~Naruto~
'Naruto, otwórz tą klatkę dla Isobu...''A no tak. Sorki, zapomniałem.' Usiadłem i zacząłem medytować. Nagle pojawiłem się przed wielką klatką. Znalazłem się pod wodą, ale mogłem oddychać. Przede mną pływał Isobu.
"Mogłeś się trochę pośpieszyć, patrzyłem na kraty przez pół życia. Ale i tak się cieszę, że tu jesteś. Otworzysz je czy nie?" Zapytał Isobu.
"Jasne jasne, otworzę, ale mam dwa warunki." Odpowiedziałem.
"Jakie?"
"Po pierwsze: nie próbujesz uciekać i tym podobne. Po drugie: nie próbujesz przejąć mojego ciała. Rozumiemy się? Ufam ci i traktuję jak przyjaciela, więc nie zawiedź mnie proszę." Powiedziałem z uśmiechem.
"Nie miałem zamiaru tego robić. Przysięgam, że nie zrobię żadnej z tych rzeczy."
"Dobra! Otwieramy!" Podszedłem do krat i podwinąłem koszulkę. Na brzuchu ukazała się pieczęć Isobu. Otworzyłen zwój z kluczem do otworzenia pieczęci i przekręciłem ją. Kraty zaczęły się powoli otwierać, a kiedy zniknęły całkowicie pojawił się Kurama leżący plecach i patrzący się w sufit.
"Co ty robisz, lisie?" Zapytał Isobu. Kurama od razu wstał i spojrzał na nas.
"Czyli już skończyliście? Myślałem, że wam to zajmie dużo dłużej" Powiedział Kurama.
"A u ciebie ile mi to niby zajęło?" Zapytałem.
"Szybko?"
"Gratulacje sto punktów dla Kuramy!"
"Dobra dobra, gdzie teraz? A, wiesz o tym, że teraz dzielimy pokój, a raczej umysł Naruto? Zostałeś skazany na resztę życia ze mną! Hahaha!"
"Wiedziałem, że gdzieś jest haczyk." Wymamrotał Isobu. "Trudno! Mogę do ciebie teraz gadać w umyśle, Naruto? Wcześniej nie mogłem i Kurama musiał wszystko przekazywać." Zapytał Isobu.
"Raczej tak, ale, na litość boską! Nie wszyscy naraz i nie kłóćcie się na głos. Idźcie w jakieś głębsze zakamarki mojego umysłu, bo inaczej zrobicie mi taki bałagan w głowie, że nie będę słyszał własnych myśli. A co do planu... idziemy po sześcioogoniastego! Jest najbliżej, ale dalej nie wiemy gdzie jest. Chwila!" Zatrzymałem swoją wypowiedź na chwilę, bo właśnie jeden z moich klonów wysłał mi wspomnienia zaraz po zniknięciu. Wygląda na to, że wdał się w walkę z junchuriki sześcioogoniastego. Na szczęście zostawił pieczęć na drzewie. "Mój klon znalazł jinchuriki Rokubiego. Jest w zachodnim lesie Kirigakure. Klon wdał się w walkę z Rokubim, użył na nim genjutsu i zostawił pieczęć na nim. Z walki wynika, że jinchuriki ma na imię Utakata i używa baniek mydlanych w walce. Mamy mało czasu zanik zmieni miejsce położenia." Zatrzymałem na chwilę. "Dobra, plan jest taki. Teleportujemy się, prosimy grzecznie o rozmowę z Rokubim, a jeśli nie to zmusimy go do pokazania się w jego formie. Proste, nieskomplikowane. Wy się z nim lepiej dogadacie, więc rozmowę zostawiam wam." Powiedziałem.
"Czyli nas wypuścisz? Możemy się zabawić?"
"Nie tak szybko, Kurama. Nie możemy go zabić! I nie możemy zrobić za dużo zamieszania." Powiedziałem i Kurama nagle opadł z entuzjazmu.
"Ja też wychodzę?" Zapytał Isobu.
"Oczywiście, że tak. Przecież nie będę cię trzymał w moim umyśle. Pogadaj z nim." Po tych słowach wyszedłem z mojego umysłu. Nagle przyszło do mnie dolejne wspomnienie klona.
~perspektywa klona Naruto~
Główny Naruto kazał szukać jakichkolwiek poszlaków i informacji o bijuu i jinchurikich. Myślę, że pod ten rozkaz można podczepić szukanie wiadomości o Akatsuki. Biegłem przez las, kiedy zobaczyłem dwie postacie w płaszczach i słomianych kapeluszach. To, co mi się rzuciło w oczy były czerwone chmurki narysiwane na płaszczach. Ukryłem moją chakrę i zacząłem podsłuchiwać ich rozmowę."Dlaczego ***** zawsze to my musimy iść na poszukiwanie bijuu?!" Wykrzyknął jeden z nieznajomych.
"Zamknij się, Hidan. To jest główny cel Akatsuki: znajdowanie i pieczętowanie bijuu."
"Ale czemu na litość Jashina musimy iść my?! I to jeszcze po czteroogoniastego!" Wykrzyknął 'Hidan'. Czyli przede mną stoją akatsuki i idą po czteroogoniastego. (Wiem, że to nie oni na niego polowali, ale Hidan i Kakuzu idealnie tu pasują xD) Myślę, że przydałoby się założyć znak Hiraishin. Nie zgubimy ich wtedy. Założyłem kaptur i wystrzeliłem do przodu. Byli tak pochłonięci kłótnią, że nawet mnie nie wyczuli. Złapałem za rękę Hidana i ledwo zdążyłem zostawić znak, kiedy jego partner mnie zabił. I tak jestem klonem.
~Naruto~
Po przejrzeniu wspomnień mojego klona wstałem i ruszyłem w dalszą drogę.'Isobu, Kurama, Akatsuki poluje na czteroogoniastego.'
'To chyba źle.'
'Jasne, że źle idioto. Gdzie są?' Zapytał Isobu
'W Iwagakure. Chyba przeszukują raporty.' Pomyślałem.
'Wezwij mnie kiedy będziesz potrzebował. Niedługo zacznie ci się mieszać w głowie jak będzie za dużo głosów. Idę się gdzieś wyciszyć. Najlepiej niech będzie dużo wody.' Powiedział Isobu.
'Skup sie na sześcioogoniastym. Teleportuj nas.'
'Robi się.' Przeteleportowałem nas do Rokubiego i szybkim ruchem zdjąłem z niego genjutsu. Od razu odskoczył ode mnie z rurką przy ustach.
"Czego tu szukasz?! Czemu mnie atakujesz?!" Zapytał.
"Nie chcę rozmawiać z tobą, tylko z Rokubim. Jestem Naruto Uzumaki. Jinchuriki Kyuubiego i Sanbiego. Chce porozmawiać z Rokubim." Powiedziałem.
"Dlaczego mam ci wierzyć? I skąd wiesz o Rokubim?" Zapytał.
"Wyczuwam go. Chcę z nim porozmawiać."
"Nigdy ci nie pozwolę rozmawiać z tym potworem!"
"Bijuu nie są potworami! To my ich zmusiliśmy do zostania nimi! Nie chcesz nam pozwolić porozmawiać pokojowo, więc będziesz zmuszony to zrobić." Powiedziałem i w tym samym czasie pojawił się złoto-czarny płaszcz z dwoma kropkami na plecach. Pod moimi stopami wyrusł Kurama i Isobu, oboje mieli czarne linie na grzbiecie.
"Chcemy rozmawiać z Rokubim"
"I nie przyjmujemy odmowy, wywłoko." Dodał Isobu. Utakatę zatkało.
"Chyba nie mam wyboru. Rozmawiajcie z nim ile chcecie." Powiedział jinchuriki. Po kilku sekundach w miejscu człowieka stał wielki ślimak, który cały cieknął i lepił się.
"Czemu chcieliście ze mną rozmawiać?" Zapytał Rokubi.
"Saiken, mamy problem. Poważny. Organizacja, która nazywa się Akatsuki zbiera wszystkie bijuu i próbuje zebrać je w dziesiecioogoniastego. Ja i Isobu jesteśmy zapieczętowani w zaprzyjaźnionym jinchuriki i próbujemy zebrać wszystkie bijuu w jedno miejsce."
"Chwile. Chcesz mi powiedzieć, że ktoś poluje na nas i ty kumplujesz się ze swoim jinchuriki? Świat się konczy czy co?" Zapytał Saiken (imię sześcioogoniastego).
"Kurama to całkiem spoko gość, Rokubi. Moge się do ciebie zwracać Saiken? Jestem Naruto Uzumaki. I planuję zebrac wszystkie bijuu w jednym miejscu. Nie pozwolę na to, żebyscie byli więzieni przez resztę swojego życia. Doskonale wiem, przez co przeszliście. I tak samo jak wy nie ufam ludziom. Ale sam jestem jednym z nich, więc nie pozwolę na odrodzenie dziesięcioogoniastego." Powiedziałem.
"Nie powiem, polubiłem cię. Możesz mi mówić Saiken. Jesteś kompletnie inny od tego wrednego chłopca, który nazywa mnie cały czas potworem. Chętnie bym się od niego uwolnił. Co zamierzasz zrobić?"
"Zapieczętować cię we mnie."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nowy rozdział! Miał być wczoraj, ale nie zdążyłam. Dziękuję za przeczytanie!
CZYTASZ
Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~ (Naruto fanfic)
FanficNaruto jest 'demonem, bestią i lisem' w wiosce liścia. Tak naprawdę jest sierotą, która ukrywa cały ból pod maską szczęśliwego dziecka, które uwielbia ramen. Wytrzymywał dużo, ale miarka się przebrała... " Wiec jestem bity, poniżany i zapomniany bo...