《 epilog 》

44 8 7
                                    

— Dziękuję, że przyszliście. — oznajmiam, patrząc na całą moją klasę zebraną w pokoju wspólnym, naszego akademika. Stresuję się tym, co mam do powiedzenia. Szczególnie obawiam się reakcji Katsukiego. Nawet nie dlatego, że może nagle wysadzić cały budynek w powietrze. Raczej dlatego, że jest moim chłopakiem i mimo wszystko uważam, że to jemu najmniej spodoba się to, co mam do powiedzenia.

Opieram ciężar ciała na trzymanej w ręce kuli. Mimo zastąpienia mojej nogi mechaniczną protezą, wciąż nie potrafię normalnie się poruszać. Mogłam jednak usiąść na jakimś krześle, zamiast decydować się na stanie przez cały ten czas. Spoglądam za siebie, w prawą stronę gdzie stoi Aizawa. Szukam w nim wsparcia, bo póki co tylko on wie co właśnie zamierzam ogłosić.

— No? O co chodzi, Risa? — odzywa się Uraraka. Wydaję mi się, że jest praktycznie tak samo zestresowana jak ja. Przelatuję wzrokiem po całej klasie, wszyscy przyglądają mi się w oczekiwaniu. Łapię krótki kontakt wzrokowy z Katsukim, ale szybko odrywam od niego wzrok, jeszcze zanim zdążę się uśmiechnąć.

— Masz dla nas jakieś proroctwo z przyszłości? — rzuca Kaminari, kompletnie nie poważnym głosem. Widocznie stara się rozluźnić atmosferę, ale nie widzę, żeby dało to zamierzony efekt.

— Nie koniecznie, chociaż właśnie o przyszłości chcę porozmawiać. Odchodzę z naszej klasy. Przenoszę się do innej szkoły. — mówię mocniej zaciskając dłoń na kuli. Jest mi naprawdę przykro. Mimo wszystko kocham tą klasę. Czuję, że wcześniej jej nie doceniałam. Żałuję, że wcześniej nie zdążyłam zaprzyjaźnić się z większą ilością osób. Żałuję, że zamknęłam się w małym gronie i nigdy nie poznałam wszystkich tak bardzo jakbym chciała. Ale jest mi również przykro, że nie będę już mieszkała z nimi w tym akademiku, że nie będę więcej chodziła do klasy z Uraraką, Tsu i Hagakure. No i Bakugo.

— CO?! — większa część klasy unosi na mnie zdziwione spojrzenia. Tylko niektórzy spodziewali się tego co mogę im powiedzieć.

— Nie dam rady zostać bohaterką, dlatego dłuższy pobyt w tej szkole nie ma żadnego sensu. Chociaż bardzo mi przykro, że muszę od was odejść, ze względu na moją przyszłość muszę przenieść się gdzieś indziej. Mam już znalezioną dobrą szkołę w innym mieście i...

— Innym mieście? — powtarza po mnie Tsuyu, jeszcze zanim skończę mówić.

— Nie zostaniesz bohaterką? — dodaje Hagakure, równie załamanym głosem. — Przecież założyli ci protezę. Wiem, że jeszcze nie do końca sobie z nią radzisz, ale to kwestia czasu, prawda? — słyszę odrobinę nadziei więc tym bardziej przykro mi, że muszę jej odmówić.

— Nie chodzi wyłącznie o nogę. Moja indywidualność jest bardziej niebezpieczna niż wcześniej przypuszczałam. W zawodzie będę zmuszona używać jej dużo częściej niż teraz. Nie widzę możliwości połączenia pracy bohaterskiej z moim zdrowiem. Dlatego muszę odejść i znaleźć sobie coś, do czego moja indywidualność w ogóle nie będzie konieczna. — tłumaczę. Ta decyzja była ciężka, mimo, że od początku zdawałam sobie sprawę, że nie mam szansy na bohaterstwo. Moje serce ciągle mnie do tego ciągnęło i kazało osiągnąć coś niemożliwego. W końcu o tym marzyłam od kiedy byłam mała. To dlatego ćwiczyłam przez cały ten czas. Tak bardzo się cieszyłam, kiedy udało mi się zdać egzamin wstępny i dostać do najlepszej szkoły bohaterskiej. A teraz muszę z niej po prostu odejść, zostawiając wszystkich przyjaciół i marzenia za sobą.

— Więc co zamierzasz robić? — pada pytanie. Nie jestem pewna, ale chyba zadał je Kirishima.

— Nie chcę całkiem odchodzić od bohaterstwa, więc planuję załatwić sobie jakąś posadę w którejś z agencji. Jednak będę działać przy papierkowej robocie, nie w terenie. Może będę kimś w rodzaju menadżerki lub osobistej asystentki któregoś z przyszłych bohaterów, ale jeszcze nie wiem jak to wszystko się potoczy.

Siedzieliśmy w salonie wspólnym jeszcze przez jakiś czas. Rozmawialiśmy na bardziej i mniej poważne tematy. Dużo też wspominaliśmy wcześniejsze czasy i mnóstwo zabawnych rzeczy które wydarzyły się podczas całego tego wspólnie spędzonego czasu. Nasłuchałam się też, że klasa beze mnie będzie niekompletna, a wszyscy będą za mną tęsknić. Poprawiłam sytuację kiedy obiecałam, że będę utrzymywać z nimi kontakt. Dostałam również zaproszenie od Aizawy, który powiedział, że w wolnych chwilach mogę odwiedzać klasę podczas treningów, żeby poobserwować ich progres. Powiedział, że tego typu doświadczenie może być dla mnie istotne w późniejszym rozwoju mojej kariery zawodowej.

A później poszłam do mojego pokoju, by spakować własne rzeczy. Czeka mnie jeszcze trochę formalnych załatwień przed ostatecznym wypisaniem się ze szkoły, ale po tym wszystkim już ostatecznie będę musiała przenieść się z powrotem do własnego domu. Wyprowadzić z naszego akademika raz na zawsze i zamieszkać z rodzicami.

— Risa. — przychodzi za mną Bakugo, zatrzymując drzwi, zanim zdążam je zamknąć. Nie zauważyłam, żeby za mną szedł. — Przepraszam, że przeze mnie straciłaś szansę na zostanie bohaterką. — mówi szybko. Zastanawia mnie od jak dawna zaprzątało mu to myśli.

— Przecież to nie twoja wina. — zaprzeczam od razu, wpuszczając go do swojego pokoju. Zamykam za nim drzwi i przesuwam na bok otwartą walizkę, która zagraca większą część wolnej podłogi.

W pokoju mam straszny bałagan, ale tym razem Bakugo nie wydaje się o tym myśleć. W obecnej sytuacji chyba mu to nie przeszkadza. Lub po prostu rozumie, że szykując się do wyprowadzki trzeba wyrzucić wszystkie rzeczy z mebli. Chociaż te na podłodze stanowiły tylko ich część.

— Gdybyś nie musiała mi pomagać ciągle miałabyś nogę. — patrzy na mnie tak intensywnie, że ciężko mi odwzajemnić jego spojrzenie. Nie sądziłam, że Bakugo będzie się o to obwiniał. W końcu pomaganie mu było moją własną decyzją. Byłam gotowa na tego rodzaju poświęcenie. — Powinienem być silniejszy i poradzić sobie z tym sam.

— Z naszej dwójki to zawsze tobie bardziej zależało na zostaniu bohaterem. — zaczynam. — Po za tym ja niczego nie żałuję. Wolę mieć cię żywego i pracować w innym zawodzie, niż zostać nawet najlepszą bohaterką na świecie. — mówię szczerze. Dla jego życia poświęciłabym absolutnie wszystko, chociaż chyba to właśnie zrobiłam. — Po za tym to nie tylko kwestia mojej nogi, ale też tego o czym mówiłam wcześniej. Patrząc na moją indywidualność i na to jak szybko ranię samą siebie i tak nie miałabym szansy pracować w tym zawodzie. Za to ty masz taką szansę i zdolności. Zostań najlepszym bohaterem za nas oboje.

Podchodzi do mnie i całuje krótko w usta. Coś skręca mnie w żołądku i tym razem nie ma to nic wspólnego z przenoszeniem się w czasie.

— Masz syf w pokoju. — mówi odsuwając się ode mnie, a cała romantyczna atmosfera znika tak szybko jak się pojawiła. — Nie będę tego tolerował w naszym mieszkaniu. — chyba zaraz się popłaczę.

Tak bardzo się cieszę, że czas w którym umierasz już się skończył.

"Czas w Którym Umierasz" | Bakugo × OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz