XIX: Laleczka

377 19 2
                                    

W sypialni, która dotychczas była jej królestwem i do której wstępu nie miał nikt poza nią, zobaczyła swoją byłą mentorkę.
Maria siedziała na jej łóżku, a przy jej nodze, na podłodze, klęczała Laura.

Relacje, w których jedna strona jest uczniem, a druga mentorem, trwają zazwyczaj w niezmienionej postaci nawet, kiedy uczeń dorasta. Była uczennicą Marii odkąd ta przygarnęła ją w czasach młodości. I była nią teraz, stojąc w we własnym domu jak w obcym. Maria dominowała przestrzeń gdziekolwiek się pojawiła.

Lecz teraz Iza nie potrafiła zaakceptować sytuacji, na którą patrzyła. Ktoś odebrał jej Laurę, wszedł w butach w jej życie.

- Wszystko w porządku, mała? - zapytała Iza z największym spokojem, na jaki było ją stać w tej sytuacji.

Laura klęczała obok łóżka, ręce miała splecione za plecami. Miała na sobie koszulkę nocną. Jej włosy były mokre i zaczesane do tyłu, jakby dopiero je umyła. Nie były zaplecione w warkocz, ale w tej sytuacji Izie zupełnie to nie przeszkadzało. Najważniejsze, że Laura nie była ranna. A przynajmniej nie tak, jak mogła wskazywać burgundowa plama na dywanie, którą zauważyła wchodząc do domu.

Patrząc na swoją podopieczną, Iza zastanawiała się co tak naprawdę kryje się w głowie Laury. Musiała przejść przez piekło i spotkać tam wszystkie demony, które nawiedzały ją przez całe życie. To one zaprowadziły ją do miejsca, w którym zamiast ciepłej posadki w jakiejś warszawskiej korporacji, klęczy w domu swojej szefowej.

- Lauro, spójrz na mnie.

Złapała na podbródek dziewczyny i pociągnęła w górę.
Bała się, że gdy wróci, zobaczy w Laurze strach, lub co gorsze, obłęd. Modliła się, by tak nie było i została wysłuchana. Jednak spokój, który zastała, niepokoił ją jeszcze bardziej.

- Wszystko w porządku? – zapytała.

- Mhm – dziewczyna wymamrotała cicho.

- Była bardzo grzeczną dziewczynką. Musi odpocząć - wtrąciła Maria.

Iza niemalże zapomniała o jej obecności. Mimo, że jej była mentorka cały czas siedziała obok nich na łóżku, całą uwagę skupiła na Laurze i na tym, żeby odpowiednio się nią zaopiekować.

- Chodź, porozmawiamy - powiedziała Maria do Izy.

- Zostaniesz tu Lauro? Połóż się, zaraz do Ciebie wrócę.

Wyszły z pokoju zostawiając Laurę samą. Zeszły na dół. Przez długą chwilę jedynym dźwiękiem słyszalnym w domu był wydobywający się z głośników blues. Iza toczyła walkę ze swoimi myślami. Jej umysł płonął pytaniem, które dręczyło ją od chwili, gdy zobaczyła Laurę klęczącą w sypialni. Co się wydarzyło przez te kilka godzin.

- Bałam się, że to...

- Krew? - dokończyła Maria.

Obie patrzyły na burgundową plamę na podłodze. W innych okolicznościach byłaby zła na Marię o pozostawienie bałaganu w jej domu, ale teraz czerwone wino na dywanie było miłym zwrotem akcji.

- Nie wiem dlaczego tak pomyślałam. Bałam się o nią.

- Niepotrzebnie. Twoja Laura jest bardzo temperamentna. Musiałam się bronić przed latającymi kieliszkami.

- Laura rzucała kieliszkami? Dlaczego?

- Miło, że pytasz, nic mi nie jest. Wyszłam z tego bez draśnięcia. A odpowiadając na twoje pytanie... nie spodobało jej się, że traci kontrolę.

- Przecież ona uwielbia tracić kontrolę.

- To prawda. Ale ma w sobie bardzo dużo lojalności. Wobec ciebie, Iza. I nie spodobała jej się moja obecność.

KrągOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz