XXI: Krąg

343 21 8
                                    

Las, przez który jechały od dobrych 15 minut, porastały głównie wysokie sosny czarne, zwane również sosnami austriackimi. Podobnych lasów było w okolicy całkiem sporo. Jednak ten różnił się od pozostałych.

Bogaci przedsiębiorcy mieli tu swoje domy, w których odpoczywali, gdy akurat nie byli w pracy lub w międzynarodowych delegacjach.

W przeciwieństwie do pozostałych posiadłości na tej drodze, dom Marii był całkowicie niezauważalny z drogi. Widać było jedynie ogrodzenie, które zniechęciłoby nawet najbardziej upartych akwizytorów, o ile ktoś w ogóle by się tu zapuścił.

Miejsce było z pewnością niegościnne, a liczba przygodnych turystów w tych okolicach równa zeru.

Podjechały pod bramę. Ta natychmiast piskliwie zawyła i włączyła pomarańczowe światło, które zapalało się i gasło przez cały długi czas otwierania bramy. Wcześniej przeszły szczegółową kontrolę. Rejestracja samochodu została sczytana i potwierdzona przez system, a kamery uchwyciły samochód, oraz siedzące w nim osoby i wysłały obraz do Marii, by ta osobiście potwierdziła otwarcie drzwi.

Na podjeździe stało pięć samochodów. Wszystkie, z wyjątkiem jednego, na polskich blachach. Jedynie czerwona Alfa miała rejestrację włoską. Ten samochód znały akurat bardzo dobrze. Zaledwie dwa dni temu stał zaparkowany przed domem Izy. Należał do kobiety, która nie znosiła sprzeciwu, o czym Laura przekonała się bardzo dotkliwie. A teraz same miały gościć w jej domu.

Zaparkowały obok szarego Volvo XC60 i udały się w stronę wejścia.

Wnętrze domu Marii było mniejsze od salonu w posiadłości Izy. Wysoki strop wsparty był drewnianymi belkami, z których zwisały grube, jutowe liny. Na ich zakończeniach przymocowane były nagie żarówki dające przyjemne, żółte światło. W tylnej części pomieszczenia duże, drewniane schody prowadziły na wyższe kondygnacje domu, a w centralnej części salonu znajdował się kominek, i wygodne, skórzane sofy.

- Macie tego samego architekta? - zażartowała Laura.

- Raczej ten sam dobry gust - odparła Iza i rozejrzała się po wnętrzu.

Od ostatniej jej wizyty w tym miejscu, nie zmieniło się tu prawie nic. Rustykalne meble stały dokładnie tam, gdzie ostatnio, ściany pokrywał ten sam ciepły odcień szarości.

Przybyło jedynie kilka nowych obrazów, których, jak domyślała się Iza, autorką była Maria. Znała Marię na tyle, by wiedzieć, że nigdy nie powiesiłaby w swoim domu obrazu żadnego innego artysty, niż ona sama. Nawet, jeśli sam Michał Anioł wstałby z grobu i chciał wynająć akurat jej ścianę na swoją galerię, nie dostałby pozwolenia.

Jeden z obrazów wydał się Izie wyjątkowo ciekawy. Z pewnością wyszedł spod pędzla gospodyni, co do tego akurat Iza nie miała wątpliwości. Obraz wisiał na reprezentacyjnej ścianie salonu i nie przypominał tych, które Maria malowała do tej pory. Iza chciała przyjrzeć mu się z bliska. Zanim jednak  zrobiła krok ku płótnie, zobaczyła Marię idącą w ich kierunku z rękoma szeroko rozłożonymi w powitalnym geście.

- Iza, Laura, tak dobrze was widzieć - powiedziała Maria z uśmiechem i zamknęła je we wspólnym uścisku.

Gdy tylko zdołały się uwolnić, każda dostała kieliszek z winem.

- Włoskie? - zapytała Iza zaciągając się waniliowo-gruszkowym aromatem wina.

- Oczywiście! - Odparła Maria. - To Appius z 2015 roku. Cudowny smak północnych Włoch.

- Klasa - przyznała. - Świętujemy coś?

- Waszą obecność. W końcu przyprowadziłaś nam gościa - powiedziała Maria i przeniosła wzrok na Laurę.

KrągOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz