rozdział 11

3 1 0
                                    

Karmelowa Łapa nie mogąc spać usiadł. Było dość wcześnie, Błękitna Łapa również nie spała.

-chyba jestem chory- powiedział do kotki , a następnie kichnął-

-chodz, pójdziemy do medyka- kotka wstała i wyszła z legowiska uczniów -

Karmelowa Łapa wyszedł za nią powolnym krokiem. Był zmęczony i osłabiony walka o życie w rzece.

Błękitna Łapa pierwsze weszła na polankę medyka.

-dzień dobry Nakrapiany Nosie- miauknęła -

-Witaj Błękitna Łapo co cię tu sprowadza?- zapytał medyk-

-J-ja- zaczął neisliamo Karmelowa Łapa - chyba jestem chory- dokończył-

-yhm- medyk podszedł do kociaka i kazał mu usiąść .

Karmelowa Łapa zaczął kaszleć .

-dobrze, co się stało? - zapytał Nakrapiany Nos-

-wpadkem do rzeki i było mi potem zimno. Teraz boli mnie głowa i... I...- nie zdążył dokończyć gdyż kichnął- i kicham. Teraz chyba też kaszle-

-yhm, no dobrze- Nakrapiany Nos- podszedł do swoich ziół. Wziął jedno z nich i podał je Karmelowej Łapie- zjedz je - nakazał

-dobrze- uczeń nachylił się i powąchał. Mimo, że pachniały okropnie chciał wyzdrowieć więc zjadł je.- smakują okropnie!- skrzywił się-

-tak, ale pomagaja- zauważył medyk- możesz już iść. Jak będziesz się dalej źle czuł przyjdź do mnie-

-dobrze Nakrapiany Nosie-

Uczniowie wyszli z polanki medyka i poszli do swojego legowiska. Karmelowa Łapa był zmęczony, ale nie wierzył, że udało by mu się zasnąć.

-już się sciemnia- zauważyła Błękitna Łapa- i zaczyna padać znowu śnieg.- dodała-

-byc chorym w poże nagich drzew ? To straszen!- parsknął, a następnie położył się w sowim legowisku obok Błękitnej Łapy -

Minęło trochę czasu. Był już środek nocy, a Karmelowa Łapa dalej nie mógł spać. Przekręcał się z boku na bok. Nagle wstał i poszedł do sterty z jedzeniem. Wybrał królika wcześniej złapanego przez siebie i zaczął go pochłaniać.

-tego potrzebowalem- pomyślał- teraz na pewno zasnę -

Uczeń zjadł zalego królika w dość szybkim czasie. Wstał otrzepała się i skierował w stronę legowiska uczniów. Wszedł przez porośnięte paprociami wejście i położył się w swoim legowisku.

-teraz zasnę - pomyślał zapominając o śnie ze swoją mamą -

Po krótkim czasie kociak zasnął. Otworzył oczy i znowu był na tej samej polance. Tym razem biegł z mamą .
-o co chodzi?!- zapytał przerażony, a następnie się zattzymal-

Jasno-ruda kotka zatrzymała się obok niego.

-mamo wytłumacz mi... Dlaczego dni mi się to drugi raz?!- zapytał i wydał z siebie odkglos rozpaczy.-

Matka Karmelowego pazura spojrzała na niego przerażającym pustym wzrokiem.

-m-mamo...?- przerażony uczeń nie mógł z siebie wydusić nic wiecej-

-uwazaj- odezwał się głos za nim-

Karmelowa Łapa odwrócił się i zobaczył brązowego kota z biały pyszczkiem- kim jesteście!? Co kdemnei chcecie!?- koty zbliżyły się do niego.- karmelowa Łapa zaczął uciekać, ale oni go gonili.

Nagle kociak wpadł w ogromną przepaść. Zalała go ciemność. Karmelowa Łapa nic nie widział, ale słyszał głosy. - czy ja umieram?- pomyślał- głosy wołały go po starym imiu. Wreszcie uczeń zmusił się do krzyku- nie jestem Karmelek! Teraz jestem Karmelowa Łapa!- wykrzyczał, a ciemność zmieniła się w niebieskie niebo.

Głosy ucichły. Karmelowa Łapa zdawł sobie sprawę, że to sen, ale nie mógł się obudzić. Tkwił przerażony w swoim koszmarze.

-mamo?... - zapytał - już nic nie rozumiem...

Podeszła do niego ta sama kotka co wcześniej, tylko z ciepłym wzrokiem

-Karmelku.. znaczy... Karmelowa Łapo- zaczęła kotka ciepłym głosem- Nie wychodź z obozu...- spojrzała na swojego syna i mruknęła - uważaj na siebie-

Karmelowa Łapa był zbyt oszołomiony by cokolwiek odpowiedzieć. Tak jak w poprzednim śnie ciało jego mamy zaczęło znikać.

-mamo! Ale czemu!?- zawołał żałośnie- o co chodzi?!-

Kotka zniknęła już cała, a niebieskie niebo pochłonęła ciemność. W tedy Karmelowa Łapa obudził się. Rozejrzał się po legowiskach.
-to tylko sen - pomyślał- na pewno nic nie znaczyl- kot z powrotem położył się na bok i poszedł spać.

Porzucony | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz