XXXIII: Układ

166 17 2
                                    

- Mam ochotę na mięso. Może stek, albo karkówka. Polecasz coś?

Laura gapiła się na twarz mężczyzny myślącego nad wyborem posiłku. Był tym zajęciem bardzo przejęty. Zupełnie, jakby właśnie miał dokonać najważniejszej decyzji w swoim życiu.

- Tak, porządny kawał mięsa i może jakaś sałatka. Trochę witamin nie zaszkodzi, tym bardziej, że mamy stresującą robotę. Co, Laura?

Spojrzał na nią z ciekawością. Przenikliwość jego szarych oczu czuła aż pod skórą.

- Piotr, co ty tutaj robisz? - zapytała wreszcie.

- Jem z tobą lunch. Trochę głupie pytanie, nie sądzisz? Poza tym, mamy ważną sprawę do załatwienia.

Nachylił się nad stołem i wyciągnął ręce do przodu. W tej pozycji zajmował jej przestrzeń osobistą prawie tak dobrze, jak robiła to Iza. Tylko czego do licha mógł od niej chcieć. Wiedziała, że on i jej szefowa blisko współpracują. A nawet bardzo blisko biorąc pod uwagę to, jak zachowywali się na bankiecie. Nie była pewna co dokładnie ich łączy, ale zdążyła go znielubić.

- Tak? Niby jaką sprawę chciałbyś ze mną załatwić?

- Musimy zdecydować Laura. Tylko skup się, bo to ważna decyzja.

Cofnęła ręce, w których trzymała menu, aby przypadkiem nie zetknęły się z jego dłońmi, którymi wcześniej bezczelnie obejmował jej szefową. Czuła, że właśnie o Izę może mu chodzić. Może widział je razem, jest zazdrosny i każe jej trzymać się z dala od niej. Dupek myśli, że jest nie wiadomo kim i może zastraszać młodą asystentkę.

- A więc słucham, co to za ważna decyzja, którą musimy podjąć?

- T-bone, czy portehouse?

- Co? - wypaliła zaskoczona.

- Masz rację, to przecież jasne. Dwa razy T-bone koniecznie z jakąś zieleniną na boku - powiedział do kelnerki i puścił jej oko. Zareagowała przewróceniem oczami.

- Miałam raczej ochotę na sałatkę - rzuciła niezadowolona.

- Daj spokój. Objęłaś właśnie męskie stanowisko, musisz porządnie zjeść.

- Tylko na zastępstwo. A poza tym, skąd wiesz?

To jasne, że wiedział od Izy. Pewnie przez cały czas, kiedy ona naiwnie wierzyła, że ma Izę na wyłączność, on trzymał rękę na pulsie. Może nawet to przez niego Iza w ostatnim momencie przerwała jej włączenie do Kręgu. Nienawiść do tego człowieka urosła w niej jeszcze bardziej. Z jego wyglądem, pewnością siebie i pozycją zawodową mógłby mieć każdą. A on ze wszystkich kobiet na świecie chciał jej zabrać akurat Izę.

- Mała, ja wiem o wszystkim.

Sytuacja stawała się coraz gorsza. Iza zniknęła gdzieś, zostawiając jej na głowie zarządzanie departamentem, o czym nie miała zielonego pojęcia, przyjaciółka się do niej nie odzywała, a do tego ten bezczelny dupek pojawił się znikąd i właził w butach do jej życia.

- Tak się składa, że ja też o wszystkim wiem. Widziałam jak na bankiecie lepiłeś się do niej. Jednak nie jesteś aż tak dobrze poinformowany, jak Ci się wydaje, bo tak się składa, że Iza wybrała mnie. To mnie zabrała...

- Na ceremonię - uciął. - Trudno byłoby, żebym tam z wami był. Z tego co wiem, mężczyźni nie mają wstępu do Kręgu. A ja, jak sama widzisz, jestem mężczyzną. Jeśli nie wierzysz, mogę ci to udowodnić.

Mówiąc to bezczelnie sprzedał jej pewny siebie uśmiech.

Kelnerka przyniosła dwa talerze z taką samą zawartością. Kawał niemal surowego mięsa pachniał zaskakująco dobrze.

KrągOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz