《 Rozdział 2 》

96 7 766
                                    

Pudding waniliowy

   Uraraka kładzie ręce na moich ramionach, patrzy na mnie poważnie. Taka sama sytuacja miała miejsce dokładnie pół godziny temu. Pamiętam każdy szczegół, ale Uraraka przeżywa ten moment pierwszy raz.

  — Naprawdę, Risa. Odpuść mu. — mówi, utrzymując kontakt wzrokowy. Naprawdę stara się mnie przekonać i choć ja teraz znam powód, dla którego faktycznie powinnam to zrobić, nadal nie wiem co kieruje moją przyjaciółką.

  — Chyba masz rację. Tak zrobię. — odpowiadam. Mimika jej twarzy uświadamia mnie, jak dziwnie to zabrzmiało. W normalnych okolicznościach w życiu bym tak nie powiedziała. Wcześniej też tego nie zrobiłam.

  — Risa? Wszystko w porządku? — śmieje się, ja również uśmiecham się do niej szeroko. Nie chcę, żeby zorientowała się, że nie wszystko jest w porządku. A tak dokładniej, że nic nie jest.

  Podjęcie tej decyzji było strasznie proste. Czasem przy cofaniu się w czasie zdarzało mi się mówić ludziom z otoczenia, że to zrobiłam. Nie tworzy to żadnych problemów w czasoprzestrzeni. Po cofnięciu się, nie ma dwóch mnie. Dlatego, że nie cofam tylko siebie, ale wszystko dookoła. Dlatego gdybym chciała, mogłabym to zrobić. Ale nie chcę. Jeśli jest tak jak mi się wydaje, nie chcę nagle oznajmiać wszystkim dookoła, że Bakugo jest bliski popełnienia samobójstwa. Skoro on nikomu nie mówi o swoich problemach, ja również nie powinnam. W ogóle nie powinnam się w to mieszać, patrząc na sposób w który się o tym dowiedziałam, jednak cena jest zbyt wysoka, bym mogła sobie na to pozwolić.

  — Nic mi nie jest. — mówię wesoło, jakby chwilę temu kolega z naszej klasy się nie zabił. Jednak w tym świecie to się nie wydarzyło i muszę o tym pamiętać, choćbym wewnętrznie nie wytrzymywała. — Po prostu masz rację, nie powinnam się mieszać w sprawy, które mnie nie dotyczą. Wierzę, że Bakugo nie powiedziałby czegoś podobnego ludziom, którzy nie wiedzieliby, że tak naprawdę nie ma tego na myśli. — wymyślam coś na szybko, chcąc odsunąć Urarakę od podejrzeń.

  — Masz rację, choć nieco dziwnie jest słyszeć to z twoich ust. — gdy kończy mówić, telefon w jej plecaku zaczyna wibrować. — podasz mi? — pyta. Tym razem nie muszę sama tego proponować.

  Nie czeka, aż odpowiem. Od razu odwraca się tyłem, dając mi lepszy dostęp do jej plecaka. Otwieram największą przegrodę jak poprzednim razem.

  — Czekasz na telefon od swojego przyszłego chłopaka? — śmieję się, doskonale wiedząc, kto dzwoni. W końcu już raz to przeżyłam.

  — Daj spokój, dlaczego Deku miałby do mnie dzwonić? — pyta i dopiero gdy zaczynam się śmiać, orientuje się o błędzie jaki popełniła. Najwyraźniej sama uznaje Midoriyę za swojego przyszłego faceta.

  Podaję jej telefon, a ona jak wcześniej uderza mnie lekko pod żebra. Gdy chwyta telefon i patrzy na wyświetlacz, nieruchomieje. Dopiero po sekundzie odbiera podnosząc na mnie znaczący wzrok.

  — Tak, Deku? — równocześnie posyła mi dziwne spojrzenie, a ja śmieję się cicho. To są plusy cofania czasu; wiem więcej niż inni i mogę to wykorzystywać. Chociażby poprzez takie głupie żarty. — Tak, pewnie. Właśnie wyszłam ze szkoły. — mówi do niego, a potem zerka na mnie, lekko odsuwając telefon od ucha.

  — No co? Biegnij do miłości swojego życia. — mówię cichutko, doskonale wiedząc o co chodzi, a rumieniec na twarzy Uraraki tylko się pogłębia.

  Żegna się ze mną szybko, a potem odchodzi w inną stronę przyspieszonym krokiem. Ja również przyspieszam, bym nie musiała później uciekać biegiem przed deszczem. Tym razem nie zamierzam wracać przemoczona.

"Czas w Którym Umierasz" | Bakugo × OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz