- Dylan Monet za 5 minut widzę cię w bibliotece i lepiej dla ciebie żebyś się nie spóźnił.
Zanim mój wredny brat zdążył coś odpowiedzieć Vinca już nie było.
- Jezu no ja dzisiaj pół dnia spędzę w bibliotece i gabinecie.
- Co się stało? Czemu te poduszki leżą w przejściu? - Will co za wyczucie.
- Robilibyśmy wojnę na poduszki..
- Ale Dylan postanowił zepsuć nam zabawę..
- I rzucił tymi poduszkami..
- Miał pecha bo trafił nimi w Vinca.. - pierwszy raz widzę żeby bliźniaki byli do siebie tak podobni.
- No to faktycznie. Ja na twoim miejscu już bym się modlił
- Jak coś to co miesiąc będę ci zanosiła świeże kwiaty na grob.
- Dzięki Hailie to pocieszające.
Dylan udał się do biblioteki gdzie pewnie już czekał na niego najstarszy brat a my poszliśmy naszykować kolację.
Jako że moje rodzeństwo mogło by chyba wodę spalić to ja wziąłem się za robienie ciasta na gofry a oni tylko podawali składniki.
Po 20 minutach postawiliśmy na stole talerz z górą gofrów które Hailie przyozdobiła bitą śmietaną i owocami. Nie musieliśmy długo czekać na resztę bo nim zdążyliśmy posprzątać oni już weszli do kuchni.
Nie wiem jak moje rodzeństwo to robi ale oni zjedli 40 gofrów w niecałe 5 minut.
- Kto zrobił te gofry?
- Tony
- Brawo wyszły ci bardzo dobre. Moglibyście się nauczyć od młodszego brata.
- Ale to trudne
- Ty sam też nie umiesz gotować.
- Ale podstawy umiem a wy nie wiedzieliscie że patelnia zostawiona na gazie się spali.
- Wiedzieliśmy po prostu o niej zapomnieliśmy - mało prawdopodobne Dylan naprawdę.
- Vince oglądniesz z nami coś potem.
- Nie mam czasu w organizacji jest teraz dużo pracy.
- No prosimy tylko 1 film - Shane mówiąc to zrobił oczy takiego szczeniaczka. Na Vinca chyba to nie podziałało bo odpowiedział mu:
- Za godzinę mam spotkanie i nie wiem kiedy się skończy więc nie ogladne z wami. Spędzcie ten czas wspólnie beże mnie. Tylko nie zróbcie znowu czegoś głupiego.
- Dobrze. - odpowiedzieliśmy wszyscy razem.
Jak tylko najstarszy brat pojechał. Shane zaczął wyciągać zapasy przekąsek. Muszę się go kiedyś zapytać jak on to wszystko mieści.
- Dobra to gdzie oglądamy bo nie wiem gdzie mam to zanieść.
- U Toniego.
Pół godziny później na podłodze obok mojego łóżka leżały tony przeróżnych slodyczy. Było ich tak dużo że Will miał problem z wejściem do pokoju.
- To co oglądamy? - zapytał jak w końcu udało mu się dojść do łóżka.
- Noc żywych trupów.
- Czy to na pewno jest film dla dzieci?
- Will ja nie jestem dzieckiem.
- Jesteś.
- Nie.
- Tak.
- Okej chłopaki możecie się tak kłócić lub po prostu obejrzymy ten film a potem możemy oglądnąć jakaś bajkę.
Jak dla mnie film który wybrał Dylan nie był straszny ale Hailie chyba miała inne zdanie na ten temat. Mniej więcej od połowy filmu cały czas przytulała się do Shanea.
Tak jak powiedziała siostra potem włączyliśmy bajkę. Jako że to właśnie ona bała się najbardziej pozwoliliśmy jej wybrać co było złym pomysłem bo włączyła roszpunkę.
Jak leciała jedna z bardziej znanych piosenek tego filmu Dylan zaczął śpiewać. Nie dość że strasznie fałszował to jeszcze skakał po moim łóżku. Pewnie robił by to dalej ale w połowie refrenu rozległ się trzask. Łatwo się domyślić że to było moje biedne łóżko które nie wytrzymało ciężaru tyłu osób i jeszcze tej skaczącej kupy mięśni.
- Złamałeś mi łóżko.
- No wiem przecież. Nie planowałem tego. No nie złość się.
- Vincent nas zabije jak się o tym dowie.
- Musimy coś zrobić żeby się nie dowiedział.
- Masz jakiś pomysł Will?
- Zamienimy te łóżko z jednym z pokoju gościnnego.
- A jak Vince zobaczy ?
- To zwalimy wszystko na Dylana.
- Przecież to nie moja wina.
- To ty skakałeś mi po łóżku .
- Dobra weźmy się lepiej do pracy bo Vincent zaraz wróci.
Mieliśmy kupę szczęścia bo jak tylko skończyliśmy te drobne zmiany do domu wszedł Vincent. Pierwsze co zrobił to przyszedł do mojego pokoju i powiedział:
- Jutro wszyscy macie wolne więc możemy teraz jeszcze coś obejrzeć pod warunkiem że jutro ta podłoga będzie lśnić.
- Oczywiście dziadku Vince.
- Tak będzie.
- A wy pomożecie bratu go posprzątać.
Tym razem film wybierał Vincent i skończyło się na tym że ogladnelismy 60 minut. Było mało miejsca bo to łóżko było mniejsze i musiałem leżeć przytulony do Willa. Moje wspaniałe rodzeństwo musiało to oczywiście skomentować.
- Chłopczyku jak się boisz to trzeba było powiedzieć włączyli byśmy jakąś świnkę Pepe czy coś.
- Haha bardzo śmieszne. Ja się nie bałem tu po prostu nie ma miejsca.
- Tłumacz to sobie jak chcesz ją i tak wiem swoje.
- Wszyscy do spania. Jutro o 9 chce widzieć was wszystkich w garażu.
- A jak ktoś się spuzni to co ?
- Jak chcesz się przekonać to się spóźnij.
- A gdzie jedziemy - miałem zadać to samo pytanie Hailie.
- Niespodzianka. Ubierzcie się normalnie.
Jezu ktoś chyba Vinca podmienił on ma wolne i jeszcze jedzie z nami na wycieczkę niespodziankę. Ja w to nie wierzę to na pewno tylko sen z którego za chwilę się obudzę a mój najstarszy brat znowu będzie jak pracująca góra lodowa.
CZYTASZ
Najmłodszy z rodzeństwa. Tony Monet
FanfictionA co gdyby Hailie była bliźniaczką Shane'a a Tony byłby najmłodszy? Jednego dnia jego życie się zmienia. Jednego dnia traci mamę i dziadka. Dowiaduje się że ma czterech starszych braci Vincenta, Willa,Dylana i Shane'a oraz starszą siostrę Hailie. Cz...