Rozdział 7

8.6K 659 126
                                    

Jak tam u was? Zdajecie? :3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~Naruto~
Obudziłem się w tej samej jaskini leżąc na plecach. Za mną siedział kyuubi, ale nigdzie nie było Isobu.

"Gdzie Isobu?" Zapytałem Kuramy.

"To twoje pierwsze słowa po przebudzeniu? Nie żadne 'Gdzie ja jestem? Co się stało?' Jesteś dziwny!" Opowiedział Kurama

"Oj daj spokój! Coś mu się mogło stać!"

"Jak tam chcesz..."

"A teraz... co się stało kiedy mnie nie było?"

"A co pamiętasz?" Zapytał Kurama.

"Ból w brzuchu, gorąco i ciemność."

"Tak. To by się zgadzało. Mam dobra i złą i dwie takie sobie wiadomości! Którą chcesz usłyszeć pierwszą?"

"Tą dobrą poproszę pierwszą." Odpowiedziałem.

"Zdażyłeś zapieczętować Isobu."

"Świetnie! I..." podpowiedziałem mu.

"Zostałeś zaatakowany ognistym jutsu..."

"Ach,to dlatego śmierdzę jak spalona grzanka! Czyli to jest ta zła?"

"To jest ta średnia. Druga taka sobie wiadomość to fakt, że w głowie możesz gadać tylko ze mną. Jeśli chcesz pogadać z innymi bijuu to musisz wejść do swojego umysłu przed klatkę. Wszyscy będziemy w jednym miejscu."

"No to jest rzeczywiście taka sobie informacja, ale przynajmniej nie będę miał bałaganu w głowie."

"Isobu mówi, że wolałby nie widzieć klatki przed oczami. Patrzył na nią przez całe życie."

"Jak będziemy w jakimś bardziej ustronnym miejscu, to otworze klatkę. Nie ma sensu was trzymać. Ufam wam." Powiedziałem z uśmiechem.

"A właśnie..." zrobił przerwę Kurama "Jakby ci to powiedzieć..." zaczął się drapać po głowie "Zostałeś zaatakowany... przez Konohe." Dokończył szybko. Temperataru jakby spadła. A może tylko mi się wydaje? Moje oczy wypełniły się gniewem, ale uspokoiłem się.

"Jak oni nas znaleźli?"

"Nie wiem."

"Szukali Isobu?"

"Tak. Widzieli jak go pieczętujesz."

"Gdzie oni są?"

"Złapałem wszystkie te muchy. Są przykuci do tamtej ściany." Wskazał na scianę po mojej prawej.

"Dobra robota Kurama. Zajmę się nimi." Po rych słowach wstałem powoli i z bezuczuciowymi oczami podszedłem do skutych ludzi. Przed moimi oczami ukazały się twarze całej Konoha 12. No, teraz 10 bo nie ma tam mnie i Sasuke. Prawie wszyscy byli nieprzytomni, oprócz Sakury, Ino i Nejiego.

"Huuuh? A gdzie twój Sasuke-kun Haruno?" Zapytałem Sakury.

"Na-Naruto?!" Spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami, ale zaraz się opanowała. "Odszedł..." wyszeptała.

"Och, biedactwo, czyli nawet nie mogłaś go zatrzymać? Jesteś bezużyteczna." Podpuszczałem Sakurę.

"Nie jestem bezużyteczna!" Wydarła się. "Jestem uczennicą piątej Hokage! Jak śmiesz?!"

"Czyli umiesz walić pięścią. Gratulacje. Piątą mówisz? A co się stało z trzecim, huh"

"Umarł..." powiedziała smutna Sakura.

Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~    (Naruto fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz