Nie wiem ile tak siedziałem i płakałem. Wiem że po jakimś czasie ktoś zapukał do mojego pokoju i nie czekając na pozwolenie otworzył z impetem drzwi. Mocno uderzyły mnie w głowę. Miałem mroczki przed oczami. Po policzku płyneły mi teraz łzy mieszające się z krwią.
Pov. Shane
Szłem do pokoju młodszego brata. Nie mogłem uwierzyć że Dylan naprawdę powiedział mu coś takiego. Przecież my go nawet nie znamy. Dla niego ta sytuacja jest jeszcze cięższa niż dla nas w końcu on stracił dotychczasową rodzinę. Było mi też głupio bo jest tu od 6 godzin a ja jeszcze go nie widziałem. Chciałem z nim obejrzeć film żeby poprawił sobie humor. Zastanawiałem się co ja lubiłem oglądać w jego wieku i nieprzemyślalem skutków mojego wtargnięcia do jego pokoju.
Kiedy wszedłem do środka nigdzie go nie widziałem. Już miałem wychodzić gdy zauważyłem skuloną postać siedzącą obok drzwi. Miałem nadzieję że zdążył się odsunąć i że go nie uderzyłem . Szybko odłożyłem rzeczy które trzymałem i podszedłem do brata.
- Cholera - powiedziałem gdy zobaczyłem krew płynąca mu po lewym policzku - Vincent mnie zabije. Hej Tony przepraszam ja nie chciałem.
Zadzwoniłem do Hailie i poprosiłem żeby przyszła do pokoju naszego brata. Była lepsza ode mnie w pierwszej pomocy więc będzie wiedziała co robić.
- Shane co się stało? Co mu jest? To Dylan?- podeszła do Toniego i zaczęła oglądać jego ranę - pójdź po Willa albo Vinca te ranę trzeba zszyć.
Pobiegłem do kuchni skąd było słychać odgłosy klutni mojego starszego rodzeństwa.
- Will chodź szybko do pokoju Toniego. To był wypadek ja nie chciałem...
Starsi oprócz Dylana który dalej pił swoją kawę nie czekając aż skończę mówić pobiegli do jego pokoju. Ja sam też się tam udałem. Weszłam gdy Vince mówił
- Jadę z nim do szpitala. Jak wrócę opowiesz mi jak to się stało.
Kiedy wyszli ja starłem krew z podłogi i drzwi a potem poszłem porozmawiać z Willem.
Pov. Vincent
Jechałem właśnie z Tonym do szpitala. On patrzył na mnie jakbym był zagadką. No tak on nawet nie wie jak mam na imię. Już otwierał buzię żeby pewnie o to zapytać ale wyprzedziłem go.
- Vincent. Ten w kuchni to był Dylan a w pokoju Shane. Hailie i Willa już znasz.
- Tak. Gdzie jedziemy?
- Do szpitala.- popatrzył na mnie zdziwiony.
- Po co? Nic mi nie jest.
- Te ranę trzeba zszyć i możesz mieć wstrząs mózgu.
- Czemu w ogóle się mną przejmujesz ? Ja wam tylko przeszkadzam.
- Nie mów tak Tony Dylan tak powiedział bo dla niego to też jest trudne. Wydaje mu się że to nie fair że z tobą rozmawiamy. On po prostu zapomina że dla ciebie to co się ostatnio wydarzyło jest jeszcze trudniejsze niż dla niego.
- Ale on mnie nienawidzi...
- Na pewno nie. Daj mu czas a zobaczysz że się zmieni.
- No okej.
Dojechaliśmy do szpitala. Od razu zaprowadziłem brata na SOR gdzie ominelismy kolejkę. Ludzie patrzyli na mnie trochę źli no ale trudno ją nie będę czekał pół dnia.
Lekarz wziął Tonyego na badania. Pół godziny później przyszedł i powiedział że mój brat jest teraz na szyciu tej głowy. Ma lekki wstrząs mózgu ale nie musi zostawać w szpitalu. Za 3 dni mieliśmy przyjechać na ściągnięcie szwów.
- Tony jako że teraz z nami mieszkasz to powiem ci o zasadach w naszym domu. - pokiwal głową na tak a ja mówiłem dalej - przede wszystkim nie wolno ci chodzić po skrzydle pracowniczym, po zmroku wypuszczane są psy więc nie wychodz. O swoich wyjściach masz mnie zawsze wcześniej informować. Żadnych używek. Do szkoły będziesz jeździć z jednym z braci. Czy te zasady są dla ciebie jasne ?
- Tak.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Po powrocie Tony poszedł do swojego pokoju. Shane wytłumaczył mi co się stało i powiedział że idzie z nim porozmawiać.
Pov . Tony
Po powrocie do domu przebrałem się i napisałem do znajomych z Polski. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałem ciche wejść i zobaczyłem Shane'a trzymał coś w ręce ale nie widziałem co.
- Cześć Tony. Przepraszam nie chciałem cię uderzyć tymi drzwiami...
- Jest spoko przecież nie wiedziałeś że tam jestem.
- Na pewno okej? - zapytał patrząc na mnie wzrokiem takiego dziecka.
- Pewnie. Co tam masz? - Byłem ciekaw i chciałem to wiedzieć.
- Przyniosłem ci żelki na przeprosiny ale nie wiem jakie lubisz więc kupiłem ci parę smaków.
Po tych słowach podszedł i wysypał żelki z jakiejś reklamówki na moje łóżko.
Szybko znalazłem moje ulubione i mu je pokazałem.- To są moje ulubione. Nie musiałeś mi ich w ogóle kupować. Nie byłem na ciebie zły.
- Ale chciałem. Oglądamy coś?
- Możemy.
- Mogę zapytać Hailie czy też chce.
- Tak.
Shane napisał coś na telefonie i za chwilę do pokoju weszła moja siostra.
- To co oglądamy?
Ogladnelismy wszystkie części Hobbita. Zrobiliśmy małą wojnę na żelki. Około 23 moje rodzeństwo wyszło a ja wziąłem prysznic przebrałem się i trochę porysowalem nie podobał mi się jednak efekt końcowy no ale trudno. Teraz nie mam już gdzie rysować ale rodzeństwa nie poproszę bo i tak nie wychodzi mi to ładnie. Poszłem spać. Zapomniałem jednak schować szkicownik i to był mój błąd.
Jakie są wasze ulubione żelki?
CZYTASZ
Najmłodszy z rodzeństwa. Tony Monet
FanfictionA co gdyby Hailie była bliźniaczką Shane'a a Tony byłby najmłodszy? Jednego dnia jego życie się zmienia. Jednego dnia traci mamę i dziadka. Dowiaduje się że ma czterech starszych braci Vincenta, Willa,Dylana i Shane'a oraz starszą siostrę Hailie. Cz...