mama i dziadek

1.1K 33 11
                                    

Dzisiaj jest piątek jednak nie idę do szkoły bo się źle czuję.Od rana boli mnie brzuch i głowa mam też lekką gorączkę.Mama powiedziała że jak do jutra mi nie przejdzie to pójdziemy do lekarza.

Napisałem kolegom że mnie nie będzie bo jestem chory. Leżałem na łóżku i patrzyłem w sufit. Z transu w jaki wpadłem wyrwał mnie chuk. Szybko wstałem i pobiegłem zobaczyć co się stało. W kuchni znalazłem leżącego na podłodze dziadka. Z jego głowy leciała krew.

Zadzwoniłem na pogotowie karetka miała przyjechać za 20 minut. Nagle dziadek otworzył oczy i na mnie spojrzał. Podniósł rękę i starł łzy które płynęły mi po policzku.

- Nie płacz Tonuś. Wszystko będzie dobrze.

Po tych słowach zamknął oczy a jego klatka piersiowa przestała się unosić. Zacząłem go reanimować. Płakałem jeszcze bardziej ale nie traciłem nadziejo a może po prostu nie chciałem dopuścić do siebie myśli że mogę go stracić. Że nie usłyszę więcej jego głosu.

To dlatego jak ratownicy mi powiedzieli że nie mogą już nic zrobić zacząłem krzyczeć że to nie prawda że to tylko żart.

Po 1 reanimacji mój dziadek zmarł. A ja siedziałem na kanapie i czekałem aż mama wróci z pracy. Nie mówiłem jej wcześniej co się stało. Nie chciałem jej martwić.

Jak tylko usłyszałem dzwonek do drzwi pobiegłem je otworzyć. Myślałem że to mama zapomniała kluczy lub jak zwykle nie może ich znaleźć w torebce.

Jednak to co zobaczyłem sprawiło że nogi wrosły mi w ziemię. Przed drzwiami stał policjant z opieką społeczną.

- Dzień dobry. Ty jesteś Tony?

- Tak - odpowiedziałem drżącym głosem.

- Przykro mi to mówić ale twoja mama nie żyje.

- Co..jak to - nie mogłem w to uwierzyć to nie może być prawdą przecież dopiero co na moich oczach zmarł dziadek.

- Wjechał w nią pijany kierowca. Zmarła na miejscu.- z moich oczu płynęło teraz morze łez. Ale jednopytanie mnie nurtowało. Postanowiłem je zadać.

- To z kim ja teraz zamieszkam? Trafię do sierocińca?

- Nie twój najstarszy brat cię adoptował. Za 3 dni lecisz do Pensylwanii. Idź się spakuj.

- Dobrze.

Pov. Vincent.

Pracowałem kiedy zadzwonił mój telefon. Wyświetlił mi się numer z Polski. Odebrałam.

- Dzień dobry czy dodzwoniłam się do Vincenta Moneta?- zapytała jakaś kobieta.

- Tak- odpowiedziałem moim zimnym głosem.

- Pański brat stracił dzisiaj mamę i dziadka. Chce pan go adoptować? Jeśli nie trafi do domu dziecka.

- Tak adoptuje go. - powiedziałem bez zastanowienia.- Może mi pani przesłać jakieś jego zdjęcie, imię i na co jest uczulony?

Nie czekając na odpowiedź napisałem do Willa żeby do mnie przyszedł bo muszę mu coś powiedzieć. Po 2 minutach już wchodził do mojego gabinetu.

- Coś z organizacją?

- Nie.

- To w takim razie co się stało?

- Mamy brata. Jego mama i dziadek dzisiaj zmarli.

- Czekaj jak to mamy brata ? Co z nim teraz będzie?- zapytał zmartwiony.

- Zamieszka z nami. Za 3 dni przyjeżdża.

- Trzeba powiedzieć reszcie.- jak tylko Will to powiedział napisałem wiadomość na grupie rodzinnej

Od Król Vincent 1
Za 3 minuty w salonie. Chce wszystkich widzieć muszę wam powiedzieć coś ważnego.

Zeszłem wraz z Willem do salonu a tam już wszyscy czekali.

- Co jest takiego ważnego żeby robić zebranie rodzinne w piątek o 16?- zapytał zirytowany Shane.

- Gdyby to nie było ważne to bym was nie wołał - celowo zrobiłem chwilę przerwy - mamy młodszego brata.

- Co.. żartujesz prawda? - Dylan patrzył na mnie jakbym miał dodatkowe ręce.

-A wyglądam jakbym żartował? - odpowiedziałem pytaniem - dzisiaj stracił mamę i dziadka. Teraz to ja jestem jego prawnym opiekunem...

- Ale wyślesz go do szkoły z internatem prawda? - zapytała Hailie nie dając mi dokończyć.

- Oczywiście że nie - powiedział za mnie Will - w końcu to nasza rodzina.

- Żadna rodzina.

- Właśnie. My go nawet nie znamy. - poparł Shane'a Dylan.

- Jest naszym bratem i tyle macie to zaakceptować. Za 3 dni tutaj przyjedzie. Nie zdiwcie się jak czasem powie coś po polsku bo wcześniej mieszkał w Polsce. Zrozumieliście?

- Tak. a w ogóle to jak on ma na imię?

- I ile ma lat? - w sumie to Shane i Hailie zadali dobre pytania. Odpowiedziałem patrząc w wiadomość od pani z opieki społecznej

- Tony i ma 14 lat.

- Masz może jakieś jego zdjęcie?

- Tak już wam pokazuje - powiedziałem po czym podałem telefon że zdjęciem rodzeństwu.

- Tak już wam pokazuje - powiedziałem po czym podałem telefon że zdjęciem rodzeństwu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- W sumie jest nawet podobny do Shane'a - stwierdziła Hailie. Jeszcze chwilę pogadaliśmy i wszyscy rozeszli się do swoich zajęć.

Najmłodszy z rodzeństwa.  Tony MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz