rozdział 13

3 1 0
                                    

Błękitna Łapa spojrzała zdziwiona na Karmelową Łapę.

-nooo to musimy iść - powiedziała kotka-

-uuu... Macie przechlapane!- zaszydził Kamienne Futro-

-zamknij się!- uciszyła barta jasna niebiesko-szary kotka-

Karmelowa Łapa wraz z Błękitną Łapą poszli do legowiska przywódcy. Weszli do środka.

-chciałeś nas tu widzę...- zaczęła Błękitna Łapa niezgrabnie- więc przyszliśmy- dodała i weszła w głąb ciemnego legowiska-

-zgadza się - zaczął - usiądźcie - powiedział łagodnie przywódca-

Karmelowa Łapa zestresował się i usiadł przed nim opanowując jężącą się sierść.

-A więc po co mieliśmy przyjść?- zapytał Karmelowa Łapa-

-Jagodowy Patyk powiedział mi, że zabiliście lisa. Czy to prawda?-

-zgadza się- odpowiedziała szybko Błękitna Łapa z ogniem w oczach.-

Karmelowa Łapa patrzał na nią zafascynowany jej odwagą.

-dobrze, cieszę się, że w obozie mamy tak dzielnych uczniów. To wszystko co chciałem wiedzieć, dziękuję. Możecie isc-

Karmelowa Łapa skłonił głowę na znak wdzięczności i wyszedł z legowiska przywódcy, a następnie skierował się do legowiska uczniów.
-koze niedługo mianuje nas wojownikami?- pomyślał - fajnie by było!

Kamrleowa Łapa wszedł do legowiska uczniów i położył się w swoim legowisku. Błękitna Łapa posłużą się obok niego. Serce ucznia przyspieszyło gdy wciągnął słodki zapach swojej przyjaciółki.

-chciałbym być już wojownikiem- powiedział do Błękitnej Łapy -

-ja też- Błękitna Łapa zaczęła się myć.-

Karmelowa Łapa położył głowę na swoich łapach mazać o byciu wojownikiem.

Minęło trochę czasu. Zaczęło się już ściemniać, a w żołądku Karmelowej Łapy zaborczalo z głodu. Uczeń wyszedł z legowiska uczniów i skierował się do stosu z jedzeniem. W tedy zauważył Czarny Pysk, swoją przybraną mamę idącą na polankę do medyka.- czy mama jest chora?- pomyślał i poszedł do sterty zwierzyny. Wziął sobie wróbla i zaczął go jeść. Oblizał się i podbiegł do wychodzącej z polanki medyka Czarny psyk.

-Mamo!- zawołał i podbiegł do niej- czy wszystko w porządku?- zapytał smitny-

Kocica uśmiechnęła się do niego- nie martw się, nic mi nie jest -kaszlnęła-

Karmelowa Łapa wiedział, że go okłamuje żeby się nią nie pojmował, ale powiedział z naviskiem- mamo powiedz mi-

-no dobrze. Tak jestem chora słonko, ale nie przejmuj się mną- polizała przybranego syna po głowie.

-no dobrze- mruknął w odpowiedzi Karmelowa Łapa i poszedł do swojego legowiska smuty z powodu choroby mamy.

-wszystko dobrze?- spytała Błękitna Łapa podchodząc do przyjaciela-

-nie ...- powiedziała i popatrzył na swoje łapy -

-a co się stało?- zapytała i przytuliła Karmelową Łape-

-moja mama jestem chora... Boje się o nią...- powiedział, a łzy mu cieknely po policzku-

-nie płacz, będzie dobrze- polizała przyjaciela za uchem-

Karmelowa Łapa poszedł do swojego legowiska, a następnie się w nim położył. Czuł w sercu coś czego nie mógł wytłumaczyć. Położył głowę na łapach j zamknął oczy.

-ja się o nią serio boje- powiedział Karmelowa Łapa w rozpaczy - znam ją od kąd przyszedłem do klanu... Jest dla mnie wsyatki...-

-spokojnie, na pewno wyleczy się. Będzie dobrze- podeszła do Karmelowej Łapy i przytuliła go - zobaczysz, zanim się obejrzysz wyzdrowieje-

Minęło trochę czasu. Na dworze było już bardzo ciemno, Błękitan Łapa dalej pocieszała przyjaciela.

-zobacxysz będzie dobrze- wstałem i położyła się w swoim legowisku, a następnie zasnęła.

Karmelowa Łapa również chciał położyć się spać, ale nie mógł zasnąć. Cały czas martwił się o mamę.

Porzucony | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz