Przed oczami miałem ciemność. Słuchałem głosów rodzeństwa. Mówili coś o tym że minęły już 2 dni i dalej się nie obudziłem. Vincent z Willem podobno rozstrzelali tamtych ludzi.
Śmieszne było to że oni myśleli że ja ich nie słyszę a słyszałem i to bardzo dobrze. Od dobrych 10 minut próbowałem otworzyć oczy lub się odezwać niestety mój organizm nie współpracował.
Teraz akurat w mojej sali była względna cisza. Vincent i Will poszli rozmawiać z lekarzami a Shane po jedzenie. Dylan był w kiblu. Ze mną została Hailie. Płakała cicho .
- Obudź się Tony. Tęsknię za tobą i Shane też. Ogladniemy każdą bajkę jaka będziesz chciał tylko się obudź.
Otworzyłem oczy. W końcu się udało. Moje szczęście nie potrwało jednak długo bo w tej sali było tak strasznie jasno że od razu je zamknąłem.
Jak oswoilem wzrok z jasnością która tu panowała do sali wszedł Shane z jedzeniem i Dylan z piciem. Na razie nie zauważyli że się obudziłem.
Miałem się odezwać ale do sali wszedł Vince z poważną miną a za nim smutny Will.
- Lekarze nie wiedzą jak to się stało ale Tony zamiast leków które miał dostawać otrzymał silne usypiajace to dlatego nadal się nie obudził.
- I co teraz?
- Osoby za to odpowiedzialne stracą pracę a ja zadbam o to by tak szybko nowej nie znalazły.
- A co będzie z młodym?
- Jeszcze nie wiemy kiedy się obudzi. Może w każdej chwili. Zjedzcie obiad.
Wszyscy zaczęli jeść. Ja w sumie też byłem głodny. Dylan miał frytki które tak ładnie pachniały.
- Daj trochę tych frytek też jestem głodny - jak na zawołanie wszyscy zaczęli na mnie patrzeć.
- Idę po lekarza. Trzeba cię zbadać. - cały Vince.
- Kiedy się obudziłeś?
- Chwilę temu. To mogę te frytki?
- Nie są moje.
- Po 2 ciebie najpierw musi zbadać lekarz.
- No Will od frytek jeszcze nikt nie umarł a z głodu ludzie giną codziennie. Jak umrę to będziecie do końca życia żyć z myślą że to wasza wina bo nie daliście mi frytek. A ja już od 3 dni nic nie jadłem.
- Człowiek może nie jeść 2 tygodnie.
- No widzisz. Nie umierasz nie dostaniesz moich frytek.
- Ale ja jestem głodny.
- Życie chłopczyku.
- Nie lubię was.
- Ale mnie kochasz... Prawda? - Vincent i takie pytanie.. ktoś go chyba podmienił.
- To zależy czy mogę frytki...
- Możesz dopiero po badaniach.
- No okej.
20 minut później siedziałem na łóżku i zajadalem się frytkami Dylana.
- Anthony będzie mógł wrócić do domu jutro jak będzie się dobrze czuł. Jednak ma się oszczędzać i zalecał bym żeby więcej jadł bo jego masa jest niewielka.
- Dobrze dopilnujemy tego.
- Potrzebuję najstarszego z was muszę z nim porozmawiać o błędzie który został popelniony.
- Już idę. Nie po zabijajcie się jak mnie nie będzie.
- Dobra no nic nam nie będzie
Jak tylko Vince wyszedł Will poszedł odwieźć Hailie do domu a Shane był nie wiem gdzie. To oznaczało że ja zostałem sam z Dylanem i wcale się z tego nie cieszyłem.
- Przepraszam. - powiedział nagle mój wredny brat.
- Ale za co ?
- Gdybym nie przespał się z ich siostrą to by cię nie porwali.
- Nie mogłeś wiedzieć że to się tak skończy.
- Mogło ci się coś stać...
- Ale nie stało.
Jak wrócę do domu to muszę w kalendarzu zapisać że Dylan mnie przeprasza. No właśnie kiedy ja wrócę do domu? Jak przyjdzie Vince to muszę go o to zapytać.
- Dobra daj mi trochę tych frytek też jestem głodny.
- Nie ma mowy.
- Co wy tu robicie? Gdzie reszta? - wow to Vince nie wie wszystkiego.
- On nie chce mi oddać moich frytek a Will pojechał odwieźć Hailie do domu. Shane poszedł do kibla i jeszcze nie wrócił.
- Jak wróci to powiedz mu że chce z nim porozmawiać w bibliotece...
- Ale tu nie ma biblioteki.
- Jak wrócimy do domu.
- A kiedy ja wrócę do domu - proszę dzisiaj mi się nie chce tu siedzieć to straszna nuda.
- Jutro jak będziesz się dobrze czuł. Zostanę z tobą na noc. - nudaaaa.- żeby ci się nie nudziło masz szkicownik. Ja muszę jeszcze odebrać ważny telefon.
- Okej.
Vincent wyszedł a ja wziąłem szkicownik i zacząłem rysować. Dylan cały czas patrzył mi przez ramię co szkicuje i próbował zgadnąć
- Drzewo, koń, krowa, dom, kościół.
- Dylan głupi jesteś przecież to ruiny zamku. Zajebisty ten rysunek.
- Ty się tak nie ciesz bo jak wrócimy do domu to Vincent chce z tobą porozmawiać w bibliotece.- To prawda młody?
- Tak.
- A kiedy wracasz?
- Jutro.
- To zrobimy sobie z Hailie maraton filmowy. Pa młody bo nie chcę spotkać Vinca
- Pa
Nie miałam pomysłu na ten rozdział więc przepraszam że taki nudny no ale przynajmniej jest. Niech każdy komu chociaż trochę się podoba napisze komentarz lub zagłosuje.
CZYTASZ
Najmłodszy z rodzeństwa. Tony Monet
FanfictionA co gdyby Hailie była bliźniaczką Shane'a a Tony byłby najmłodszy? Jednego dnia jego życie się zmienia. Jednego dnia traci mamę i dziadka. Dowiaduje się że ma czterech starszych braci Vincenta, Willa,Dylana i Shane'a oraz starszą siostrę Hailie. Cz...