《 Rozdział 24 》

57 4 3
                                    

Wkurzające pielęgniarki

Półtora tygodnia. Tyle czasu minęło od mojej wizyty w szpitalu i ostatniego momentu, kiedy widziałam się z Bakugo. Bardzo chciałam go odwiedzić, naprawdę mi na tym zależało. Jednak mijało się to z celem, bo doskonale wiedziałam, że wyrzuci mnie za każdym razem kiedy tam przyjdę. Dlatego nawet nie przychodziłam.

Czułam się z tym okropnie, bo wiedziałam, że całkowicie marnuje czas jaki mi został na uratowanie go, ale nie miałam pojęcia co mogłabym zrobić, kiedy jest tak daleko. A został mi jakiś tydzień. Nawet nie jestem pewna czy cały, bo nie potrafiłam sobie przypomnieć dokładnej daty dnia, którego Bakugo zabił się pierwszy raz. Lub dnia którego chociażby przeniosłam się w czasie.

Nadal nie pogodziłam się z Uraraką i nie miałam zamiaru robić niczego w tym kierunku. Nie złościłam się na nią już tak samo jak wcześniej, jednak nadal nie było mowy o powrocie naszej wcześniejszej relacji. Lub jakiejkolwiek rozmowie. Na moją stronę przeszła jednak Tsuyu, która również uznała zachowanie Uraraki za mocną przesadę. Przez to nasza czteroosobowa grupa rozbiła się na dwie pary. Wątpiłam, żeby kiedykolwiek się to zmieniło. Zaczęłam też coraz lepiej dogadywać się z Kirishimą, który po kilku dniach wypytywania z jakiego powodu Bakugo trafił do szpitala, zaakceptował to, że mam od niego bezwzględny zakaz na poruszanie tego tematu. Liczę jednak, że Bakugo sam powie mu o wszystkim, kiedy wróci.

Starałam się uczyć na poprawy do historii bohaterstwa, żebym czas po powrocie Bakugo w całości mogła poświęcić jemu, jednak szło mi to bardzo ciężko bez jego pomocy. Udało mi się poprawić jedną kartkówkę na dwójkę. Nie był to wynik, którym mogłabym się chwalić. Jedynym plusem było to, że poprawa tej oceny przestała być obowiązkowa. Zostały mi więc tylko dwie kartkówki. A potem zbliżające się egzaminy, które również musiałam zdać.

— Risa, o co ci chodzi? — pyta Tsuyu. Zdaję sobie sprawę, że widok mnie z podręcznikiem kolejny dzień z rzędu może być podejrzany, ale aż tak?

— O egzaminy. Właśnie sobie uświadomiłam, że mam naprawdę poważne problemy z nauką i muszę wziąć się za siebie, żeby zdać. — mówię prawdę, przynajmniej do połowy. Wiem, że zdążyłabym nauczyć się na to później. A przynajmniej zdążyłabym gdybym nie miała na głowie całego życia Bakugo.

— Ale tak dwa tygodnie przed? W życiu nie uwierzę w żadną z twoich wymówek. — mówi prosto z mostu, widocznie licząc na to, że o wszystkim jej powiem.

— Więc nawet nie będę się wysilać, żeby jakąkolwiek wymyślić. — odpowiadam, po raz kolejny czytając tą samą linijkę w podręczniku. Dekoncentruje mnie i nie pozwala się skupić, ale mimo tego nawet przez chwilę nie przejdzie mi przez głowę, by ją wyprosić. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.

Tsuyu wypuszcza głośno powietrze i kładzie się na moim łóżku w wygodniejszej pozycji. Korzystam z chwili ciszy i dokańczam czytać temat. Powinnam przygotować sobie jakieś notatki, jednak zostawiam to zadanie na później. Nie zdziwię się jeśli wyląduje na niezapisanej liście rzeczy które zaplanowałam i nigdy się za nie nie zabrałam.

— Rozmawiałam dziś z Miną. — oznajmia po chwili, wyraźnie znudzona panującą między nami ciszą. — Twierdzi, że Bakugo wraca ze szpitala dziś wieczorem, ale nikt nie ma pojęcia skąd wytrzasnęła tą informację.

— Bakugo wraca?! — prawie krzyknęłam. Podręcznik upadł mi na poduszkę kiedy wypuściłam go z dłoni, by przycisnąć ją sobie do ust. — Dziś wieczorem? — dopytuję, siadając przodem do niej, już kompletnie zapominając o podręczniku.

Nie mam pojęcia czy mam się cieszyć czy nie. Tym bardziej dociera do mnie poczucie zmarnowanego czasu, bo przecież tak właściwie niczego nie zrobiłam. Powinnam pracować trzy razy ciężej, poprawić wszystkie kartkówki lub przynajmniej dobrze przygotować się do egzaminów. Lub opracować jakiś plan, jak mogłabym z nim na poważnie porozmawiać.

"Czas w Którym Umierasz" | Bakugo × OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz