Pov Dylan:
Celowałem do faceta który trzymał Toniego. Tata zawsze mówił żeby najpierw wycelować potem strzelić. Teraz rozumiałem dlaczego. Zamiast w tego mężczyznę trafiłem Toniego. Vincent od razu zabił tamtych dwóch ale ja nie mogłem uwierzyć że strzeliłem do własnego brata. To nie tak miało być. Podbiegłem do niego i przytuliłem delikatnie. Miał jeszcze otwarte oczy.- Przepraszam chłopczyku...tak bardzo przepraszam...to nie tak miało być..
- Wiem Dylan.. nie chciałeś mnie trafic - odpowiedział mi słabo.
- Vince co z nim?
- Jest gorzej niż z Willem. Pilnuj żeby nie zamykał oczu i uciskaj ranę. Ja wezwę karetkę i sprawdzę jak radzą sobie bliźniaki.
- W porządku. - zrobiłem tak jak kazał. Po chwili zobaczyłem że chłopczyk zamyka oczy. Poklepalem go lekko po policzku i powiedziałem - nie zamykaj oczu. Potrzebujesz czegoś?
- Chce do Shanea - zawołałem wspomnianego brata a ten szybko do nas podbiegl i uklęknął na ziemi obok Toniego.
- Co mu się stało? Przecież nic mu nie było.
- Postrzeliłem go
- Co zrobiłeś!!
- Shane nie złość się na Dylana on nie chciał - po tych słowach Tony zamknął oczy i nie mogłem go ocucić.
Na szczęście po 2 minutach przyjechała karetka i zabrała chłopczyka do szpitala. Razem z nim pojechał Shane a w drugiej karetce Will z Hailie. Do mnie podszedł najstarszy brat.
- Chodź pojedziemy do domu po rzeczy dla nich bo raczej szybko nie wyjdą a potem do szpitala.
Powoli wstałem z ziemi i poszłem za nim do samochodu. Nasi ludzie uprzątnęli już ciała a laweta właśnie zabierała Jeepa Willa do naprawy. Poza krwią na śniegu nie było innych śladów po wypadku bądź strzelance.
Dalej nie mogłem uwierzyć że postrzelilem Toniego chociaż on sam chyba nie był na mnie zły. Mam nadzieję że obaj szybko wyzdrowieją. Zrobiłbym dużo żeby cofnąć czas i nie strzelić wtedy a pozwolić działać Vincowi. Niestety nikt nie ma maszyny do cofania czasu i nawet nasz najstarszy brat nie może nic z tym zrobić. Możemy tylko czekać i mieć nadzieję na lepsze jutro.
Pov Shane:
Jechałem z Tonym karetką. Nie mogłem uwierzyć że Dylan w niego trafił. Z Tonym było źle. Z tego co mówili ratownicy dostał w okolice serca dodatkowo bardzo mocno krwawil prawdopodobnie kula przerwała tętnice. Gdy dojechaliśmy do szpitala młodego od razu wzięli na salę operacyjną tak jak Willa który przyjechał chwilę po nas.Czekaliśmy już 3 godziny ale nikt nic nie wiedział nawet Vincent. Nagle otworzyły się drzwi pod którymi czekaliśmy i wyszedł z nich lekarz a następnie pielęgniarki wiozące Willa na łóżku.
- Operacja zakończyła się pomyślnie. Wasz brat musi odpoczywać i że względu na obrażenia głowy jak najmniej się denerwować. Jego życiu nic nie zagraża. Może się obudzić w każdej chwili.
- Dobrze dziękujemy za informację a wie pan co z naszym młodszym bratem? - Vince próbował mówić swoim zimnym głosem ale pobrzmiewało w nim zmartwienie.
- Niestety nie. Wiem jedynie że operacja się jeszcze nie skończyła.
Po 2 godzinach Will się obudził i zabrali go na badania a my nadal czekaliśmy na koniec operacji Toniego. Dylan chodził i groził każdemu lekarzowi że ma go uratować. Ja i Hailie siedzieliśmy i patrzyliśmy w ścianę a Vince to nie wiem bo on nigdy nie robi jednej rzeczy na raz. Już mieliśmy iść do Willa gdy te przeklęte drzwi się otworzyły. Wyszedł przez nie lekarz, tylko lekarz.
- Stan Anthoniego jest bardzo ciężki. Wprowadziliśmy go w stan śpiączki ponieważ stracił dużo krwi. Najbliższe 48 godzin zadecyduje o jego życiu.
Lekarz odszedł zostawiając nas w szoku. To nie możliwe że Tony może umrzeć a najgorsze jest to że nie możemy nic zrobić. Te walkę musi stoczyć sam. Vince zadecydował że ja pójdę do Toniego a reszta do Willa bo u młodszego brata na razie może przebywać tylko jedna osoba. Na razie wszystko było okej.
Młody był podłączony do respiratora i monitora który pokazywał pracę jego serca. Urządzenia pikalo miarowo. Powoli zasypiałem bo była jakaś 3 w nocy gdy nagle po całej sali rozniósł się jednostajny pisk aparatury. Po chwili wbiegły pielęgniarki i lekarz który rozpoczął masaż serca. Mnie wyrzucili z sali. Pamiętałem że Vincent prosił żebym do niego napisał jeżeli stan Toniego się zmieni.
Od Shanuś :
Tony się zatrzymał.Pov Vincent:
Will przed chwilą zasnął. Uspokajałem resztę rodzeństwa że będzie z nimi wszystko okej. Jedyny problem był taki że sam do końca w to nie wierzyłem. Nagle poczułem wibrację telefonu. Prosiłem Shane'a żeby do mnie napisał gdyby stan Toniego się zmienił. Przeczytałem wiadomość kilka razy bo nie mogłem w to uwierzyć. Po 5 razie to do mnie doszło od razu wybiegłem z tąd i pobiegłem pod jego salę. Siedział pod nią zapłakany Shane. Kucnołem koło niego i zapytałem- I co ?
- Udało się przywrócić pracę serca ale wystąpiły kaplikacje i musieli raoperowac.
- Jest młody i silny.
- Vince on może nie przeżyć tej operacji - powiedział i się rozpłakał a ja go przytuliłem.
- Trzeba powiedzieć reszcie powinni wiedzieć. Chodź musisz odpocząć.
Skierowaliśmy się do sali w której leżał Will. On na razie nie mógł się dowiedzieć dlatego wyciągnąłem rodzeństwo na korytarz. Wszyscy byli zmartwieni już wcześniej ale teraz porównał bym to bardziej do przerażenia. Stan w jakim był Shane raczej nie mowil że to będą dobre wieści.
- Tony się zatrzymał - zrobiłem przerwę żeby zobaczyć ich reakcję. Wszyscy płakali. - lekarza udało się przywrócić pracę serca ale wystąpiły kaplikacje i jest raoperpwany.
- Ale wszystko będzie dobrze z chłopczykiem.
- Może nie przeżyć operacji.
- Idźcie spać a ja was obudzę jak będę coś wiedział o Tonym.
Moje rodzeństwo naprawdę poszło spać. Ja też chciałem ale nie mogłem. Nie wybaczył bym sobie gdyby przez to że ja spałem coś stało się Toniemu. Musiałem czekać. Tylko tyle mogłem teraz dla niego zrobić.
CZYTASZ
Najmłodszy z rodzeństwa. Tony Monet
FanfictionA co gdyby Hailie była bliźniaczką Shane'a a Tony byłby najmłodszy? Jednego dnia jego życie się zmienia. Jednego dnia traci mamę i dziadka. Dowiaduje się że ma czterech starszych braci Vincenta, Willa,Dylana i Shane'a oraz starszą siostrę Hailie. Cz...