardzo go w tamtej chwili nienawidziła. Na jej widok uniósł nieco głowę i przełkną ślinę.
- Spójrz co mi zrobiłeś - krzyknęła nagle, odchylając sukienkę aby pokazać mu siniaki. - Spójrz, to twoja wina, zapamiętaj to - podeszła bliżej, gdy potok łez znów zamazał jej widoczność. Nie potrafiła myśleć logicznie i zaczęła zachowywać się jeszcze bardziej agresywnie. Podeszła do niego i już uniosła dłoń aby go uderzyć, jednak powstrzymał ją z łatwością, zaciskając na jej nadgarstku mocno palce.
CZYTASZ
W Internacie zła
Teen FictionPo śmierci rodziców Holly Vain trafia pod opiekę tajemniczego wujka do luksusowego internatu w Szkocji. Jej życie wywraca się do góry nogami gdy dowiaduje się, że ktoś chce ją zabić. Ezechiel robi wszystko aby do tego nie dopuścić. *Za sprawą wujka...