《 Rozdział 14 》

59 9 15
                                    

Korepetytor jak z koszmarów

  — Jakiej metody nauki używałaś do tej pory? — pyta, rozkładając się wygodnie na moim dywanie.

  Tuż przed nim stoi niski stolik, cały zawalony podręcznikiem, zeszytem i notatkami, które szybko dostarczyła mi Uraraka, gdy tylko wysłałam jej smsa, mówiącego, że Bakugo Katsuki będzie udzielał mi korepetycji. Po drugiej stronie stolika siedzę ja. Dumna ze spędzanego w towarzystwie Bakugo czasu i całkowicie zniechęcona godzinami nauki, które mnie czekały.

  — Po prostu czytałam podręcznik. — wzruszam ramionami, podnosząc wzrok znad podkreślonego na różowo tekstu. — Jak miałam więcej czasu robiłam notatki, chociaż w większości korzystam z tych od Uraraki.

  — Ten sposób jest głupi. — mówi Bakugo, patrząc się na mnie jakbym była największą kretynką świata. Przecież nauka polega na czytaniu podręcznika, ewentualnie zeszytu. Co innego miałam powiedzieć?

  — Przecież każdy uczy się w ten sposób. — mówię przewracając oczami i wracając do najistotniejszych rzeczy z poprzedniego tematu. Temat skracał karierę pierwszego bohatera w Japonii, jednak nie bardzo mnie to interesowało.

  — I właśnie dlatego wszyscy jesteście idiotami! — machnął gwałtownie ręką i choć spodziewałam się wybuchów, chyba nie ma zamiaru wysadzić mi pokoju.  — Po za tym, czego ty się uczysz?! To oczywiste, że nie będzie pytał cię z ostatniego tematu!

  — Dlaczego niby nie? — pytam mocno zdezorientowana. Zaraz się okaże, że oprócz historii bohaterstwa nie umiem zwykłego uczenia się. — Zawsze pyta się z ostatnich tematów.

  — Oczywiście, że tak! Dlatego będzie pewien, że właśnie tego się nauczysz. A jeśli chce cię oblać to myślisz że poda ci najwyższą ocenę jak na jakiejś cholernej tacy? — pyta mnie, równocześnie zabierając mi kartkę z notatką.

  — Nic już nie rozumiem. — kładę głowę na rozłożonych na stoliku rękach i zamykam oczy. Jestem zmęczona, mózg parował mi jeszcze zanim zaczęliśmy się uczyć, a teraz okazuje się, że wszystko robię nie tak.

  — Wstawaj! — krzyczy nade mną, równocześnie uderzając mnie podręcznikiem w głowę. Podnoszę się powoli i patrzę na niego zmęczonym wzrokiem. — Nie przyszedłem tu po to, żebyś sobie kurwa odpoczywała.

  — Więc jak mam się tego niby nauczyć? — biorę głęboki wdech. Opieram głowę na dłoniach i patrzę na niego uważnie.

  Bakugo jeszcze przez chwilę przegląda notatki Uraraki, a potem odkłada na stolik wszystkie kartki, kładąc je równo na sobie. Wiedziałam, że jest perfekcjonistą.

  — Metod jest dużo. Nie wiem która będzie dla ciebie najskuteczniejsza, więc spróbujemy wielu, jasne? — patrzy na mnie uważnie, a ja przytakuję skinieniem głowy. — I kurwa dobrze, bo i tak nie dałbym ci wyboru. — uśmiecha się wrednie, i choć mam wielką ochotę pokazać mu język, ostatecznie jedynie przewracam oczami. — Wrócimy dwa tematy wstecz. Pojawienie się indywidualności. Bachor świecił, bla bla bla. Jakie są przyczyny wzrostu liczby osób z darami?

  — Przecież nie czytałam tej kartki. Skąd mam to wiedzieć? — jego metoda nauki była co najmniej dziwna. Gdybym znała odpowiedź na każde jego pytanie, nie potrzebowałbym pomocy z nauką. Jaki sens ma przepytywanie kogoś, kto jeszcze niczego się nie nauczył?

  Dodatkowo jego pytanie jest tak odrąbane od reszty, że brzmi jak te zadania matematyczne z memów. "Chłopiec ma cztery jabłka. Jedno zjadł, jedno oddał koledze. Oblicz masę słońca." To wszystko to jakiś nieśmieszny żart.

"Czas w Którym Umierasz" | Bakugo × OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz