Rozdział 4

9.4K 703 156
                                    

Nowy rozdział! Zapraszam :3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~Naruto~
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Szybko wygramoliłem się z łóżka. Przywitała mnie maska ANBU.

"Mam rozkaz przeszukania twojego domu od Hokage-sama." Powiedział ANBU.

"Nani? Co się stało? Proszę wejść." Powiedziałem głośnym głosem idioty. Ha! Teraz przynajmniej nie będzie mnie brał na poważnie. Mężczyzna rozejrzał się po całym salonie i wszedł do pokoju. Włosy na karku stanęły mi dęba kiedy zaczął stukać w podłoge w poszukiwaniu luźnej deski. I znalazł ją. Tą ferelną deskę pod łóżkiem.

"Aaa! Nie! Tam proszę nie zaglądać!" Wydarłem się. ANBU spojrzał na mnie podejrzliwie i szybkim ruchem zerwał deskę. Złapał pudełko i otworzył je. Oddałbym wszystko, żeby zobaczyć jego twarz w tym momencie! W pudełku były zdjęcia... które zrobił mi Iruka-sensei. Wyobraźcie sobie mnie leżącego na kanapie w koszuli nocnej w różowe balony z czapką św.Mikołaja przytulającego się do poduszki w ramen... Nie zacząłbyś się śmiać? Cóż - ANBU był albo wyprany z emocji albo płakał i powstrzymywał łzy pod maską. Bo jedyne co zrobił to wymamrotał przepraszam i wyskoczył przez okno!

'Kurama. Jesteś. Genialny!'

'Ha! No jasne, że jestem genialny. Teraz już cię nie podejrzewają. Dzisiaj o 17 będziemy segregować twoją małą biblioteke! Szykuj się na pływanie w kurzu!'

'Nie dobijaj mnie...' po tych słowach podniosłem się z podłogi, ubrałem się i ruszyłem na spotkanie jedynym osobom, które się o mnie się troszczyły.

~8 godzin później~
Po zrobieniu 3 bardzo nudnych misji rangi D wróciłem do domu i zacząłem przeglądać zwoje. Nie przeczytałem wszystkich, bo jest to niemożliwe w jeden dzień, ale przejrzałem je i posegregowałem. Mam sporo zwojów wodnych, pieczętujących i wietrznych. I rzeczywiście - pływałem w kurzu. Niektóre książki były tak stare, że miałe pożółkłe strony. Myślę, że będę miał co robić przez następne lata.

'Naruto. Jeśli chcesz się uczyć tych technik musimy sprawdzić twoją naturę chakry.'

'Eee... czyli co mam zrobić?'

'Idź do księgarni i kup papier chakry, czyli papier, który jest tworzony z drzewa karmionego chakrą.'

'Okej.' Powiedziałem i poszedłem kupić ten papier.

Po powrocie wpatrywałem się w kartki nie wiedząc co z nimi zrobić.
'Kurama, co mam teraz zrobić?

'Użyj chakry na papierze. Jeśli masz naturę wodną papier zaleje się wodą, jeśli błyskawicy, to papier się pogniecie, jeśli ziemi, to papier się skruszy w pył, jeśli ognia, to papier się spali, a jeśli wiatru, to papier się przedrze na pół.' Po tych słowach użyłem chakry na papierze, a on najpierw się przedarł na pół, a potem jedna połówka zalała się wodą, a druga pogniotła.

'Ha! Ty szczęściarzu! Mało kto ma 3 natury chakry. Wiatr, woda i błyskawica. Tak, to by się zgadzało. Wodny po matce, a błyskawice i wiatr po ojcu. A teraz wynocha do nauki! Przez następne 5 miesiący będziesz cały czas wypłukany z chakry.

~2 miesiące później~
Szedłem po mieście zamyślony. Kurama miał rację. Codzinnie jestem obolały, zmęczony i wyczerpany z chakry, która odnawia się w czasie robienia tych wszystkich misji rangi D. Nagle poczułem, że ktoś we mnie uderzył. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem chłopaka z szalikiem ciągnącym się do ziemi.

"Uważaj jak chodzisz, dattebayo!" Wykrzyczałem.

"Ha! Nie znasz mnie?" Odpowiedział krzykiem dzieciak

"Nie! A kim ty niby jesteś, ha? Ja jestem Naruto Uzumaki, dattebayo! Przyszły Hokage!"

"Jestem Konohamaru! Wnuczek trzeciego Hokage i przyszły piąty Hokage! Zobaczysz!" Wykrzyczał Konohamaru

"A co mnie to obchodzi, że jesteś wnuczkiem Hokage!" Powiedziałem. Nagle Konohamaru zaczął płakać.

"Ej, nie płacz! Przepraszam, okej?" Powiedziałem.

"Narutoooo! Tylko ty mnie rozumieeeesz!" I w tym momencie poczułem bardzo mocne uderzenie pięścią w głowę.

"Ha? Co jest?!" Wykrzyczałem. Przede mną stała drużyna 7. Spojrzałem na Sakurę z uniesioną pięścią i wkurzonym wyrazem twarzy.

"Jak mogłeś doprowadzić dziecko do łez?! Nie masz serca!" Wykrzyczała

'Nawet się nie waż używać tego słowa Sakura!' Usłyszałem ryk Kuramy.

"Może cała wioska ma rację! Jesteś potworem!" Wykrzyczała Sakura.

'Zabije ją! Jak śmiała! Tyle jest warte zaufanie do ludzi Naruto. Dla nich zawsze będziemy potworami.' Powiedział Kyuubi. Poczułem łzy na moich policzkach. Wystarczył mi jeden rzut oka na moją drużynę, żeby wiedzieć, że myślą tak samo jak Sakura.

"Jak możesz tak do niego mówić, różowa! On jako jedyny nie zwrócił uwagi na to kto jest moim dziadkiem! Tylko szef mnie rozumie!" Wykrzyczał Konohamaru i pobiegł w dół ulicą. Spojrzałem na drużynę 7 i jedyne co zobaczyłem to szok.

"Naruto, ja..." zaczęła Sakura

"Wystarczy" Urwałem jej w pół zdania. "A ja myślałem że jesteście inni od całej wioski. Ufałem wam. Jestem potworem, tak?" Zapytałem, ale zastała mnie tylko cisza.

"JESTEM POTWOREM, TAK?!" Wykrzyczałem i po chwili ciszy powiedziałem "Co ja robie w tej wiosce? Udaję idiotę, noszę dziwny pomarańczowy sweter i znoszę to wszystko. Jeśli myślicie, że teraz jestem potworem... to się grubo mylicie. Dopiero nim będę. To obietnica." Po tych słowach zaczałem wykonywać pieczęcie do Hiraishin no jutsu. Jest wolne, bo dopiero je opanowałem, więc praktycznie działa bardziej jak teleportacja niż przechodzenie przez przestrzeń. Ostatnie co widziałem to zszokowane twarze mojej byłej drużyny. Po chwili pojawiłem się w pokoju i zacząłem pakować wszystkie moje rzeczy do zwojów. Spojrzałem zdegustowany na swój pomarańczowy sweter i od razu go zdjąłem. Cisnąłem go w ściane i przybiłem mocno kunaiem. Chyba trochę przegiąłem, bo powstała dziura w ścianie. Ale to i tak nie jest już mój dom. Nie po tym co mi zrobili. Przetrwałem wiele, ale tego już zbyt wiele.

'Naruto... pamiętaj, że zawsze masz mnie. Teraz już wiesz, jak się czują bijūū cały czas. Nie ma dla nas miejsca w wiosce. Ruszamy do Uzushiogakure. Nikt nas tam nie będzie szukał, a my zdobędziemy cenne zwoje.' Powiedział Kurama.

'Tak. To dobry plan. Daj mi chwile. Zrobie jeszcze jedną rzecz.' Po tych słowach wziąłem tusz i pędzlem narysowałem na ścianie znak wioski liścia. Po czym kunaiem przejechałem przez całą jego długość.

'Chyba zrozumieją aluzję, nie?'

'Podpisz się Naruto Uzumaki-Namikaze'

'Po co?'

'Dobij ich psychicznie. Właśnie z wioski uciekł syn Yondaime. Wspaniałe wieści!' Powiedział z sarkazmem Kurama.

'Dobry pomysł.' Podpisałem się i wyskoczyłem przez okno. Byłem ubrany w ciemno granatowe spodnie ANBU i czarną bluzę z kapturem przykrywającą mi twarz. Biegłem w ciszy do bramy, kiedy zobaczyłem chrapiących strażników: Izuno i Kotetsu. Chyba szczęście mnie się trzyma.

"Meisaigakure no jutsu" wyszeptałem, aby nikt mnie nie mógł wytropić. W bibliotece Yondaime znalazłem zwój Dla Naruto, w którym były pieniądze, więc o to się nie muszę martwić. Mam jakieś 3 dni, zanim zostanę umieszczony w książce bingo. W tydzień powinienem dotrzeć do wioski wiru.
Teraz, muszę się tylko stać silniejszy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzieki za przeczytanie rozdziału! Komentarze i voty wiele dla mnie znaczą, więc dziękuję wszystkim, którzy je zostawiają :3

Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~    (Naruto fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz