《 Rozdział 26 》

64 7 5
                                    

Czas wokół kanapy

W dalszym ciągu mnie nie zauważył. Mimo, że stoję tak blisko kanapy na której siedzi już od dłuższej chwili. Dokładnie widzę, że nie robi niczego. Telewizor na przeciwko jest wyłączony, Bakugo nie trzyma w rękach telefonu, książki ani niczego innego. Ma otwarte oczy, więc również nie śpi. A mimo wszystko siedzi w jednej pozycji tak długo, i całkowicie nie zwraca uwagi na otoczenie. Boję się. Tak bardzo się boję tego, co może się u niego dziać.

Nie potrafię wytrzymać z myślą, jak beznadziejnie musi się czuć w tym momencie, i to właśnie chęć oszczędzenia mu kolejnych takich sekund pcha mnie do przodu.

— Bakugo? — pytam bardzo przerażona tym jak może potoczyć się nasza rozmowa. Boję się tak wprost zapytać go o to jak się czuje, mimo, że już kiedyś to zrobiłam. Wtedy nie myślałam o tym wcale, zrobiłam to nagle, bez wcześniejszego pomyślenia nad konsekwencjami. A teraz pomyślałam i nie jestem do końca pewna czy to dobrze. Mimo wszystko jest już za późno na wycofanie się. — Co się dzieje? — pytam, podchodząc do niego bliżej i siadając na kanapie obok niego, zachowując jednak spory dystans.

— Nic. — odpowiada nagle wyrwany ze świata w swojej głowie. Podnosi na mnie wzrok. Widzę jego puste spojrzenie, o którym wyglądzie zdążyłam już zapomnieć przez ten miesiąc. — Co ma się dziać? — pyta jeszcze, tym swoim nowym tonem głosu. Tym zbyt spokojnym, jednak nadal bardzo chłodnym. To ten ton głosu, którym mówił zanim cofnęłam czas o miesiąc. Bakugo zaczyna zmieniać się w tego, który popełniał samobójstwa, mimo moich usilnych prób pomocy.

— Pytam na serio. Nie musisz mnie okłamywać. Widzę, że coś jest u ciebie nie tak. — mówię, jednak Bakugo w żaden sposób nie reaguje na moje słowa.

Poprzednim razem powiedziałam coś bardzo podobnego. Wtedy, kiedy stałam z nim na dachu, chwilę po tym jak z niego skoczył. Albo może przed. Wtedy jednak kłamałam. Nie widziałam niczego, żadnej zmiany w jego wyglądzie czy zachowaniu. Jednak w ostatnim czasie przyglądałam się mu na tyle uważnie i spędzałam z nim na tyle dużo czasu, że tym razem te słowa nie są kłamstwami.

— Jesteś spokojniejszy. Cichszy. Już prawie wcale nie krzyczysz. Nawet rzadko mnie wyzywasz. — wymieniam kilka najbardziej rzucających się w oczy zmian, takich, by sam nie miał wątpliwości, że wystąpiły. Za wszelką cenę chcę uświadomić mu, że nie kłamię. Nie tym razem. — Musi być jakaś przyczyna.

— Aż tak to widać? — mimo parsknięcia wcale nie wydaje się być zadowolony. Wcale taki nie jest. Widzę, że w środku bardzo cierpi. Nie wiem tylko dlaczego, bo pomimo tak dużej ilości spędzanego z nim czasu nie zauważyłam żadnej zmiany w otoczeniu, która mogła by tak na niego wpłynąć. Może mieć to związek z jego długim pobytem w szpitalu.

— Nie wiem czy inni zwrócą na to uwagę. Ale ja widzę. Nie chcę żebyś źle się czuł, a już tym bardziej żebyś został z tym sam. Możesz mi powiedzieć, a ja postaram się zrobić wszystko, żeby było lepiej. — nie wie tylko, że staram się o to już od dawna.

— Kurwa, Takahashi. Przestań mnie zachęcać. — mówi odwracając twarz w przeciwną stronę. Bakugo, który zawsze zmuszał mnie do kontaktu wzrokowego odwrócił teraz całą twarz.

— Przecież wiesz, że jestem poważna. Skoro ja chcę cię wysłuchać i pomóc, a ty chcesz mi powiedzieć, to w czym tkwi problem? — pytam spokojnie. Wiem, że tego typu rozmowy są dla Bakugo zarówno trudne jak nietypowe, więc nie chcę dodatkowo go stresować. Jednak muszę przymusić go jakkolwiek do wytłumaczeń.

— W tym, że to cholernie głupie, Takahashi. Nie rozumiesz? — bierze głęboki oddech i na moje nieszczęście wygląda jakby zaraz miał się podnieść się z tej kanapy. Jeśli odejdzie na tyle daleko, że wejdzie w obszar dotknięty zatrzymaniem czasu, cały mój plan legnie w gruzach. A to najlepsze co byłam w stanie wymyślić.

"Czas w Którym Umierasz" | Bakugo × OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz