XXV Wielki powrót Króla Piekieł

4 1 0
                                    

Internat stał się zbyt niebezpiecznym miejscem i został czasowo zamknięty. Minął tydzień odkąd Holly Vain napisała sms-a do Aleksa. Nie odpisał a jego telefon został wyłączony. Od kilku dni widywała Michała codziennie. Wszyscy wydawali się być bardziej zgrani i trzymali się razem. Zdawała sobie sprawę że ktoś ich zdradził i możliwe że ten ktoś przebywał z nimi w domu. Piwnica przerodziła się w miejsce spotkań jej i Michała z którym wymieniała swoje spostrzeżenia. Nie wiedziała czemu ale miała wrażenie że naprawdę ufał tylko jej. Każdego innego brał pod uwagę jako potencjalnego zdrajcę. Siódmego dnia usiedli przy stole w kuchni, wracając z piwnicy. Holly nalała sobie kawy do kubka i spojrzała na okno. Natychmiast zerwała się z krzesła i wskazała na rozbłyski które pojawiły się na niebie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała. Na dworze było jeszcze jasno, promienie słońca wpadały przez okno. Zerwała firankę i poczekała aż Michał do niej dołączy. Stanął za nią i powiedział:

- To anioły. Zeszły na ziemię aby nam pomóc.

- Inni też je widzą? Przecież to będzie zaraz w telewizji, internecie...

- Masz rację - powiedział już bardziej wściekłym, choć nadal monotonnym tonem głosu. - Coraz ciężej utrzymać to wszystko w tajemnicy przez tych kretynów.

Zdziwiła się że mówił w taki sposób o aniołach, jednak nie skomentowała tego.

- I co teraz? - Zapytała, odwracając się w jego stronę. - Czy oni tu przyjdą? Co się wydarzy?

- Nie przyjdą tu, chronią nas zaklęcia. Zapewne pomogą z potworami które wyszły z piekła gdy otworzyły się wrota. Ale tak, na świecie zrobi się jeszcze większy chaos. Ciężko będzie to wszystko racjonalnie wyjaśnić lub usunąć każdemu pamięć. Skala tego co się dzieje jest już zbyt wielka.

Świadomość tego że świat mógł nie być już taki jak kiedyś przyprawiała ją o ból głowy. Miała nadzieję że kiedyś, gdy to się skończy i rozwiążą sprawę z Lucyferem, będzie mogła wrócić do normalnego, prostego życia. Takie jednak miało przestać istnieć. Miała dość strachu, intryg, walki o przetrwanie i życie innych, a także swoje własne.

Michał położył jej dłoń na ramieniu. Przełknęła ślinę bowiem był to dobry gest w jej kierunku, a nie doświadczała ich zbyt wiele. Była również świadoma tego, że zauważył jej ból wymalowany na pociągłej twarzy. Stali tak przez chwilę patrząc na siebie aż ciszę przerwał Gabriel który wszedł do kuchni i od razu zawrócił gdy ich zauważył.

- Zostań - warknął i rozkazał Michał, zabierając dłoń. - Widziałeś? - Wskazał na okno za którym nadal widoczne były pionowe smugi spadające na ziemię.

- Dlatego cię szukałem - odpowiedział Gabriel, znów wchodzą do kuchni i stając obok nich.

Westchnął ciężko i przeczesał dłonią włosy. Wyglądał jakby nie spał od kilku dni. Holly miała wrażenie, że w jednej chwili postarzał się o kilka lat. Jego oczy były zapuchnięte a rysy twarzy wyostrzone.

- Gdzie jest Ezechiel? - Zapytał Michał.

- Tutaj, wszyscy już wiedzą - odpowiedział wujek, zjawiając się w drzwiach.

Tuż za nim stanął Mike, Asmodeusz i dziewczyna z warkoczykami której imienia Holly nie potrafiła zapamiętać.

- Napewno Lucyfer już wie o wszystkim - kontynuował Ezechiel.

Michał westchnął głęboko, rozglądając się po wszystkich aż zatrzymał wzrok na Holly, która stała obok niego. Wszyscy również zwrócili się w jej stronę.

W Internacie złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz