XIV: Masz ją?

279 11 0
                                    

W Dreźnie zostały na noc.

Wieczorem miasto wydawało się jeszcze piękniejsze, niż za dnia. Budynki nad rzeką Łabą wolno sączyły się przez miasto w odbiciu tafli wody. Dominowały nocną panoramę miasta tak samo, jak Warszawskie zabudowania robią to nad Wisłą.

Kolejnego dnia miały do przejechania jeszcze około 700 km, dlatego obudziły się przed szóstą rano, a już po pół godzinie były gotowe do wyjazdu.

Styl prowadzenia samochodu przez Izę był pewny, choć wskazówka prędkościomierza rzadko schodziła poniżej 180 km/h na niemieckiej autostradzie.

Monotonność drogi i wygodne siedzenie BMW sprawiły, że Laura zasnęła gdzieś na granicy Niemiecko-Austriackiej nie odnotowując specjalnie kierunku, w którym jechały.

- Halo - Iza odebrała telefon na zestawie głośnomówiącym.

Jego dźwięk zdążył nieco wybudzić Laurę z lekkiego snu.

- Dzień dobry Iza, jak podróż? - odpowiedział kobiecy głos po drugiej stronie.

- Właśnie wjechałyśmy do Austrii.

- Masz ją?

- Poczekaj, wyłączę głośnomówiący.

Iza dotknęła ekranu na desce rozdzielczej i przyłożyła telefon do ucha.

Laura mogła teraz usłyszeć jedynie Izę. Ten krótki fragment rozmowy zdążył ją zainteresować. Wiedziała, że to, co mówi kobieta po drugiej stronie słuchawki będzie o wiele ciekawsze. Musiały jej jednak wystarczyć strzępki rozmowy.

- Tak, jest ze mną... Nie, nie dzisiaj... Jestem za nią odpowiedzialna i powiedziałam, że potrzebuje czasu... ja o tym zdecyduję. OK. Do zobaczenia.

- Iza kto to był? - zapytała Laura przecierając oczy po drzemce.

- Nie martw się tym. Poznasz w swoim czasie.

Laura miała wielką ochotę ciągnąć temat dalej, ale widok, który zobaczyła za oknami kompletnie ją pochłonął.

- Jeeezu gdzie my jesteśmy?! - zapytała.

Przykleiła dłonie do szyby, niczym dziecko widzące po raz pierwszy plażę i myślące, że to największa piaskownica świata.

Iza odetchnęła. Naprawdę nie miała ochoty ciągnąć tematu rozmowy telefonicznej. Tym bardziej, że na tym etapie nie chciała przedstawiać Laurze swojego planu wdrożeniowego, który dla niej przygotowała.

- Podoba ci się?

- Żartujesz? Tu jest nieziemsko!

- To Alpy. Jeszcze nie dojechałyśmy do najwyższych pasm, ale i tu robią wrażenie. Zostaniemy tu na trochę. Będziesz mogła nacieszyć się ich widokiem.

Jakiś czas temu zjechały z autostrady i jechały teraz przez tereny, które bardziej można było sklasyfikować do małomiasteczkowych, o ile nie wiejskich. Charakterystyczne dla tego obszaru zabudowania wydawały się być niewielkie w porównaniu z gigantycznymi górami.

Z każdym kilometrem droga stawała się coraz bardziej kręta i stroma.
Pagórki porośnięte świerkowym lasem, stopniowo zmieniały się w góry, a skały wyrastały coraz wyższe i bardziej strome, aż w końcu na horyzoncie pojawiły się szczyty tak wysokie, że na ich wierzchołkach śnieg nigdy nie topnieje.

- Zatrzymamy się tu na moment - zakomunikowała Iza. - Moja dobra znajoma poleciła mi kiedyś wino z tej winiarni. Byłoby żal nie spróbować, nie sądzisz?

BMW wjechało na kamienisty podjazd.

Znalazły się w miejscu, które z pewnością mogłoby pomóc wielu artystom wszelkiej maści w odzyskaniu weny. Dwupiętrową, samotnie stojącą willę ze spadzistym dachem, przed którą stały, porastał winobluszcz, który był w tym miejscu wyjątkowo ekspansywny i gdyby właściciele domu tylko na to pozwolili, pewnie zasłoniłby wszystko, włącznie z oknami.

KrągOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz