Wina

751 24 6
                                    

Pov. Shane.
Minęło już 12 godzin a młody dalej się nie obudził. O 22 Vincent napisał do Willa że spotkanie się skończyło. Will do niego zadzwonił że jesteśmy w szpitalu. Przyjechał po chwili. Złamał bardzo dużo przepisów i nie wyglądał na kogoś kto się tym przejmuje. Wziął Dylana na 2 godzinną rozmowę. Od kad wrócił nie odebrał żadnego ze swoich ważnych telefonów. Vince załatwił z lekarzami że jak tylko Tony się wybudzi zabieramy go do domu.

Powoli mam już dość tej szpitalnej sali. Siedziałem tu tylko że względu na brata. Martwiłem się o niego.

Czekamy tylko na to aż otworzy oczy. Dylan chyba uświadomił sobie że gdyby nam powiedział to by mogło się inaczej skończyć. Vincent cały czas siedział i patrzył na naszego najmłodszego brata. Jeśli się nie mylę to w jego spojrzeniu można było zobaczyć troskę. Minęła kolejna godzina. Hailie nie wytrzymała i zapytała Dylana:

- Nie mogłeś nam powiedzieć że mieliście wypadek. Nawet jak sprawdziłeś że nic mu nie jest to mogłeś nam powiedzieć.

- Problem w tym że ja tego nie sprawdziłem. - nie mogłem uwierzyć w to co powiedział Dylan.

- Jak to nie sprawdziłeś?

- Zapomniałem..

- Gdybym nie weszła do jego pokoju to nawet byśmy nie wiedzieli że coś mu jest. Mógłby umrzeć i to przez ciebie!!

- Wiem że to moja wina!!

Też chciałem coś krzyknąć ale poczułem jak ręka brata delikatnie zaciska się na mojej. Spojrzałem na niego. Mrużyl oczy od słońca które go raziło. Reszta dalej się kłóciła. Wiedziałem że Toniemu to przeszkadza więc krzyknąłem:

- Zamknijcie się już. Niech ktoś zasunie te zasłony.

Jak na zawołanie wszyscy ucichli. Hailie zasłoniła okno i zobaczyła jak Tony otwiera oczy.

- Tony !! Obudził się.

Vincent poszedł po lekarza który zabrał młodego na badania. Po 30 minutach wrócili.

- Możecie go zabrać do domu tylko żeby nie biegał i żadnej siłowni.

Zgodziliśmy się od razu. Chciałem pomóc mu iść ale Will to robił więc ja poszłem za nimi. Wsiadłem do czarnego Jeepa. Siedziałem z tyłu obok Toniego a Will kierował. Było prawie tak jak wcześniej.Jedyna różnicą było to że teraz jechała z nami Hailie. Zajechaliśmy do domu pierwsi. Poszłem z młodszym rodzeństwem do kuchni.

Eugenie podała nam obiad. My jedliśmy kurczaka i frytki a Tony jakaś zupę.

Ja zdecydowanie wolałem mój obiad i Tony chyba też bo po chwili zapytał naszego najstarszego brata

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ja zdecydowanie wolałem mój obiad i Tony chyba też bo po chwili zapytał naszego najstarszego brata

- Czemu ja mam zupę?

- Bo przez pierwsze 3 dni po operacji nie możesz jeść niezdrowych rzeczy.

- Hej no przynajmniej jesteś w domu a nie szpitalu.

- Ale to nie fair.

Reszta obiadu minęła nam w ciszy. Ja poszłem z Hailie przygotować salon do filmu który mieliśmy potem oglądnąć. W tym czasie z tego co wiem Dylan poprosił Toniego o rozmowę.

Pov. Dylan.
Zapytałem Toniego czy że mną chwilę porozmawia. Zgodził się choć widziałem że robi to nie chętnie. Poszliśmy do mojego pokoju.

- O czym chciałeś porozmawiać?

- Przepraszam.

- Co? - wydawał się zdziwiony może to dlatego że po raz pierwszy go przepraszam - ty mnie przepraszasz ?

- Tak. Powinienem był sprawdzić czy coś ci się stało. To moja wina że wylądowałeś w szpitalu.

- Trudno. Było minęło przecież nic się nie stało.

- Na pewno?

- Tak a teraz choć obejrzeć z nami bajkę.

Poszliśmy razem do salonu gdzie ogladnelismy wszystkie części aut. Mniej więcej w połowie dosiedli się do nas Will i Vincent. Tak spędziliśmy resztę dnia leżąc na kanapie. Pozostałe dni w tym tygodniu wyglądały podobnie.Wtedy nikt nie pomyślał że tyle się wydarzy.

Jak myślicie co się stanie?

Ocena
Propozycje

Najmłodszy z rodzeństwa.  Tony MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz