~Naruto~
Hmmm... Wejść normalnie? Niee... Pewnie mają jakieś zabezpieczenia.
Myślałem, ale przerwało mi jedno wielkie*Boom*
"Ha. Patrz Kakuzu to ten dupek! Pocoś tu przylazł, ha? Zmieniłeś wreszcie zdanie o Jashinie?"
"Zamknij się, Hidan. Nikt nie chce słuchać o twoim bożku. Czekamy na Itachiego i Kisame." Powiedział Kakuzu, ale mu przerwałem.
"Itachi i to rekinie coś? Ach tak, spotkałem ich. Byli całkiem mili. Szkoda, że teraz umierają w klatce gdzieś..." spojrzałem w lewo i zacząłem machać ręką w tym kierunku. "... tam."
"Co im zrobiłeś *****?!"
"Prawie nic. Po prostu ich trochę przechytrzyłem. Nie musicie mi dziękować."
"Po co tu przyszedłeś, un? Chcesz żebyśmy zabrali twoje bijuu? Już się poddajesz, un?" Zapytał ten blondyn z ustami na dłoniach. Przyjrzałem mu się chwilę i próbowałem go sobie przypomnieć. Gdzieś go już widziałem, ale gdzie... hmm.
"Kto ty?" Zapytałem, a wokół zaległa cisza. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na szaleńca.
"No co?"
"Widziałeś go już tyle razy, rozmawiałeś z nim przynajmniej raz, jest z wrogiej organizacji, która cię ściga, a ty zachowujesz się jakbyś go pierwszy raz na oczy widział."
"Umm... skądś go znam, ale nie mogę sobie przypomnieć..."
"Walczyłem z tobą kiedy łapaliśmy Shukaku, un!" Aaaaa! Teraz pamiętam! Zaraz...
"Ty to nazywasz walką?"
"Ty mały... pokażę ci moją prawdziwą sztukę!"
"Ty to nazywasz sztuką?" Zapytał nowy głos, który do tej pory się nie odzywał. Spojrzałem na źródło dźwięku i zobaczyłem... coś. Niby ma kształt człowieka, ale jest jakiś taki... dziwny. Zgarbiony i ma taki głęboki głos.
"Zamknij się, danna! Te twoje marionetki nigdy nie będą sztuką! Sztuka to wybuch, un!"
"Idźcie się kłócić gdzieś indziej! My mamy tu walczyć!" Wykrzyczała dziewczyna z niebieskimi włosami, która stała porządnie wkurzona. "Zachowujecie się jak dzieci!"
"Pytam się teraz bez żartów. Po co tu jesteś?" Zapytał Kakuzu.
"Wiecie, takie tam odwiedziny. To trochę męczące, ciągle być o krok przed organizacją liczącą sobie tylu ludzi. Ale przyznam wam to, ostatni plan był całkiem dobry..." zatrzymałem na chwilę i wyskakując w powietrze przeteleportowałem się za plecy Hidana, mówiąc mu do ucha. "...Ale następnym razem pomyślcie o konsekwencjach" Powiedziałem, a Hidan od razu zamachnął się na mnie. Szkoda, że już wtedy mnie za nim nie było.
"Jesteś wolny, bardzo."
"Zabiję cię! Zadźgam jak lalkę! Poświęcem lordowi Jashinowi!" Krzyknął i rzucił się na mnie. Omijając jego chaotyczne ataki musiałem jeszcze uważać na innych Akatsuki. Co chwilę leciało w moją stronę jakieś jutsu, shurikeny lub coś próbowało na mnie wpełzać.
"Co do cholery? Czemu nie mogę cię trafić?!" Wydarł się Hidan.
"Magia!" Odpowiedziałem z uśmiechem.
'Łuuuhuu! Czemu sam się bawisz? Ja też chcę! Mogeeeeee?'
'Shukaku, nie teraz.'
'Ja też chcę! Muszę być lepszy od tego dużego dzieciaka!'
'Bożeee! Będziecie mnie męczyć póki was nie puszczę, prawda?'
'Tak/Tak'
'I tak was nie puszczę. A jak myślicie, co sobie pomyślą inni jak tylko was puszczę, ha?'
CZYTASZ
Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~ (Naruto fanfic)
FanfictionNaruto jest 'demonem, bestią i lisem' w wiosce liścia. Tak naprawdę jest sierotą, która ukrywa cały ból pod maską szczęśliwego dziecka, które uwielbia ramen. Wytrzymywał dużo, ale miarka się przebrała... " Wiec jestem bity, poniżany i zapomniany bo...