III: Piętro 15

387 11 0
                                    

Na Warszawskich ulicach dzień na dobre się już rozpoczął.

Tysiące zafrasowanych twarzy przemieszczało się we wszystkich kierunkach próbując dotrzeć do biurowców w biznesowych częściach miasta.

Laura w ostatniej chwili wskoczyła do metra linii M2 jadącego na Plac Daszyńskiego z częstotliwością kilku minut.

Mimo sporego zapasu czasu, postanowiła zaryzykować połamanie nóg, byle zdążyć na pociąg, który stał właśnie na peronie. Może to zwykły pęd tego miasta, a może stres przed pierwszym dniem pracy. Nie potrafiła wyjaśnić tej decyzji, jednak odetchnęła z ulgą, gdy drzwi metra zamknęły się, a ona była w środku.

Tego dnia miała na sobie różową spódniczkę do połowy uda oraz białą bluzkę. Zwróciła na siebie uwagę kilku kobiet i mężczyzn spieszących się do pracy.

Była godzina 8.31, gdy dotarła do  recepcji Patek Corp. Za biurkiem siedziała młoda dziewczyna. Inna niż ta, którą spotkała ostatnim razem i która pokazała jej tatuaż.

- Dzień dobry, Laura Malinowska. Jestem umówiona z Izą Bielik.

- Na dzisiaj?

Recepcjonistka uniosła brwi.

- Tak, jesteśmy umówione dziś na 9.00.

- To niemożliwe, Izy nie ma - odpowiedziała z serdecznym uśmiechem i zdawało się, że na tej rewelacji zamierza zakończyć rozmowę.

- Nic nie szkodzi, mogę poczekać.

Dziewczyna rzuciła Laurze spojrzenie pełne litości.

- Chcesz tu czekać tydzień? - zapytała rozbawiona.

- Jak to... tydzień?

- Iza dziś wyjechała i nie będzie jej w pracy, tak tu jest napisane - dziewczyna zmrużyła oczy i jeszcze raz sprawdziła kalendarz w komputerze. - Tak, na pewno wyjechała i wróci... w środę.

- Nie rozumiem, jeszcze wczoraj się umawiałyśmy...

- To chyba coś pilnego, bo dopiero dziś rano dostałam w systemie informację, że jej nie będzie.

- A gdzie jest? Może mam do niej dołączyć, może mnie potrzebować.

- We Włoszech – dziewczyna uśmiechnęła się, nie zdając sobie sprawy z zakłopotania Laury - czekaj, właściwie to dopiero leci i teraz powinna być gdzieś... gdzieś nad...

Recepcjonistka starała się wyśledzić w sieci samolot i podać jego lokalizację. Tak, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie.

Laura przestała jej słuchać.

Procesowała w głowie ostatnie informacje. Co miała teraz zrobić? Jak się zachować? Czekać tydzień? Pracować bez Izy? Gonitwa myśli w jej głowie nabierała tempa. Dopiero ponowny głos recepcjonistki zdołał zatrzymać myśli.

- Poczekaj, zadzwonię do kogoś z jej zespołu - dziewczyna po raz kolejny serdecznie się uśmiechnęła i podniosła słuchawkę telefonu stacjonarnego. Laura już dawno nie widziała, by ktokolwiek używał takiego sprzętu.

- Hej Filip, masz chwilę? Jest tu jakaś Laura i czeka na Izę... Tak? Skąd wiesz? Ok, to chodź, czekamy.

Kilka chwil później drzwi windy otworzyły się i wyszedł z nich młodziutki chłopak z wesołym wyrazem twarzy. Miał jasne włosy z grzywką zawijającą się w sprężyste pierścionki. Ubrany był w jeden z tych modnych garniturów z sieciówki w kolorze kawy z mlekiem w ciemnobrązową kratę. Na nogach białe adidasy i brak skarpetek.

Gdy podszedł, by uścisnąć Laurze dłoń, zauważyła, że jest od niej kilka centymetrów niższy. Pewnie gdyby zdjęła obcasy byliby tego samego wzrostu.

KrągOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz