Rozdział 6

10K 636 117
                                    

Nowy rozdział :3 Ten Naruto u góry to nasz Naruciak 3 lata później!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~Naruto~
~3 lata później~

Minęły już 3 lata, a ja dalej mieszkam w zniszczonej wiosce Wiru, w tym samym domu z tym samym dużym lisem. A po za tym, zmieniło się sporo. Mam teraz 16 lat, moje włosy urosły i stały się mniej nieokiełznane. Twarz mi wydoroślała i nabrałem trochę mięśni. Za swoje hobby uważam poszukiwanie coraz to nowych technik i zwojów. Całkowicie opanowałem Hiraishin, ale zamiast żółtego zostawiam ciemnoczerwony błysk.

'Nie nudzi ci się tak tylko trenować i trenować? Wyjdź do miasta! Człowieku, kiedy ostatni raz rozmawiałeś z ludźmi? Ja się nie liczę.'

'Przedwczoraj w sklepie!'

'Powiedzenie dziękuję też się nie liczy!'

'Tooo dawno. Bardzo dawno.'

'W takim razie postanowione! Idziemy do Kirigakure!'

'Ha?! Chcesz mnie zabić? To jest jedna z 5 wiosek ninja!'

'Phi! Nikt cie nie pozna!'

'Dobra. Zabawmy się!' Powiedziałem. W drodze do Kirigakure zatrzymałem się w sporym hotelu z barem na parterze. Usiadłem na taborecie i zamówiłem wodę z cytryną. Moją uwagę przykuła rozmowa innych osób przy barze.

"Słyszałeś? Nie żyje jinchūriki sanbiego (trzyogoniasty) nie żyje! Sanbi biega gdzieś na wolności!"

"Podobno powstała organizacja, która chce łapać bijuu. Nazywa się.. Akatuki?" Ktoś powiedział.

"Akatsuki. Dopiero zaczynają. Zresztą podobno od 3 lat nikt nie widział kyuubiego. Więc po co tyle trudu?"

"Skąd mam wiedzieć?" Nie podoba mi się to. Łapią bijuu? Po co?

'Musimy znaleść wszystkich bijuu i jinchuriki. Nie mamy wyjścia. Czas ubrudzić sobie ręce! O ile bestie zrozumieją, nie wiem co z ludźmi...'

'Jakby mnie obchodziło ich zdanie. Mam 2 kopie zwoju pieczętującego. Jinchuriki umiera?' Odowiedziałem.

'Najprawdopodobniej. Ty byś przeżył. Nie wiem jak z innymi.'

'Więc... Kurama, znasz Sanbiego? Wiesz gdzie może być?'

'Ha! To proste, że w wodzie! Po prostu znajdź największe jezioro w Kirigakure. Ruszamy natychmiast! Jesli kolekcjonują bijuu, szykuje się grubsza afera!'

'A mieliśmy się iść zabawić...' Przetrzepałem włosy i ukryłem je pod kapturem.

"Przepraszam. Jakie jest największe jezioro w Kirigakure?" Zapytałem barmana.

"Jezioro czterech wysp Nanju, proszę pana. To 17 kilometrów na zachód." Odpowiedział barman.

"Dziękuję." Po czym odwróciłem się i pobiegłem do jeziora.

W pół godziny dobiegłem do jeziora. Dobrze, czyli wieści się jeszcze nie rozniosły.

'Jest tu dość... cicho.'

'Idź do przodu i wypuść mnie. Ja z nim pogadam.'

'Jak chcesz, szefie' odpowiedziałem i otworzyłem pieczęć. Pojawił się czarno-złoty płaszcz z jednym kołem, a ppd moimi stopami wyrósł kyuubi z grubą, czarną linią biegnącą po karku. Kurama powoli podszedł do brzegu jeziora.

"Isobu, długo jeszcze będziesz tam siedział? Mamy do pogadania." Powoli z jeziora wynurzyło się jedno oko i głowia żółwia.

"Czego chcesz, draniu? Cieszę się wolnością zapuszkowany lisie." Odpowiedział niskim głosem Sanbi.

"No to długo sie nią nie pocieszysz. To jest Naruto, mój jinchuriki. Zakumplowaliśmy się i ostatnio usłyszeliśmy ciekawe wiadomości! Szukają cię, skorupo!"

"A co mnie to obchodzi? I ty chcesz mi wmówić, że ktoś cię lubi? A ty na niego nie warczysz?" Odpowiedział z sarkazmem Isobu.

"Sorki, że się wtracam. Jestem Naruto Uzumaki i chcieliśmy ci pomóc. Prawdopodobnie właśnie wybiera się tu Akatsuki, organizacja, która ma zamoar zapieczetować wszystkie bijuu i użyć ich do wiekszej afery." Powiedziałem.

"Chcą zapieczętować wszystkie bestie, powiadasz?" Isobu zrobił przerwę. "Kurama ty draniu! Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej?! Gdzie ty masz mózg?! Pewnie chcą skleić nas w jūbiego (10 ogoniastego) A jak to zrobią... to można uznać to za koniec świata." Skończył przemowę Sanbi.

"Wiedziałem, że o czymś zapomniałem! Dobra, nie ma czasu na pogaduchy! Musimy cię zapieczetować w Naruto! A to też nam trochę zajmie!"
"Chwila!" Wykrzyczałem. Kurama i Isobu spojrzeli na mnie. "Kto lub co to jest jūbi?"

"Dziesięcioogoniasty. Mędrzec sześciu ścieżek podzielił go na 9 istot, czyli nas - bijuu. Jeśli Akatsuki nas złączy, to jūbi zniszczy wszystko i wszystkich."

"Okej, rozumiem." Wymamrotałem.

"Dzieciak wytrzyma tyle bijuu w sobie?" Zapytał Sanbi.

"Jest Uzumaki. Urodził się, żeby być jinchuriki..."

"Dobra. Omówimy szczegóły kiedy mnie zapieczętujesz. Możesz zaczynać."

"Chyba nie chcesz, żebym cię pieczetował w tym jeziorze? Wszyscy wiedzą, że tu jesteś, a pieczętowanie zajmie mi ponad 5 godzin. I będę nieprzytomny przez dzień. Więc proponuję jakąś ogromną jaskinię z jeziorem podziemnym."

"Mówisz o tej wielgachnej sprzed miesiąca?"

"Byłoby idealnie." Powiedział Sanbi.

"Okej, Kurama, musisz wrócić. Będzie łatwiej przenieść Isobu." Wskoczyłem na grzbiet żółwia i zacząłem wykonywać pieczęci. Nagle pojawiliśmy się w ogromnej jaskini z bulgoczącym jeziorem.

"Gorace źródła. Dawno już w takich nie pływałem." Powiedział Isobu

"Możesz sobie popływać. Ja muszę przygotować zwój." Powiedziałem i przy okazji wypuściłem Kurame.

"Pilnuj mnie jak stracę przytomność" Powiedziałem do niego.

"Nie ma sprawy!" Odpowiedział kyuubi. Przyzwałem wielki zwój i zacząłem go rozwijać. Wziąłem tusz i narysowałem ogromną pieczęć z potrzebnymi informacjami. Trochę mi tozajęło czasu, ale było warto.

"Sanbi! Gotowe!" Sanbi wyszedł z wody i stanął w okręgu, który rysowałem przez ostatnie 20 minut.

"Isobu, parujesz..." powiedziałem.

"Jestem żółwiem! I jestem w połowie pusty w środku! To proste, że będę parować!" Odpowiedział podirytowany Isobu. Zacząłem wykonywać pieczęcie.

~5 godzin później~
Pieczętowanie zbliżało się do końca, tak samo jak moje pokłady chakry. Jestem zmęczony, odrętwiały i coraz trudniej utrzymać koncentrację. Nagle poczułem ogromny ból w brzuchu, uderzenie gorąca i nastała ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hu hu hu! Koniec rozdziału :3 Dzięki za przeczytanie :D

Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~    (Naruto fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz